Decydując się podjąć pracę nad uleczeniem traumy, wybierasz odzyskanie tej części siebie, która doznała głębokiej krzywdy i zdrady. Proces zdrowienia nie zawsze będzie łatwy i przyjemny, ale jeśli wytrwasz, czeka cię wielka nagroda. Możesz zyskać poczucie bezpiecznego zakorzenienia we własnym ciele, znów poczuć się sobą, odzyskać zdolność koncentracji, poczuć wolność tworzenia, zabawy i spontaniczności, odzyskać swoje życie seksualne albo na nowo poczuć więź z innymi ludźmi, naturą czy życiem jako takim. (…).

Zmierzając do swoich celów w trakcie tego procesu, pamiętaj, że jest to z twojej strony prawdziwie odważny akt wytrwałości, oporu i siły.

Sama doświadczyłam przemocy seksualnej i przez lata szukałam sposobu na to, by dojść do siebie po tym przeżyciu. Przez cały ten czas trauma oddziaływała na mnie na różne, bardziej i mniej subtelne sposoby, kształtując moje życie i relacje z ludźmi. Między dwudziestym a trzydziestym rokiem życia wciąż się przeprowadzałam, korzystałam z każdej okazji, by wyruszyć w jakąś podróż, i czasami narażałam się na niebezpieczeństwo, dopóki nie zrozumiałam, że wszystko to są desperackie próby ucieczki od własnej przeszłości i od samej siebie. Podobnie jak wiele osób, które doświadczyły wykorzystania seksualnego, myślałam, że coś ze mną jest nie tak. Uzbierałam pieniądze, by rozpocząć terapię. Przez siedemnaście lat pracowałam z różnymi specjalistami, którzy zdiagnozowali u mnie depresję. Kwestia napaści seksualnej, jakiej doświadczyłam, zwykle była poruszana tylko podczas wywiadu wstępnego.

Traumy z nią związane nie stawały się przedmiotem terapii i większość z nich pozostawała odcięta od mojej świadomości, mimo że przez cały czas wpływały na moje życiowe wybory. Ostatecznie urazy te doszły do głosu pod postacią objawów somatycznych takich jak omdlenia, dysocjacja, flashbacki i zawroty głowy. Kiedy byłam na studiach podyplomowych, flashbacki się nasiliły i zaczęły wywoływać napady duszności z bolesnym uciskiem w gardle, drżenie ciała i płacz oraz intensywne emocje – wszystko to pojawiało się nagle, bez uprzedzenia, przez co często czułam się upokorzona i wystawiona na osąd innych. Właśnie wtedy zaczęłam na własną rękę szukać wiadomości o tym, co jest mi potrzebne do odzyskania zdrowia.

Być może ty nie doświadczasz takich objawów jak ja, gdyż skutki traumy są różne u poszczególnych osób. Podejrzewam, że dobrze wiesz, jak jej objawy wyglądają w twoim przypadku. Ale być może nie do końca rozumiesz, co je powoduje i jak się ich pozbyć. Moim celem jest pomóc ci rozpoznać wzorce doznań cielesnych, uczuć i myśli, jakie pojawiają się u ciebie pod wpływem konkretnych bodźców wyzwalających, a także wyposażyć cię w wiedzę i narzędzia, które pozwolą ci uleczyć traumę.

Zachęcam cię do zrobienia sobie teraz krótkiej przerwy. Połóż dłonie na piersiach w okolicy serca lub obejmij siebie, zrób głęboki, łagodny wdech i nagródź się uznaniem oraz pochwałą za rozpoczęcie procesu zdrowienia. Pozostań z tym uczuciem jeszcze przez chwilę, żeby w ciebie zapadło. Zwróć uwagę, czy trudno ci je chłonąć. Jeśli tak, spróbuj dopuścić do siebie choć niewielką część tego uczucia, choćby jeden procent.

Trauma, czyli uraz, to efekt przeciążenia organizmu – nie na poziomie poznawczym, lecz fizjologicznym. Ma ona związek ze strachem i zdolnością radzenia sobie. W obliczu zagrożenia nie ma czasu na myślenie; pierwsze reakcje są instynktowne. Peter Levine, autor pionierskiej książki Obudźcie tygrysa, poświęcił ponad czterdzieści lat badaniu stresu i traumy, a dokonał przy tym wielu przełomowych odkryć. Zaobserwował między innymi, że gdy dzikie zwierzę uniknie zdarzenia zagrażającego jego życiu, zaczyna drżeć, aby pozbyć się nagromadzonej w ciele energii, a następnie rusza dalej, jakby nic się nie stało. Levine doszedł do wniosku, że ciało człowieka, podobnie jak innych ssaków, w obliczu przytłaczającego zdarzenia musi dopełnić pierwotnego procesu w postaci przygotowania się na zdarzenie, zareagowania na nie i pozbycia się nagromadzonej energii, gdy niebezpieczeństwo minie (Levine i Frederick, 2020). Trauma powstaje wtedy, gdy ów proces zostaje w jakiś sposób udaremniony, gdy nie jesteśmy w stanie zareagować lub uwolnić nagromadzonej energii po zniknięciu zagrożenia.

