Dzieci Zygmunta Solorza obawiają się, że stracą kontrolę nad biznesowym imperium ojca. Ich interesy miała gwarantować biznesowa struktura stworzona lata temu przez miliardera i właściciela telewizji Polsat. Tyle że ciężka choroba Solorza i konflikt w jego najbliższym otoczeniu mogą pokrzyżować te plany.

Vaduz to urokliwa, niewielka mieścina, a jednocześnie stolica księstwa Liechtenstein. W tym alpejskim raju podatkowym mieszka ledwie 40 tys. osób i działa… aż 80 tys. podmiotów gospodarczych. Lata temu właściciel Polsatu, Zygmunt Solorz Żak założył w Vaduz TiVi Foundation. W 2013 r. prawie cały pakiet będących w jego posiadaniu akcji Cyfrowego Polsatu, podmiotu kontrolującego między innymi Telewizję Polsat, przeniósł do tej rodzinnej fundacji.

Ściślej rzecz ujmując TiVi Foundation ma kontrolę nad zarejestrowanym na Cyprze pomiotem – Pola Investment. Swoją drogą nazwa ta dobrze oddaje istotę biznesowej struktury Solorza – pochodzi bowiem od imienia ówczesnej partnerki jednego z jego synów. Najistotniejsze jest jednak to, że Pola Investment posiada nieco ponad 50 proc. akcji Cyfrowego Polsatu, które dają kontrolę nad biznesami Solorza w Polsce.

Powodem przenosin do Liechtensteinu były między innymi kwestie podatkowe. Ale też sterowanie sporą częścią biznesowego imperium – w szczególności jego telewizyjnymi aktywami – przez rodzinną fundację bezpośrednio należącą do Solorza miało długofalowo zabezpieczyć interesy jego rodziny, w tym przede wszystkim trójki dzieci.

Nieoczekiwanie struktura, która miała dać zabezpieczać interesy familii, stała się dla niej źródłem poważnych problemów.

Jak opisuje „Gazeta Wyborcza” troje dzieci Zygmunta Solorza wysłało poufnego maila do kilkudziesięciu najważniejszych menedżerów czterech spółek z grupy biznesowej Solorza. Od Polkomtelu, przez Polsat Cyfrowy i Telewizję Polsat po Netię. Ów mail zawiera skan podpisanego przez całą trójkę – Aleksandrę Żak, Piotra Żaka i Tobiasa Solorza – dokumentu. W liście do menedżerów dzieci Solorza zwracają się o daleko idącą ostrożność w wykonywaniu decyzji osób, które ostatnio pojawiły się na stanowiskach zarządczych. W szczególności przy podpisywaniu wszelkich dokumentów, których legalność może zostać podważona.

Bezpośrednią przyczyną napisania listu było niedawne wyrzucenie z pracy w Polsat Media, czyli biurze reklamy obsługującym całe medialne imperium Solorza i kooperujące z nim podmioty, Katarzyny Tomczuk. Tomczuk to osoba z najbliższego otoczenia Solorza, powiązana z właścicielem Polsatu rodzinnie. Jej zwolnienie to jedna z wielu decyzji, które nie tylko zdziwiła, ale też wyraźnie nie spodobała się potomkom Solorza, których znaczenie w rodzinnym biznesie rośnie.

Z dokumentu wynika, że dzieci Zygmunta Solorza nie mają kontaktu ze schorowanym ojcem. Nie mają nawet pewności, gdzie przebywa. Jednocześnie od wiosny we wspomnianych wyżej firmach eksponowane stanowiska tracą dotychczasowi menedżerowie, także związani z rodziną właściciela. Zastępują ich ludzie z zewnątrz.

Solorz po raz czwarty zmienił ostatnio stan cywilny, żeniąc się w marcu z Julstyną Kulką. Przez wiele lat pracowała ona w Polkomtelu, a potem stała się jedną z najważniejszych osób w Telewizji Polsat. Prawie na pewno, gdziekolwiek przebywa, Zygmunt Solorz jest pod opieką Kulki. Biorąc to wszystko pod uwagę, łatwo dojść do wniosku, czego obawiają się dzieci miliardera. Zmiany w radach nadzorczych, a potem w zarządach należących do Solorza spółek mają zapadać pod dyktando jego małżonki.

Sytuacja w korporacji jest na tyle napięta, że potomkowie Solorza mają podejmować próby zakwestionowania zawartego przez ich ojca w marcu małżeństwa. Podstawą, jak słychać na korytarzach telewizji Polsat, mógłby być stan zdrowia miliardera, zmagającego się między innymi z neurologicznymi skutkami ciężkiej choroby.

Zwolniona z Polsat Media Katarzyna Tomczuk zamierza zresztą, jak pisze „Wyborcza”, złożyć oświadczenie, w którym wprost oskarży Justynę Kulkę o próbę wykorzystania ciężkiej choroby miliardera do próby przejęcia medialnego imperium.

Gatunkowego ciężaru sprawie nadaje fakt, że Kulka, która ostatnio nadzorowała korekty polityki programowej prowadzonej niezbyt szczęśliwie przez odpowiadającego za ramówkę Edwarda Miszczaka, uchodzi w Polsacie za zwolenniczkę konserwatywnej linii politycznej. To między innymi ona miała promować program Doroty Gawryluk, którą kilka miesięcy temu wymieniano w kontekście kandydowania w wyborach prezydenckich w 2025 r.

Solorz, uzależniony od przyznawanych przez upolitycznioną Krajową Radę Radiofonii i Telewizji koncesji, prowadził zazwyczaj spolegliwą wobec kolejnych rządów politykę informacyjną w swoich mediach. Dawał nawet pracę byłym politykom, od prawej do lewej strony. Za czasów PiS zrobił jednak głębszy ukłon wobec władzy. Oddał stery nad pionem informacji konserwatywnej Gawryluk, która mocno przewietrzyła obsadę głównych programów informacyjnych stacji.

Nazwisko Solorza pojawiało się też w kontekście prowadzonej przez PiS krucjaty wymierzonej w bankiera Leszka Czarneckiego. Miliarder miał się potajemnie spotykać z politykami PiS, między innymi w Świątyni Opatrzności Bożej w Warszawie. A nawet pośredniczyć, już po jesiennych wyborach, w próbach budowania koalicji PiS-PSL. Solorz miał w tym interes o tyle, że jako właściciel zespołu przestarzałych elektrowni węglowych ZE PAK (dawniej Zespół Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin) przez kilka lat próbował wcisnąć owe zakłady państwu. Ostatnio przymierzał się, do spółki z państwową Polską Grupą Energetyczną, do budowy pod Koninem elektrowni jądrowej.

Głównym obok zdrowia, zmartwieniem miliardera było wszak zadłużenie jego biznesowego imperium. W szczególności wielomiliardowy dług zaciągnięty kilka lat temu na zakup Polkomtela ważył ostatnio na wynikach firmy. Obecny konflikt o władzę nad biznesowym imperium też raczej im się nie przysłuży.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version