Coraz więcej kobiet ma problemy nie tylko z osiągnięciem satysfakcji seksualnej, lecz także ze znalezieniem energii i ochoty na seks. Dlaczego?
Anka ma fajnego męża, dorastającego już syna i ogólnie udane życie – tak przynajmniej myślą znajomi i takie pozory od lat udaje jej się zachowywać. Ale czuje, że jej związek nie należy do udanych. Dlaczego? – Nie mogę wykrzesać z siebie ani odrobiny pożądania do męża, nie mam też ochoty na seks z innymi mężczyznami, choć mówi się, że to właśnie u 40-latek libido jest najwyższe – narzeka Anka. Czasami, kiedy czuje, że mąż traci już cierpliwość, zmusza się do seksu albo ogląda ukradkiem pornograficzne filmiki w sieci, aby wykrzesać z siebie choć odrobinę seksualnej energii. — Czy to z nim jest coś nie tak, czy ze mną? — pyta Anka.
Jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie nie dadzą ani żaden seksuolog, ani psycholog. Dziś wiemy już, że na obecność pożądania w związku w równym stopniu muszą pracować obie strony, choć coraz częściej mówi się o zespole chorobowym zwanym HSDD (z ang. hypoactive sexual desire disorder – choroba zmniejszonego pożądania seksualnego). Amerykanie szacują, że na HSDD cierpi trwale aż jedna kobieta na dziesięć, a czasowo, w jakimś momencie życia, ta przypadłość przytrafia się aż 40 proc. pań.
Na szczęście nauka pozwala lekarzom oraz psychologom zrozumieć tajemnice kobiecego libido, przyczyny jego zaburzeń oraz możliwości pozbycia się ich. Co więcej, powstał już lek, dzięki któremu będzie można leczyć brak libido podobnie jak brak erekcji u mężczyzn. Jego działanie właśnie zostało potwierdzone w testach klinicznych. Tylko czy tabletka to najlepsze wyjście dla wszystkich?
Ten lek to oczywiście flibanseryna, zwana też viagrą dla kobiet. Została zaaprobowana przez restrykcyjną amerykańską Agencję Żywności i Leków (FDA) do leczenia HSDD i podwyższania kobiecego libido. Oznacza to, że lek ten ma działanie terapeutyczne i lada moment będzie można kupić go w amerykańskich sklepach, a po jakimś czasie – również w europejskich.
Do dzisiaj jednak mechanizm działania medykamentu nie został dokładnie wyjaśniony. Jego producent twierdzi, że flibanseryna reguluje wydzielanie w mózgu neuroprzekaźników odpowiedzialnych za uczucie pożądania seksualnego, ale o jakie dokładnie neuroprzekaźniki chodzi i w jaki sposób flibanseryna na nie oddziałuje – tego nie wiadomo. Faktem jest jednak, że prowadzone przez ostatnie lata duże badania z udziałem 2400 kobiet potwierdziły, że lek działa. Biorące udział w testach klinicznych panie, mające średnio 36 lat i cierpiące na brak pożądania seksualnego, zażywały lek w dawce 100 mg raz dziennie przed snem przez 24 tygodnie. Oczywiście część kobiet biorących udział w testach zażywała placebo, nie wiedząc o tym. Po zakończeniu badania uczestniczki, które zażywały flibanserynę, raportowały zwiększoną ochotę na seks oraz mniejszy niepokój o zaburzenia swojego libido.
