W czwartek 10 stycznia Elon Musk przeprowadzi na X wywiad na żywo z liderką skrajnie prawicowej Alternatywy dla Niemiec (AfD) Alice Weidel. Rozmowie będzie przyglądać się nie tylko niemiecka scena polityczna, ale także – bardzo uważnie – Komisja Europejska. A dokładniej nie samej nawet rozmowie – bo zgodnie ze słowami rzecznika KE Thomasa Regniera nie jest ona nielegalna w świetle unijnych zasad moderowania treści – ale temu, jak zostanie ona zaprezentowana w serwisie, jak będzie promowana wśród użytkowników i jak prominentne miejsce zapewnią jej algorytmy platformy.

W skrócie: czy nie złamie unijnego prawa w zakresie moderowania treści, wynikającego z unijnego Aktu o Usługach Cyfrowych (DSA).

Zobacz wideo Elon Musk ma za sobą rewelacyjny rok. Miliarder staje się coraz większym zagrożeniem dla demokracji

DSA to unijny akt regulujący usługi cyfrowe, w tym działalność wielkich platform. Według Aktu Komisja ma prawo prowadzić śledztwa i nakładać na big techy kary dochodzące do 6 proc. ich globalnego rocznego przychodu, jeżeli uzna, że nie spełniają one unijnych norm ochrony obywateli przed mową nienawiści czy dezinformacją. Coraz wyraźniej zaczyna służyć do ochrony demokracji przed podmiotami wykorzystującymi swoje zasięgi do wywierania wpływu na społeczeństwa i całe państwa.

Najpierw Trump, teraz skrajna prawica

Elon Musk, szef X, wywołał skandal swoimi atakami na polityków m.in. Wielkiej Brytanii czy Niemiec. Ma na swojej platformie olbrzymie zasięgi i już raz – wulgarnie – starł się m.in. z KE w osobie komisarza Thierry’ego Bretona, gdy ten zażądał od miliardera przestrzegania unijnego prawa tuż przed wywiadem z Donaldem Trumpem. Trumpem, którego kampanię Musk wsparł około 190 mln euro i w którego nowej administracji ma objąć stanowisko.

Teraz uwagę milionów użytkowników śledzących Muska (ma ponad 200 mln obserwujących) dostanie Alice Weidel. W czym problem?

X – jako platforma mediów społecznościowych, a nie nadawca – nie musi zapewniać równego czasu wszystkim stronom politycznego sporu. Jednak w³a¶ciciel każdej tzw. bardzo dużej platformy internetowej (VLOP) musi dokładać starań, aby nie była ona niewłaściwie wykorzystywana lub aby dana strona nie była traktowana preferencyjnie. Według rzecznika Komisji, jeśli pojawią się dowody na to, że Musk np. zwiększał zasięg wpisów dotyczących tego wywiadu i w ten sposób wywierał wpływ na użytkowników, „to będzie miało wpływ na trwające śledztwo ws. serwisu X”.

Innymi słowy Bruksela obawia się, że Musk, który poparł AfD, nazywając tę partię „ostatnią szansą dla Niemiec”, będzie próbował kształtować opinię publiczną w kwestii wyborów w Niemczech i promować narracje zbieżne ze swoimi poglądami.

Wojna Muska z UE

Musk jest na kursie kolizyjnym z UE od 2023 roku, gdy Komisja podała, że według wstępnych ustaleń dochodzenia X naruszył przepisy DSA dotyczące moderowania treści. Jeśli KE ostatecznie stwierdzi, że działania X łamią przepisy DSA, może naliczyć karę w wysokości 6 proc. globalnych obrotów. Dla wartego miliardy euro biznesu to olbrzymie koszty.

Szanse na przegraną Muska są spore. Już po wstępnym śledztwie KE stwierdziła, że np. fakt, iż każdy może kupić niebieski znaczek na X oznaczający „zweryfikowane konto”, stoi wbrew praktyce rynkowej i wprowadza użytkowników w błąd. Komisja wskazała też, że „istnieją dowody” na to, iż podmioty o złych intencjach wykorzystują ten system do oszukiwania użytkowników.

X nie zapewnił też – w ocenie KE – wystarczającej przejrzystości w kwestii reklamy w serwisie i nie zezwolił na dostęp do swoich publicznych danych analitykom w zakresie przewidzianym DSA.

Demokracja kontra dezinformacja

Dezinformacja na wielkich platformach internetowych staje się coraz większym problemem krajów demokratycznych. Unia – i Bukareszt – wciąż mają w pamięci m.in. wybory prezydenckie w Rumunii. Zostały anulowane, gdy raport wywiadu wskazał na możliwość niezgodnego z prawem wykorzystania mechanizmów TikToka przez kandydata skrajnej prawicy. W Brukseli i w Londynie pamiętają z kolei, jak w 2024 r. Musk nie potrafił zapobiec rozprzestrzenianiu się treści nienawistnych wobec imigrantów, nakłaniających do przemocy i zaogniających protesty. Niedawne ataki samego Muska na brytyjskich czy niemieckich polityków, w tym kanclerza Scholza, na pewno nie przeszły bez echa.

Nic dziwnego więc, że na 24 stycznia rzecznik KE zapowiedział okrągły stół ds. zagrożeń przed wyborami w Niemczech. Do rozmów zasiądą przedstawiciele Komisji, niemieckiej agencji ds. siei Bundesnetzagentur oraz przedstawiciele X.

Presja na Komisję

Równocześnie w Brukseli zaczynają pojawiać się sygnały presji na Komisję ws. niemieckich wyborów i samego Muska. Jak napisał serwis Politico, wywiad z Weidel „wywołał wściekłość przywódców i europosłów”. List w tej sprawie do komisarz ds. suwerenności technologicznej Henny Virkkunen wysłał m.in. europoseł Zielonych Damian Boeselager. Jego partyjna koleżanka Alexandra Geese, cytowana przez Politico, wskazywała na różnicę między wynikającym z wolności słowa prawem Muska do przeprowadzenia wywiadu z Weidel, a – jak oceniła – „jego manipulacjami algorytmami, za pomocą której zalewa niemieckojęzyczną sferę X skrajnie prawicową propagandą”.

„Media społecznościowe, w tym X, nie powinny być wykorzystywane jako narzędzia podmywania filarów demokracji populistyczną propagandą” – napisał z kolei przewodniczący europejskiej partii Socjalistów i Demokratów, były premier Szwecji Stefan Löfven.

A wisienkę na torcie postawił Emmanuel Macron. W dorocznym przemówieniu na spotkaniu francuskich ambasadorów w Pałacu Elizejskim prezydent Francji, choć nie wskazał Muska z nazwiska, stwierdził: „Byłoby trudne do wyobrażenia, gdyby ktoś dziesięć lat temu przewidywał, iż właściciel jednej z największych platform społecznościowych na świecie będzie wspierał nowy międzynarodowy ruch reakcyjny i bezpośrednio interweniował w wyborach, w tym w Niemczech”.

Tekst pochodzi z serwisu „Deutsche Welle”

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version