„Antoni! Antoni! Antoni!” – tak czasami jeszcze skandują ludzie, gdy zjawia się Macierewicz. Ale coraz rzadziej i ciszej. W PiS, gdzie jest wiceprezesem, to już cień niegdysiejszej potęgi. A dla obozu rządzącego stał się bardzo łatwy do rozliczania, bo jego Podkomisja Smoleńska ma na koncie tylko klęski.

Mało jest polityków w III RP, którzy budzili tak wielkie emocje jak on. Zawsze był na skraju. Nienawidzony przez większość. Kochany tylko w tym absolutnie najtwardszym prawicowym elektoracie.

Katastrofa smoleńska to ostatni jego wielki temat. Miał wcześniej inne: radykalny antykomunizm, lustrację, likwidację WSI, a teraz to krzewienie teorii o zamachu w Smoleńsku.

Podkomisja, którą on sam powołał w 2016 r., a którą zlikwidował obecny szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz była wehikułem Macierewicza. Wehikułem, który właśnie się roztrzaskał.

Bankructwo Podkomisji Smoleńskiej Macierewicza ma kilka wymiarów.

To bankructwo moralne. Bo Macierewicz robił rzeczy – z ludzkiej, a nie tylko politycznej perspektywy – niebywałe. Na przykład zarzucał rodzinom ofiar, gdy tylko mu się te rodziny sprzeciwiły, że działają na rzecz… Moskwy. On te rodziny zresztą zwyczajnie okłamywał.

To bankructwo badawcze. Bo Macierewicz od początku forsował wersję zamachu, usuwając z Podkomisji tych, którzy się z nim nie zgadzali. Po drodze ukrywał i manipulował wynikami badań, które przeczyły jego wersji. A jeszcze nie w pełni znamy skalę tej mistyfikacji, bo ludzie, którzy pracowali dla Podkomisji, dopiero zaczynają mówić.

To bankructwo finansowe. Bo Podkomisja na rzekome dociekania przyczyn katastrofy wydała co najmniej 33 mln zł, a przy okazji jeszcze zniszczyła bliźniaczy samolot Tu-154M (nr 102) o wartości prawie 50 mln zł przeprowadzając chałupnicze eksperymenty i pseudobadania.

To wreszcie bankructwo polityczne. Bo obecna ekipa rządząca ma dziś możliwość udowodnienia Macierewiczowi, że jego Podkomisja pod każdym względem była klęską. Macierewicz jest więc wyjątkowo łatwym celem. MON – resort, którym wcześniej kierował sam Macierewicz – właśnie złożyło kolejne zawiadomienia do prokuratury na Macierewicza, a także na Mariusza Błaszczaka, który trzymał nad nim parasol ochronny będąc ministrem obrony nadzorującym Podkomisje. Prokuratura może ich ścigać, a śledztwa wcale nie powinny być trudne. Jak pisaliśmy w „Newsweeku”, Macierewiczowi grozić może nawet 10 lat więzienia.

Dziś Macierewicz jest na marginesie PiS, ale wciąż jednak jest tej partii ikoną. Nawet jeśli w obozie PiS nie ma już – poza pojedynczymi osobami – szczerych obrońców. Nawet bliskie PiS-owi rodziny smoleńskie się od niego w większości odwróciły, bo je zawiódł i wykorzystał.

Mimo tych wszystkich klęsk widać, że udało mu się rozsiać swoje teorie o zamachu. W ostatnią rocznicę katastrofy smoleńskiej opublikowano badania „Dezinformacja oczami Polaków. 2024” (wykonano je na zlecenie Fundacji Digital Poland). Aż 29 proc. ankietowanych zgadza się ze stwierdzeniem: „w Smoleńsku, gdzie zginął między innymi prezydent Lech Kaczyński, miał miejsce zamach, a nie katastrofa”. 54 proc. badanych mówi o katastrofie, a 17 proc. wciąż nie ma zdania w tej sprawie.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version