Orgie, narkotyki, gwałty, przemoc, seks z nieletnimi i zmowa milczenia. P. Diddy trząsł branżą muzyczną tak jak Harvey Weinstein filmową. Po trzech dekadach bezkarnego łamania prawa też pójdzie siedzieć.

Prokuratura zarzuca Seanowi Combsowi handel ludźmi w celach seksualnych, uprowadzenia, przekupstwa, groźby bezprawne, wymuszanie pracy niewolniczej, zastraszanie, podpalenie, kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą. Nie chodzi oczywiście o mafię czy gang, tylko podwładnych, służbę i różnych podejrzanych typów, którzy – działając w porozumieniu – spełniali zachcianki szefa. Kolejne punkty aktu oskarżenia dotyczą posiadania i udostępniania innym narkotyków (m.in. kokainy, metamfetaminy, ketaminy, ecstasy, 2C-B, GHB, oksykodonu, alprazolamu), korzystania z usług prostytutek różnych płci, rejestrowania aktów płciowych bez wiedzy uczestników, stosowania przemocy fizycznej wobec kobiet („bicia, zadawania ciosów pięścią, szarpania, kopania, ciągania za włosy, rzucania ciężkimi przedmiotami”). Nie zabrakło również zarzutu utrudniania pracy organom ścigania, którego najłatwiej dowieść, jeśli ława przysięgłych odrzuci pozostałe, obejmujące okres od roku 2008 do 2024.

Agenci federalni aresztowali legendarnego producenta hip-hopu, znanego również jako Puff Daddy, Puffy, PD, Diddy i Love, w jednym z najdroższych hoteli Manhattanu – Park Hyatt przy 57 Zachodniej. Sędzia Robyn Tarnofsky odmówiła zwolnienia go za kaucją, choć adwokaci proponowali 50 mln dol. Decyzję potwierdził sędzia apelacyjny Andrew Carter, orzekając, że wypuszczenie podejrzanego zagroziłoby porządkowi publicznemu, umożliwiło mu zakłócanie postępowania i wpływanie na świadków. Siedzi w celi pod specjalnym nadzorem brooklińskiego Metropolitan Detention Center.

Zwiedziłem kiedyś tę placówkę. Nawykłemu do zbytków 54-letniemu Combsowi każde więzienie zdałoby się pewnie koszmarem, ale MDC to przypadek szczególny. Brud na podłogach dosłownie ugina się pod ciężarem ciała i lepi jak rozdeptana guma do żucia. Smród moczu i wymiocin powoduje, że łzawią oczy. Karmienie dwa razy dziennie. Kanapka to dwie kromki wacianego niby-chleba wyprodukowanego w fabryce około miesiąca wcześniej przy użyciu wysoce przetworzonych, być może nieorganicznych składników. Pomiędzy plamka masła orzechowego, a raczej sztucznie aromatyzowanej brei z zagęszczonych olejów roślinnych. Każdy dostaje też rozmrożoną pomarańczę i dwustumililitrowy kartonik mleka. Strażnicy ubliżają, biją, kradną. Popularna zabawa polega na puszczaniu aresztantowi bąków w twarz.

Prawnicy zapowiadają największy pozew zbiorowy o molestowanie w dziejach. A także najbardziej szokujący z uwagi na współudział pierwszoligowych celebrytów

Słowem: duży kontrast wobec imprez, które Diddy urządzał w superekskluzywnym nowojorskim kurorcie East Hampton, kalifornijskich i florydzkich posiadłościach, na tropikalnych wyspach. Kiedyś wizyta u niego stanowiła symbol statusu, świadczyła o przynależności do celebryckiej, choć niekoniecznie towarzyskiej elity. Dziś uczestnicy sławetnych balang udają, że ich tam nie było, nic nie widzieli, nic nie słyszeli, nic nie pamiętają. Zresztą wielu nie musi udawać. Dojrzewający 6,5 roku szampan Cristal Louisa Roederera, wódka Belvedere i koniak Hennessy lały się strumieniami. O wymienionych w akcie oskarżenia narkotykach nie wspominając.

Jak ostro bywało, świadczy fakt, że wśród dowodów zarekwirowanych przez federalnych w dwóch domach oskarżonego znalazły się kroplówki odtruwające z witaminami C i B, elektrolitami, magnezem, cynkiem, ornityną i glukozą. A ponadto tysiąc butelek oliwki dla niemowląt i nawilżających żeli intymnych. Imprezy w Hampton nosiły miano Białych Nocy, ponieważ obowiązywał strój tej barwy, tradycyjnie zarezerwowanej na sezon letni (do niedawna włożenie białego ciucha przed ostatnim poniedziałkiem maja, Dniem Pamięci, lub po pierwszym poniedziałku września, Święcie Pracy, uznawano za straszliwe faux pas).

