Kiedy dziecko, dzieląc się tym, co się wydarzyło, obszernie opowiada nam głównie o faktach, a my mamy poczucie, że w tej rozmowie jesteśmy tylko biernymi odbiorcami informacji, warto przyjrzeć się znaczeniu takiego zachowania. Może się okazać, że dziecko coś trapi, a nadmierne dzielenie się czysto intelektualnymi stwierdzeniami stanowi sposób, aby nie przeżywać nieprzyjemnych emocji.
Dzieci potrafią czasem zasypać opowieściami o swoich zainteresowaniach, zabawach czy ciekawych przygodach. Dzięki wrażliwości i dojrzałości wiemy, że rozmowa z dzieckiem wymaga przede wszystkim okazywania zaciekawienia oraz skupiania uwagi na nim i jego przeżyciach. I najczęściej dziecko właśnie tego potrzebuje – po prostu być wysłuchane z uważnością. Zdarza się jednak, że długa wypowiedź ma odwrotny cel – ucieczkę od trudnych emocji i doświadczeń. Może się wtedy okazać, że choć słuchamy uważnie, leżąca u źródeł wypowiedzi potrzeba nie zostaje zaspokojona.
Bezemocjonalny monolog
Dynamiczny rozwój dzieci sprawia, że każdy dzień przynosi im nowe doświadczenia i sytuacje do zintegrowania z budującą się dopiero osobowością. Dlatego potrafią one żywo reagować nawet na drobne incydenty czy nieznaczne zmiany warunków panujących w szkole lub przedszkolu. To naturalne, że czasem intensywnie przeżywają niesnaski z rówieśnikami lub inne nieprzyjemności – nie mają jeszcze wystarczającej wiedzy ani umiejętności, aby samodzielnie sobie z tym wszystkim poradzić. Od tego też mają rodziców, wspierających ich własnym doświadczeniem życiowym, rozmową i troską. Jednak dzielenie się przeżyciami i wyrzucanie z siebie napięcia poprzez płacz czy krzyk to tylko jeden ze sposobów radzenia sobie z trudnymi emocjami. Bywają wydarzenia, które choć nie niosą dzieciom krzywdy, mogą być dla ich niedojrzałych układów nerwowych tak przeciążające, że wolą uciec od emocji, niż je przeżywać. Wtedy też łatwiej jest próbować umknąć w czysto intelektualne rejony mózgu, gdzie nie ma złości, smutku ani porażki. Objawiać się to może zachowaniem, które w zagranicznej literaturze znane jest jako info dumping.
Zjawisko, o którym mowa, w wolnym tłumaczeniu oznacza „zrzucanie informacji”. Jest to komunikowanie się oparte na przekazywaniu rozmówcy znacznej ilości faktów dotyczących jednego tematu, najczęściej związanego z posiadanymi zainteresowaniami i hobby. Różni się od tzw. over sharingu, czyli nadmiernego dzielenia się szczegółami z życia prywatnego. W info dumpingu komunikacja ma postać jednostronnego monologu pełnego szczegółów, detali technicznych i ciekawostek, w obszarze zagadnień oderwanych od emocji i relacji.
Takie zachowanie nie jest zarezerwowane jedynie dla dzieci. Czasem i dorośli mogą mieć tendencję do zarzucania faktami na interesujący ich temat, zwłaszcza kiedy mowa o osobach wybitnie uzdolnionych, które mają głęboką wiedzę, ale też o osobach z zaburzeniami neurorozwojowymi, takimi jak ASD lub ADHD, kiedy z różnych powodów mają trudności w dostrojeniu się do rozmówcy. Jednak oprócz przypadków, kiedy info dumping może być czyjąś stałą dyspozycją, każdy z nas, mierząc się z sytuacjami trudnymi emocjonalnie, czasem próbuje mniej lub bardziej świadomie poradzić sobie z napięciem poprzez przekierowanie uwagi na tematy kompletnie bezemocjonalne. To właśnie suche fakty, analizy i ciekawostki pozwalają przestać przetwarzać intensywne emocje i odciąć się od tego, co trudne i bolesne. Jednocześnie, opowiadając o sprawach, na których się znamy, poprawiamy sobie nastrój, gdyż przenosimy się od wspominania sytuacji, z którą sobie nie poradziliśmy, do tematu, w którym czujemy się pewni siebie i kompetentni. Dodatkowo, sama czynność mówienia pomaga znieść napięcie emocjonalne. Dzieje się tak m.in. dlatego, że mówienie wymaga kontrolowanego oddychania, co bezpośrednio stymuluje nerw błędny, który aktywuje przywspółczulny układ nerwowy, a ten z kolei zmniejsza pobudzenie. Niektórzy twierdzą wręcz, że mówienie uspokaja podobnie, jak to ma miejsce w przypadku medytacji. Kiedy opowiadamy o czymś osobom okazującym zainteresowanie i uwagę, podwyższa się nam poziom dopaminy i oksytocyny, co redukuje stres i podnosi pozytywny nastrój.
