Unia Europejska potrzebuje przywódcy i jedynym możliwym byłby Donald Tusk. Powinien stać się jej liderem, ale instytucje europejskie są słabe i nie pozwalają na wyłonienie lidera Europy. Do tego dochodzi zazdrość „wielkich mocarstw”. Np. Francuzom trudno byłoby zaakceptować fakt, że Polska ma odgrywać przywódczą rolę w Europie – mówi słynny politolog Guy Sorman.

Guy Sorman*: Zawieszenie broni w Ukrainie jest pewne. Po francusku mamy powiedzenie: „Walka się kończy z braku uczestników”. I właśnie tak się stanie, bo Rosji brakuje żołnierzy, a jeszcze bardziej Ukrainie. Będziemy mieli zawieszenie broni, ale to oznacza, że będzie pokój. Od samego początku to nie było możliwe.

Putin nie może wygrać. Rosja jest bardzo słaba, co widzimy w tej wojnie i w Syrii. Mimo że wydaje ponad 30 proc. swojego PKB na armię, nie da się tego kontynuować. Jedyne, co Rosji pozostało, to szantaż nuklearny. Ale nie robi to na nikim wrażenia, ponieważ wiemy, że to tylko szantaż. Tego wszystkiego Rosja nie przeskoczy. Po stronie Kijowa również jest blokada: Ukraińcom będzie niezwykle trudno wejść do NATO. Zachód zaoferuje im rozwiązania pośrednie, które wcale nie będzie satysfakcjonujące. Zresztą nawet NATO zostanie osłabione z powodu Trumpa i jego wielkiej niechęci do Artykułu 5, który mówi, że atak na jednego członka jest atakiem na cały Sojusz.

– W 2024 r. miały miejsce dwa bardzo poważne konflikty: na Bliskim Wschodzie i w Ukrainie. Zagrożenie w tych dwóch regionach nie zniknie, ale w jednym i drugim dojdzie do zamrożenia walk. I to już jest nieźle.

Nie widzę żadnego ryzyka militarnego na podobną skalę. Chiny nie zaatakują Tajwanu – to mit. Tym, co można sobie wyobrazić, jest raczej upadek najbardziej totalitarnych reżimów, w szczególności irańskiego. Koniec władzy ajatollahów może być wielką wiadomością 2025 r. Za to prezydentura Trumpa nie będzie wielkim wydarzeniem. Jego styl – bardzo dziwaczny – sprawia, że nie widzimy w nim klasycznego republikanina. Jest przeciwko imigrantom, jest raczej rasistą, jest prokapitalistyczny – i tacy tradycyjnie byli republikanie. Tak więc to nie będzie rewolucja.

Niepokoi mnie raczej co innego. Amerykański przemysł wojskowy potrzebuje wroga. Rosja to kraj upadający. Jest tak słaba, że nie może nawet udawać głównego wroga Ameryki. Tak więc wrogiem zastępczym są Chiny. Pekin nie chce wojny, ale amerykańska armia sztucznie zawyża chińskie zagrożenie i to może pewnego dnia wymknąć się spod kontroli.

– Dla Niemców zmieni to bardzo dużo. Zrozumieliśmy, do jakiego stopnia ich gospodarka była zależna od taniej rosyjskiej energii. Po zawieszeniu broni znów będą mogli kupować stamtąd gaz. A co zrobi Europa? Myślę, że zaczną się negocjacje z Rosją, które potrwają w nieskończoność, a Europa niestety nie dokona żadnego wyboru. Gdyby miała długoterminową wizję, powinna stworzyć władzę polityczną zdolną do podejmowania wspólnych decyzji i siłę militarną niezależną od Stanów Zjednoczonych. Ale tego nie zrobi. Niestety, Europa robi coś tylko wtedy, kiedy jest zagrożona. Ale gdy bezpośrednie zagrożenie ustanie, powróci do swojego snu, bo to całkiem wygodne. Taka jest cała historia Europy. A na dodatek wkraczamy w polityce w zupełnie nową erę.