Jednolita kolorystyka, zdaniem kreującego się na współczesnego Gatsby’ego gospodarza, ułatwiała integrację, zacierała różnice rangi, zamożności, wizerunku. Miała również – zrozumiałe dla wszystkich – drugie dno: nawiązywała do białego proszku. W latach 1998-2009 fraternizowali się u Combsa m.in. Jay-Z, Beyoncé, Leonardo DiCaprio, Ashton Kutcher, Demi Moore, Paris Hilton, Kim Kardashian, Sarah Jessica Parker, Chevy Chase, Aretha Franklin, Martha Stewart, Mariah Carey, Nick Cannon, Kelly Osbourne, Pamela Anderson, Tommy Lee, Russell Brand. Później nastąpiła eskalacja. Podczas trwających nierzadko kilka dni orgii didżejów, zwanych „rozbrykankami” („freak-offs”), hostessy-modelki, kelnerki w strojach aniołków, barmanów zastąpiły pracownice i pracownicy seksualni.

Zarzuty molestowania ciągną się za Diddym od lat 90., ale wszystkie dotychczasowe pozwy kończyły ugoda pozasądowa, wypłata odszkodowania w nieujawnianej wysokości i podpisanie przez powódkę lub powoda klauzuli milczenia. Jesienią ubiegłego roku producent uciszył tym sposobem byłą partnerkę Cassandrę „Cassie” Venturę, która oskarżyła go o wielokrotne gwałty, bicie, poniżanie, aplikowanie narkotyków i zmuszanie do seksu grupowego skutkującego poważnymi obrażeniami ciała. Jednak, podobnie jak w przypadku Harveya Weinsteina, przerwanie zmowy milczenia przez jedną ofiarę z wewnętrznego kręgu uruchomiło lawinę.

Organy ścigania od dawna ostrzące sobie zęby na rozpustnego miliardera znalazły wreszcie punkt zaczepienia, bo klauzula poufności obowiązuje tylko w stosunkach cywilnoprawnych, nie może dotyczyć przestępstw. Zaś dwa lata temu pod naciskiem ruchu #MeToo Kongres USA przyjął ustawę, która uniemożliwia zawieranie porozumień tego typu dotyczących molestowania seksualnego. To właśnie Ventura jest najprawdopodobniej wymienioną w federalnym akcie oskarżenia „ofiarą nr 1”.

Posypały się także pozwy cywilne. 120 poszkodowanych reprezentuje ekipa adwokatów pod wodzą Tony’ego Buzbeego i Andrew Van Arsdale’a, który w zeszłym roku zmusił Związek Skautów Amerykańskich (Boy Scouts of America) do wypłaty 2,46 mld dol. odszkodowania 82 tys. nękanych przez dekady chłopców. Buzbee ujawnił, że osoby zarzucające molestowanie Combsowi to zarówno kobiety, jak i mężczyźni. Jeden z nich miał paść ofiarą producenta w wieku dziewięciu lat. Niektóre wykorzystywane seksualnie dziewczyny nie skończyły 15. roku życia.

Prawnicy zapowiadają największy pozew zbiorowy o molestowanie w dziejach. A także najbardziej szokujący z uwagi na współudział pierwszoligowych celebrytów, którzy „nie tylko się przyglądali, lecz także aktywnie partycypowali, podjudzali, nakłaniali ofiary do czynów lubieżnych”. Większość powodów zgłosiła przestępstwa policji lub zrobiła obdukcję. U kilkorga wykryto we krwi ksylazynę – silny środek znieczulający używany przez weterynarzy. Ludziom nie wolno go podawać, bo wywołuje drastyczny spadek tętna i ciśnienia grożący śmiercią. Na czarnym rynku czysta ksylazyna nosi nazwę tranq, zmieszana z fentanylem – zombi lub śpioch (sleep-cut).

Do kancelarii Buzbeego (Houston) i Van Arsdale’a (Los Angeles) zgłosiło się ze skargami na Combsa 3,2 tys. osób. Adwokaci zapewniają reprezentację tylko tym, którzy potrafią dowieść, że zostali skrzywdzeni. Na razie powództwo obejmuje 60 pań i 60 panów. Dwie trzecie stanowią Afroamerykanie, resztę – biali. Według Buzbeego liczba powodów z pewnością wzrośnie. Od kiedy czołowy potentat branży muzycznej trafił za kraty, rośnie też liczba świadków gotowych współpracować z prokuraturą. Ponoć masowo dzwonią i oferują pomoc.