Akceptacja FDA oraz próby wprowadzania leków na zaburzenia libido u kobiet wywołują kontrowersje. Naukowcy podkreślają, że większość kobiecych problemów z seksem ma podłoże psychologiczne, a nie fizjologiczne, dlatego tabletka nie jest dobrym wyjściem. Prof. Ellen Laan z Kinsey Institute twierdzi nawet, że nie ma czegoś takiego jak choroba zbyt niskiego libido – to raczej problem niedopasowania potrzeb seksualnych u pary. „To nieetyczne i nienaukowe obarczać winą za rozbieżności w seksualnych potrzebach pary wyłącznie kobietę i jej rzekome biologiczne deficyty” – twierdzi prof. Laan w „Medical News Today”. Podobnego zdania jest Joanna Keszka, specjalistka w dziedzinie seksualności kobiety, redaktor naczelna serwisu Barbarella.pl: – Nie ma kobiet oziębłych. To termin ukuty przeciwko kobieto dawno temu, który niestety funkcjonuje do dziś. W sferze seksualnej normą było i jest to, co służy mężczyźnie, jeśli więc kobieta miała mniejsze libido niż jej partner, dostawała łatkę oziębłej i kazano jej się leczyć, a kiedy miała większe potrzeby seksualne niż mężczyzna, orzekano, że jest nimfomanką i też kazano jej się leczyć – mówi Joanna Keszka.
Zobacz także: Dlaczego wciąż pokutują w Polsce seksualne mity i stereotypy?
Nie ma żadnego medycznego wyznacznika, jakie libido jest w porządku, a jakie nie, i jak często kobieta powinna odczuwać pożądanie. Faktem jest jednak, że często samym kobietom sprawa obniżonego libido spędza sen z powiek. Szukają one wówczas ratunku przede wszystkim u lekarza ginekologa, podejrzewając u siebie jakieś zaburzenia hormonalne.
Kobiecym libido sterują przede wszystkim kobiece hormony płciowe – estrogen i progesteron, oraz hormon męski – testosteron wydzielany w niewielkich ilościach również przez organizm kobiety. Wahania w poziomie hormonów i wywoływane przez nie zmiany w nastawieniu do aktywności seksualnej najlepiej widać podczas cyklu miesiączkowego kobiety. Jak zaobserwował prof. James Roney z University of California w Santa Barbara, estragon i progesteron działają jak włącznik i wyłącznik kobiecego libido. I są ściśle powiązane z płodnością. Kiedy kobieta ma największą ochotę na seks, ma też we krwi najwięcej estrogenu i to pokrywa się z jej dniami płodnymi. Z kolei przejście w drugą fazę cyklu miesiączkowego wiąże się ze wzrostem poziomu progesteronu, który działa wyciszająco na seksualną energię. Nic dziwnego, kobieta nie jest wówczas płodna, a jej organizm przygotowuje się do ewentualnego podtrzymania ciąży zaistniałej w pierwszej fazie cyklu.
Na odczuwanie ochoty na seks ma również wpływ poziom testosteronu. Dowiedli tego naukowcy z Karolinska Institutet w Sztokholmie, którzy podawali grupie kobiet po operacjach usunięcia jajników kombinację dwóch hormonów – estrogenu i testosteronu zamiast standardowej hormonalnej terapii zastępczej estrogenem i progesteronem. Po pół roku okazało się, że kobiety, które dostawały niewielkie dawki testosteronu, odczuły dużą poprawę w życiu seksualnym – nie tylko wzrosła ich ochota na seks, lecz także łatwiej osiągały orgazm.
Biologia kobiecego pożądania seksualnego jest bardzo tajemnicza i zdaniem seksuologów wtórna wobec tego, co dzieje się w mózgu. To mózg odpowiada za to, czy kobieta doświadczy ochoty na seks, czy też nie będzie nim zainteresowana. Świadczy o tym chociażby fakt, że wiele kobiet cieszy się udanym życiem seksualnym po menopauzie, kiedy poziom hormonów płciowych bardzo spada i z biologicznego punktu widzenia podtrzymywanie libido nie ma sensu. – Kobiety mogą być aktywne seksualnie przez całe życie. Wysoka aktywność seksualna stereotypowo jest przypisywana kobietom młodym, a w rzeczywistości wiele kobiet mówi, że z wiekiem seks staje się coraz lepszy, kiedy poznają i akceptują siebie: swoje ciało i potrzeby – mówi Joanna Keszka. Psychologowie przekonują, że kobiece libido zależy przede wszystkim od tego, jak one same postrzegają swoją seksualność. – Jeżeli uważamy, że jest tylko źródłem napięć i niepokoju, to wygaszamy ją przy pierwszej możliwej okazji, np. po urodzeniu dzieci. Im bardziej lubimy seks, traktujemy go jako istotną część naszego życia i naszych związków, tym wyższe jest nasze libido – mówi Joanna Keszka.