– Starożytni Grecy sklasyfikowali dawno temu ustroje polityczne: mamy demokrację, oligarchię i monarchię. Ale istnieje i zawsze istniał też inny rodzaj reżimu: kakistokracja – rząd kierowany przez najgorszych, najmniej wykwalifikowanych, najbardziej pozbawionych skrupułów. I myślę, że wychodzimy z ery demokratycznej i wchodzimy właśnie w epokę kakistokracji. Jeśli spojrzeć na to, kim są dziś przywódcy największych krajów świata, dominuje bylejakość. Niemal każdy jest gorszy od poprzedniego. W Rosji Putin stanowi nieszczęście swojego ludu. Przywódcy Iranu uprzykrzają życie swoim obywatelom. Javier Milei w Argentynie jest dowodem na to, że absolutny wariat może sprawować władzę. Po tzw. naszej stronie wcale nie jest lepiej. Amerykanie wybrali najbardziej szalonego prezydenta w historii Stanów Zjednoczonych. Prezydent Francji zachowuje się, jakby cierpiał na chorobę dwubiegunową. Scholz w Niemczech wyróżnia się jedynie tym, że niczym się nie wyróżnia. Hiszpański premier jest niezdolny do działania. Mamy więc do czynienia z wyraźną tendencją. Jedynym wyjątkiem w Europie są Polska i kraje bałtyckie. To one mają się najlepiej, jeśli chodzi o przywódców politycznych.

Przechodzimy z ery demokratycznej w epokę kakistokracji – rządy najgorszych, najmniej wykwalifikowanych, najbardziej pozbawionych skrupułów

– Jest kilka powodów. Przywódcy Polski i krajów bałtyckich od dawna zwracają naszą uwagę na niebezpieczeństwo, jakim jest Rosja Putina. Mówiono im dotychczas: „Macie jakąś antyrosyjską obsesję. Przecież Moskwa chce tylko dołączyć do rozwiniętego świata”. A teraz nagle słuchamy Polaków i Bałtów, którzy są liderami zbrojenia w Europie i rozumieją potrzebę posiadania autonomicznej obrony. Podobnie jak zresztą Finlandia, która dołączyła do NATO. Oś obrony Europy jest teraz całkowicie zależna od Polaków, Bałtów i Finów.

Poza tym Polacy, którzy stosunkowo niedawno dołączyli do Europy, są bardziej europejscy. Widzą korzyści z członkostwa w Unii, widzą, jak w 20 lat ich kraj uległ całkowitej metamorfozie w wyniku integracji z Europą. My na Zachodzie jesteśmy tak przyzwyczajeni do Europy, że nie dostrzegamy żadnej z jej zalet.

Nie ma wątpliwości, że Polska jest dziś jednym z wielkich państw, ma świetnego szefa rządu. Unia Europejska potrzebuje przywódcy i jedynym możliwym byłby oczywiście Donald Tusk. Powinien stać się jej liderem, ale instytucje europejskie są słabe i nie pozwalają na wyłonienie lidera Europy. Do tego dochodzi zazdrość „wielkich mocarstw”: Francuzom trudno byłoby zaakceptować fakt, że Polska ma odgrywać przywódczą rolę w Europie. Ale jednocześnie fakty są takie, jakie są: to Polska stanowi dziś środek ciężkości UE i NATO.

– Wystarczy sobie przypomnieć jego pierwszą kadencję prezydencką i zapoznać się trochę z psychologią Trumpa. I wtedy na pytanie, co on zamierza zrobić, można odpowiedzieć tylko w jeden sposób: zrobi bardzo niewiele. Ponieważ on nie ma ambicji – dla Trumpa ważny jest tylko Trump. Stanowi idealne wręcz wcielenie rządów najgorszych, o których mówiłem. Nie ma żadnego prawdziwego programu ani dla kraju, ani na arenie międzynarodowej. Trump jest matołem. Nie pracuje, cały dzień ogląda telewizję. Jedyną rzeczą, na której się trochę zna, są pieniądze. Dlatego tak jak za pierwszej kadencji będzie wywierał presję na kraje europejskie, żeby zwiększyły swoje wydatki militarne.