Kiedy doświadczenie cię przytłacza i nie masz możliwości w pełni uwolnić emocji i doznań, które towarzyszą traumatycznemu zdarzeniu, takie nieprzetrawione przeżycie zostaje przechowane na poziomie komórkowym. Zamiast rozładować energię przytłaczającego doświadczenia poprzez ciało – napinasz się, wstrzymujesz ją lub tłumisz w sobie. Mimo że nic ci nie grozi, odczuwasz zagrożenie, ponieważ w tej właśnie chwili pojawiają się określone doznania cielesne uruchamiające konkretne stany emocjonalne. W tym sensie doświadczenie traumy nie dotyczy tylko przeszłości – twoje ciało wciąż zachowuje się i mobilizuje tak, jakby trauma miała miejsce w bieżącej chwili. (…).

Kiedy trauma przekracza zdolność radzenia sobie osoby, zwłaszcza gdy jest postrzegana jako zagrażająca życiu lub gdy rzeczywiście mu zagraża, może się rozwinąć zaburzenie stresowe pourazowe (ang. post-traumatic stress disorder, PTSD). Zaburzenie to dotyka mniej więcej 50% osób, które doświadczyły napaści seksualnej. Moim zdaniem nawet więcej niż 50%, jeśli wziąć pod uwagę te osoby, u których zaburzenie pojawia się wiele lat po pierwotnym urazie. Objawy rozwijające się po tak długim czasie mogą być jeszcze bardziej dezorientujące. Przy czym bez względu na to, czy PTSD pojawia się po miesiącu, czy też po wielu latach od traumatycznego zdarzenia, jest równie wyniszczające. Na szczęście da się je wyleczyć, a na leczenie nigdy nie jest za późno.

Większość osób, które doświadczyły traumy seksualnej, nawet jeśli świadomie nie miała poczucia zagrożenia życia, była systematycznie przygotowywana do uległości albo podporządkowała się krzywdzicielowi ze strachu. Jeżeli molestowano cię seksualnie, może – mimo braku poczucia śmiertelnego niebezpieczeństwa – od krzywdziciela zależało twoje przetrwanie. Jeśli zgwałcił cię znajomy, to być może szok spowodowany tą zdradą zaufania spowodował u ciebie stan zamarcia, choć nie towarzyszyło ci poczucie zagrożenia życia. Reakcja zamierania służy przetrwaniu, ale często prowadzi do PTSD, a jedno i drugie zdaje się twojemu układowi nerwowemu śmiertelnym zagrożeniem.

Zarówno nasza rezyliencja, czyli zdolność powrotu do równowagi po trudnym doświadczeniu, jak i rozwój zaburzenia stresowego pourazowego zależy od wielu czynników, między innymi od możliwości i zdolności podjęcia działania w trakcie traumatycznego zdarzenia bez wystawiania się na dodatkowe ryzyko. Na poziom rezyliencji wpływają cechy dziedziczne (cechy charakteru), trauma międzypokoleniowa (przekazywana z pokolenia na pokolenie), trauma rozwojowa (złożone PTSD), trauma złożona (długotrwałe i powtarzające się doświadczenia traumatyczne w relacjach interpersonalnych) i opresja (wykluczenie lub marginalizacja społeczno-kulturowa, instytucjonalna i/lub ekonomiczna). Jak widzisz, każda z tych rzeczy w dużym stopniu pozostaje poza twoją kontrolą. Innymi słowy, to absolutnie nie twoja wina, że masz objawy traumy lub zaburzenia stresowego pourazowego. Ani w tej chwili, ani nigdy wcześniej odpowiedzialność nie leżała po twojej stronie, ponieważ w traumatycznej sytuacji wybór nie należał do ciebie. Na szczęście teraz możesz wybrać działania, które pomogą ci uleczyć traumę.

Fragment książki: „Uleczyć traumę seksualną” Erika Shershun

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version