Emocje przeżywać czy odcinać
Zatem skoro mówienie o swoich pasjach przynosi tyle pozytywnych efektów, czemu by na to dzieciom nie pozwolić? Jak zwykle, istota leży w umiarze. O ile są sytuacje, kiedy faktycznie lepiej dać komuś „się wygadać”, czy to na tematy emocjonalne, czy intelektualne, o tyle w przypadku dzieci, które nie są jeszcze w pełni rozwinięte, trudności komunikacyjne są elementem ich rozwoju i to naszym zadaniem jest tym procesem pokierować. Ich zdrowiu służy, aby – oprócz uciekania od emocji – potrafiły też o nich mówić. Jeśli będą zbyt często unikać relacjonowania trudnych zdarzeń, nie będą się uczyły, jak się z nimi mierzyć, jak o nich rozmawiać i jak rozwiązywać nieprzyjemne sytuacje. Poza tym dzielenie się emocjami to nie tylko sposób na rozładowanie własnego napięcia, ale też droga do budowania relacji z innymi ludźmi. Warto więc od małego pokazywać, że dzielenie się sobą jest tak samo wartościowe i potrzebne, jak imponowanie innym swoją wiedzą.
Oczywiście, to nie jest proste zadanie. Trudno komunikować się z małymi dziećmi, ponieważ o wielu sprawach nie mówią wprost. Sporo rodziców zauważa też, że ich dzieci w ogóle rzadko dzielą się przeżyciami z całego dnia. Właśnie dlatego, kiedy dziecko żywo i chętnie opowiada o swoim ulubionym temacie, zrozumiałe jest, że pierwszym odruchem empatycznego rodzica będzie dostrojenie się poprzez aktywne słuchanie. Jednak nie powinno nam umykać, że podsumowanie dnia od strony doświadczeń i przeżyć to ważna część dbania o rozwój emocjonalny. Robimy to odruchowo, kiedy dziecko samo przychodzi i mówi, że danego dnia wydarzyło się coś stresującego i przykrego. Widzimy jawne wzburzenie emocjonalne i jest wtedy ewidentne, że w wyrzucie słownym chodzi o ujście napięcia. Kiedy dziecko wypłakuje się po konflikcie z rówieśnikami, nie próbujemy odwracać jego uwagi od uczuć.
Kiedy jednak dziecko kieruje do nas obszerne wypowiedzi informacyjne, przydatne może się okazać odwrotne podejście. Jeśli po prostu dzieli się ciekawostkami po miłym dniu, nawet wypowiadając się wyłącznie jednostronnie, nadal pozostaje z nami w kontakcie – okazuje emocje, odpowiada na nasze pytania, obserwuje naszą reakcję i stara się zainteresować nas historią. Jeśli jednak opowieści przyjmują znaczne rozmiary, dotyczą przede wszystkim faktów, a my mamy poczucie, że w tej rozmowie jesteśmy tylko biernymi odbiorcami informacji, warto przyjrzeć się znaczeniu takiego zachowania. Może się okazać, że dziecko coś trapi, a nadmierne dzielenie się czysto intelektualnymi stwierdzeniami stanowi sposób, aby nie przeżywać nieprzyjemnych emocji. Warto wtedy sprawdzić, czego dziecko doświadczyło w ciągu dnia oprócz zdobycia interesującej wiedzy. Pomóc w tym może zadawanie konkretnych pytań. Ogólne pytania, typu: „Jak ci minął dzień?” albo „Jak było w szkole/przedszkolu?”, mogą się spotkać z równie ogólną odpowiedzią: „Dobrze”. Natomiast zapytanie o to, jak dziecko spędziło czas z konkretnymi kolegami i koleżankami albo jak minęły konkretne zajęcia, może wyzwolić wspomnienia o incydentach, które wywołały emocje. Wtedy właśnie ujawnia się, czy dziecko potrzebowało tylko opowiedzieć o interesującym zajęciu, czy wręcz przeciwnie – odwracało uwagę od emocji i wyciszało się za pomocą rozpraw intelektualnych. I choć nie każda opowieść o zainteresowaniach jest przykrywką trudnych zdarzeń, zawsze warto porozmawiać o minionym dniu i budować przestrzeń na opowieści i o faktach, i o emocjach.
Kiedy uciekać, kiedy zostać
Pamiętajmy, że w samej ucieczce nie ma nic złego. Czasem wręcz jest to najlepszy sposób radzenia sobie ze stresem. W przypadku, kiedy mierzymy się z sytuacją, na którą nie mamy żadnego wpływu, np. czeka nas nieprzyjemny zabieg medyczny, lepiej jest przekierować uwagę na myślenie, zamiast trwać w narastającym lęku. Wtedy wiemy, co jest źródłem napięcia, i uciekamy od niego świadomie. Jednak kiedy tymczasowy sposób poradzenia sobie ze stresem zmienia się w domyślną strategię pomagającą szybko się uspokoić i w ogóle nie myśleć o problemach i emocjach, może się to przerodzić w niezdrowy nawyk. Dzięki empatii i uważności zawsze możemy pomóc dzieciom w powrocie do trudności i poradzeniu sobie z nimi w bezpieczny, zdrowy sposób.
Dlatego kiedy widzimy, że dziecko nie dzieli się swoimi troskami wprost, warto zawsze o nie zapytać. Nawet jeśli nic nam nie opowie, pokazujemy mu, że jego emocje i dobrostan są dla nas ważne i nie zależy nam jedynie na wychowaniu małego erudyty. A jednocześnie uczymy je bezcennej umiejętności rozmawiania o uczuciach – podstawie do budowania głębokich i szczęśliwych związków i przyjaźni.
Alina Rybałtowska — absolwentka psychologii i zarządzania. Była członkini Stowarzyszenia Mensa Polska. Autorka publikacji z zakresu inteligencji i wspierania rozwoju dzieci. Prowadzi zajęcia rozwijające kreatywność i procesy poznawcze. Promuje dbanie o zdrowie mózgu