Szczerze wierzę, że nie posunie się dalej. A gdyby nawet zagroził, że Stany Zjednoczone opuszczą NATO, amerykańscy wojskowi powiedzą: „To nie wchodzi w rachubę”. Sztab generalny US Army uważa, że NATO jest niezbędne do ochrony interesów Stanów Zjednoczonych. A amerykański prezydent nigdy nie występuje przeciwko wojsku.

Kiedy Trump został prezydentem po raz pierwszy, zapanowała panika: „Jest szalony, użyje broni nuklearnej!”. Szefowie Połączonych Sztabów opublikowali tekst tłumaczący, że to nie sam prezydent Stanów Zjednoczonych decyduje o tym, czy zrzucić bombę atomową, ale robi to w porozumieniu z wojskiem. Innymi słowy, armia przypomniała w grzeczny sposób: „Ostatecznie to my decydujemy”.

„Wielkie mocarstwa” są zazdrosne, ale fakty są takie, jakie są: to Polska stanowi dziś środek ciężkości UE i NATO

– Naprawdę lubię Fukuyamę, ale uważam, że nie ma sensu porównywać z obecną sytuacją lat 30., kiedy ogromna część ludności Europy była bezrobotna, a państwa nie były w stanie spłacać swych długów. To historyczne porównanie nie ma żadnych podstaw. Społeczeństwo jest już zupełnie inne, to już nie jest ta gospodarka co wtedy. To prawda: Niemcy ogromnie boją się wprowadzenia ceł przez Trumpa, bo to jeszcze pogorszy ich kryzys. Ale już 30 lat temu mówiliśmy, że Niemcy są chorym człowiekiem Europy, a potem się podnieśli. Ten kraj ma wielką zdolność do reform i jestem absolutnie pewien, że Niemcy wyzdrowieją.

Zagrożenia dla świata są dziś innego rodzaju. Przed covidem pisałem, że głównym są choroby wirusowe. I tak właśnie się stało. Na szczęście po pandemii jesteśmy naprawdę lepiej przygotowani, aby sobie z tym poradzić. Ale mimo to zwracam znacznie większą uwagę na ryzyko przenoszenia ptasiej grypy na ludzi niż na kłopoty niemieckiej gospodarki które przeminą.

Muszę powiedzieć jeszcze jedno. Do niedawna naszą przyszłość wyznaczały kwestie klimatyczne. To się zmieniło, żaden kraj na świecie nie podejmuje znaczących decyzji w sprawie zmian klimatycznych, niezależnie od tego, czy chodzi o Chiny, Stany Zjednoczone, czy Europę. Francja wygłasza patetyczne przemówienie na temat globalnego ocieplenia, ale jeśli spojrzeć na liczby, emisje dwutlenku węgla we Francji stale rosną. Mówimy: „To okropne. Trump chce opuścić paryskie porozumienia klimatyczne”. Ale prawda jest taka, że w praktyce kwestie ochrony środowiska nikogo już nie interesują. To problem, który wyparował.

– Przegrana Zachodu z nową „osią zła” jest niemożliwa. Sojusz Chiny-Rosja-Iran-Korea Północna nie istnieje: te państwa nie mają absolutnie żadnych wspólnych interesów. Przyjrzyjmy się faktom: od czasów Gorbaczowa Rosja słabnie gospodarczo, politycznie i militarnie. Jest krajem, który próbuje udawać, że nadal jest wielką potęgą, ale zdecydowanie nią nie jest. Chiny są zadowolone z osłabienia Rosji i nie chcą, by Putin cokolwiek wygrał. Chiny nie są niczyimi sojusznikami, pracują tylko dla Chin. Nie tylko już nie uważają Rosji za poważny kraj, ale są zdania, że połowa Syberii powinna wrócić do Chin, ponieważ Rosja przywłaszczyła sobie te ziemie w XIX w. poprzez podboje kolonialne. Nie zapominają o tym i nie wybaczają.