O ile skargi cywilne, słusznie czy nie, zawsze budzą podejrzenia, że powodom chodzi o pieniądze i niekoniecznie mówią prawdę, o tyle nikt przy zdrowych zmysłach nie zawraca głowy policji federalnej fałszywymi oskarżeniami. Dodajmy, że śledztwo prowadzi Wydział Dochodzeń Departamentu Bezpieczeństwa Krajowego (HSI), który podlega Agencji Imigracji i Kontroli Celnej (ICE). Ów organ wyręcza FBI, gdy chodzi o handel ludźmi, obrót narkotykami i inne przestępstwa transgraniczne.

Gdy 5 października 2017 r. „New York Times” opublikował demaskatorski tekst o Weinsteinie, ujawniając szczegóły ośmiu ugód, które szef Miramaxu zawarł z molestowanymi kobietami, Hollywood zareagował błyskawicznie. Do chóru oskarżycielek dołączyły Ashley Judd, Rose McGowan, Gwyneth Paltrow, Angelina Jolie, Rosanna Arquette, Mira Sorvino. Wkrótce na łamach „New Yorkera” trzy panie z branży zarzuciły mu gwałt. Wyrazy potępienia płynęły od Kate Winslet, Meryl Streep, Judi Dench, Leny Dunham, Glenn Close, Christiana Slatera, Marka Ruffalo, Julianne Moore, Matta Damona, Judda Apatowa.

Teraz celebryci są mniej elokwentni. Wielu obawia się pewnie, że wszystko, co powiedzą, może zostać użyte przeciwko nim. Milczenie przerwała jedynie gospodyni popularnego „The Wendy Williams Show”, która zbierała niegdyś dla nowojorskich tabloidów plotki o gwiazdach rapu. „Nareszcie! – stwierdziła. – Zastanawiam się, dlaczego dopiero teraz. Wideo z Cassie mnie przeraziło. Zmusza do postawienia pytań: ile razy to robił, komu jeszcze, jak wiele kobiet skrzywdził?”. Prezenterka miała na myśli ujawnione przez CNN nagranie z hotelowej kamery, która zarejestrowała brutalne pobicie Ventury przez Combsa w 2016 r.

Podobne pytania zadają sobie nowojorczycy. Przez lata nie tylko czytali i słuchali opowieści o baletach w Hampton, ale również byli świadkami awantur urządzanych przez Diddy’ego. 15 kwietnia 1999 r. król życia pobił butelką szampana prezesa Urban Music Steve’a Stoute’a, łamiąc mu rękę i szczękę. Wykręcił się cywilnym odszkodowaniem w wysokości 500 tys. dol. (dzisiejszy milion). Procesu karnego o napaść uniknął, przyznając się do naruszenia spokoju. Za karę spędził dzień na kursie kontroli gniewu (anger management).

Kurs nie pomógł. Osiem miesięcy później, w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia, założyciel Bad Boy Records odwiedził z ówczesną narzeczoną Jennifer Lopez Club NY i sprowokował tam strzelaninę. Zaczął rzucać w gości plikami studolarowych banknotów, ktoś poczuł się urażony, wyciągnął własny plik i odwzajemnił zaczepkę. Combs oraz jego podopieczny Jamal Barrow, ksywka Shyne, sięgnęli po broń. Mentor pozował, uczeń opróżnił magazynek. Rany odnieśli 29-letnia kobieta trafiona w twarz i 27-letni mężczyzna.

Puffy z Jennifer uciekli bocznym wyjściem, wskoczyli do czarnego lincolna navigatora i w towarzystwie ochroniarza, byłego wyrokowca, który siedział za postrzelenie policjanta, odjechali. Dziesięć skrzyżowań dalej zatrzymała ich barykada radiowozów. Combs usiłował przekupić szofera, by wziął od niego posiadany nielegalnie, pochodzący z kradzieży pistolet, lecz ten odmówił. Szefa BBR bronili najsłynniejsi wówczas adwokaci Ameryki – Johnnie Cochran i Benjamin Brafman. Został uniewinniony.

Ale prokuratura federalna to nie okręgowa. Bez mocnych dowodów nie wnosiłaby aktu oskarżenia, bo przegranie tak głośnego procesu by ją skompromitowało. Jeśli przysięgli uznają, że Diddy popełnił wszystkie zarzucane mu przestępstwa, dostanie dożywocie. Łagodniejszy wyrok zapewniłaby ugoda, czyli przyznanie się do jednego lub kilku zarzutów. Oskarżony twierdzi, że jest niewinny, więc takie rozwiązanie go nie interesuje.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version