Zobacz więcej: Seks to zastrzyk młodości
O tym, jak wielką rolę odgrywają czynniki psychologiczne w powstawaniu seksualnego pożądania, przekonali się naukowcy z hiszpańskiego uniwersytetu w Granadzie. Przeprowadzili wśród ochotników badanie zwane inwentarzem pożądania seksualnego. Mierzy ono zależności pomiędzy odczuwaniem pożądania seksualnego a ogólnym pozytywnym nastawieniem do seksualności, zwanym fachowo erotofilią. Badanie wykazało, że bardzo istotnym czynnikiem wzmacniającym odczuwanie pożądania u kobiet jest wyobraźnia. Im więcej seksualnych fantazji ma kobieta, tym mocniej odczuwa ochotę na seks. – Mózg to nasz najbardziej niedoceniany organ seksualny – mówi Joanna Keszka. – Jeśli zaczniemy myśleć fantazjami erotycznymi, nastawiamy mózg na seks, a ciało automatycznie za tym podąża.
Badanie pokazało też, że silnym czynnikiem hamującym ochotę na seks jest lęk i zaburzenia lękowe, które są powszechniejsze u kobiet niż u mężczyzn. Ten czynnik występował u 18 proc. badanych pań. Jeżeli kobieta rozpoczyna współżycie, odczuwając napięcie i lęk, zdecydowanie zmniejsza to jej szansę na uzyskanie seksualnej satysfakcji. – Pierwszy etap stosunku, kiedy buduje się seksualna energia, jest najważniejszy i od niego zależą wszystkie następne. Niestety, jest też najbardziej skomplikowany, bo zależy od mnóstwa czynników – mówi dr Juan Carlos Sierra, szef badania. Mogą się one pojawiać wielokrotnie w ciągu naszego życia. – Znaczny i nagły spadek libido może wiązać się z problemami ze snem, zdrowiem, zmęczeniem, stresem, zmianą wyglądu z wiekiem i, co za tym idzie, brakiem akceptacji dla swojego ciała – tłumaczy Joanna Keszka.
Najskuteczniej jednak kobiece libido redukuje nie lęk, ale wstręt – dowiodła dr Diana Fleischman z University of Portsmouth, badając odczucia 76 kobiet w wieku od 18 do 42 lat. Jej eksperyment polegał na tym, że najpierw pokazywała uczestniczkom zdjęcia wywołujące obrzydzenie, a następnie nastrojowe filmy erotyczne. Druga grupa badanych oglądała tylko te filmy bez obrzydliwych obrazków na początku. Na koniec dr Fleischman sprawdzała poziom pobudzenia seksualnego u pań. Okazało się, że kobiety, u których na początku wywołano uczucie wstrętu, aż trzykrotnie słabiej odczuwały podniecenie seksualne niż te, które oglądały tylko podniecające filmy.
Wstręt to bardzo potrzebne uczucie – ewolucja wymyśliła je po to, aby ograniczyć możliwość zakażenia niebezpiecznymi chorobami, na przykład przenoszonymi przez krew czy inne płyny ustrojowe. Dlatego tak często budzą one w nas uczucie obrzydzenia. – Kobiety w trakcie seksu są szczególnie narażone na kontakt z płynami ustrojowymi mężczyzny i zazwyczaj to one łatwiej zakażają się chorobami od niego niż odwrotnie. Dlatego nawet cień obrzydzenia do mężczyzny z powodu jego zapachu czy wyglądu skutecznie eliminuje ochotę na zbliżenie.
– Często zarzuca się kobietom, jakoby nie lubiły seksu, a to nieprawda. Kobiety nie lubią tylko tego seksu, który nie sprawia im przyjemności – mówi Joanna Keszka. Może dobrym wstępem do obudzenia w kobiecie ochoty na seks będzie otwartość na realizowanie jej seksualnych fantazji?