Korea Północna robi to, co im każą Chiny. Dyktatura Kima nie ma absolutnie żadnej niezależności, ani ekonomicznej, ani strategicznej. Irański reżim będzie miał tylko jedną ambicję w nadchodzących czasach, a jest nią próba ratowania siebie. A będzie to bardzo trudne, bo Iran jest całkowicie odizolowany i nie ma sojuszników. Potęgą na Bliskim Wschodzie jest od niedawna faktyczny sojusz między Izraelem, Arabią Saudyjską i Emiratami Arabskimi. To jest wielka siła. Izrael wygrał wojnę. Dzięki temu sojuszowi będą bezpieczni przez kolejne 30 lat. Co prawda terroryzm wymierzony w Izrael nie zniknie, na to nie ma co liczyć. Ale pamiętajmy o jednym: terroryzm jest straszny, ale jednocześnie marginalny.

Wszystko to dowodzi jednego: nie ma żadnej strategicznej rekonfiguracji wokół „osi zła”. To czysta fantazja.

– Jak mówiłem, wchodzimy w erę kakistokracji, rządów ludzi najmniej zdolnych. To jest oczywiście przygnębiające. Ale ma też dobrą stronę: główne zmiany nie są uruchamiane przez politykę, ale przez innowacje. To innowacje, czyli połączenie nauki i kapitalizmu, zmieniają świat. Niegdyś polityka to wszystko regulowała. Ale dzisiaj nie reguluje już prawie niczego, a zmiany nadchodzą skądinąd. Jakiś czas temu przywoływałem mikroelektrownie nuklearne jako przykład wielkiej zmiany. Dziś muszę przywołać je znowu. Wtedy były na etapie eksperymentu, dziś miasta i zakłady przemysłowe w Kalifornii i zachodniej Kanadzie są w całości zasilane przez mikroelektrownie. To oznacza, że za jakiś nie będziemy już potrzebować dużych obiektów energetycznych. Oraz irańskiego ani rosyjskiego gazu.

I druga ważna rzecz – aż nazbyt oczywista, ale muszę o tym powiedzieć: sztuczna inteligencja naprawdę wywróci świat pracy do góry nogami. To odpowiednik silnika parowego w XIX w. Znikną całe światy, znikną całe zawody. Wczoraj robiłem rezonans magnetyczny. Rozmawiałem z lekarzem, który interpretuje obrazy diagnostyczne. Powiedział mi: „Za dwa lata moja praca przestanie istnieć, ponieważ dzięki sztucznej inteligencji obrazowanie będzie interpretowane w chwili wykonywania rezonansu. I to z mniejszym ryzykiem błędu, niż gdybym robił to ja – czyli człowiek”. Tysiące obszarów działania człowieka zostanie przekształconych w wyniku działania sztucznej inteligencji.

Wkraczamy w zupełnie nowy świat. W XIX w. rolnictwo zaczęło tracić na znaczeniu i wielka część populacji przeniosła się do pracy w przemyśle. W XX w. setki milionów przeniosły się z przemysłu do sektora usługowego. To całkowicie zmieniło nie tylko gospodarkę, ale również politykę i nasze społeczeństwa. Od tej pory nic nie było takie samo.

Jesteśmy w przededniu światowego przewrotu w krajach rozwiniętych na miarę tamtych zmian. I to wydaje mi się o wiele ważniejsze niż porównania z latami 30., które stanowczo zbyt często słyszymy.

*Guy Sorman (ur. 1944) jest pisarzem, politologiem, ekonomistą. Miał ogromny wpływ na polskie środowiska liberalne. Wiele jego książek ukazało się w Polsce, m.in: „Amerykańska rewolucja konserwatywna”, „Rozwiązanie liberalne”, „Made in USA”, „Rok Koguta”, „Dzieci Rifa’y. Muzułmanie i nowoczesność”

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version