Kiedy mówimy o kłamstwie, mówimy także o doświadczeniu emocjonalnym wszystkich osób, których ono dotyczy. Jest więc osoba oszukana i ta, która kłamie, ale są też ci, którzy kłamstwo obserwują. O tym, jak postrzegamy kłamstwo i jakie koszty ponosimy przy takim przekraczaniu granic – mówi dr hab. Michał Olszanowski, profesor Uniwersytetu SWPS.

Michał Olszanowski: Zacznijmy od próby zdefiniowania, czym w ogóle jest kłamstwo, i potem – w którym momencie przekracza ono granicę. Żeby taką definicję ułożyć, warto zrozumieć, jakie funkcje pełni nieprawda w społeczeństwie, w relacjach międzyludzkich, bo przecież to w tym obszarze doświadczamy tego, co nazywamy kłamstwem, a co może przybierać formę wielu zachowań i być zbudowane z różnych motywów.

Pierwszym z tych motywów, ale nie jedynym, bywa ten najbardziej negatywny i kojarzący się z kłamstwem, czyli chęć oszukania kogoś i osiągnięcia jego kosztem jakiejś korzyści. Kłamiąc, nie zawsze jednak chcemy uzyskać coś kosztem drugiej osoby czy grupy społecznej. Możemy oszukiwać po to, żeby ta druga osoba czy grupa coś zyskała. Decydujemy się na kłamstwo, nawet jeśli jest to naszym kosztem. W polityce celem bywa to, aby nie siać paniki. W małżeństwie – aby ten, kogo kochamy, poczuł się lepiej: „Utyłam!”, „Kochanie, nie utyłaś, wyglądasz pięknie!”.

– Zacznijmy od tego, że zasadniczo o przekraczaniu granic mówimy, gdy naruszone zostają normy czy też reguły społeczne, które dotyczą życia i relacji między ludźmi w danej grupie. Te normy i reguły mogą zostać stworzone we wspólnocie przyjaciół, w związku dwojga ludzi itp. W każdym z tych obszarów są też normy i reguły bardziej lub mniej pisane.

Zasadniczo tylko te z nich są oczywiste, które zostały zapisane w kodeksach i przepisach. Łatwo też ustalić, czy zostały przekroczone. W życiu publicznym decyduje o tym często sąd, który ma kompetencje, aby to określić. Z kolei w sporcie decyduje sędzia. Jego zadaniem jest uznać, czy doszło do złamania zasad, czy nie.

Czyli kłamstwo, które przekracza pisane normy społeczne, pozwala nam je uaktualnić.

– To ważne, gdyż sporą część reguł społecznych stanowią właśnie normy niepisane. Wiele z nich dotyczy sytuacji, kiedy jesteśmy w relacji z drugim człowiekiem, i życia w ludzkiej społeczności. Na przykład: jeżeli kogoś kochamy czy też jest on dla nas ważny, to go nie oszukujemy. Przekroczenie tych zasad, choć nie są zapisane, czyli robienie czegoś, czego zakazują albo czego nie przewidują, także możemy uznać za przekraczanie granic. Z tym jednak, że w wypadku reguł niepisanych trzeba wziąć pod uwagę, że decyduje percepcja indywidualna, która bywa bardzo subiektywna i trudna do zweryfikowania.

– Możemy mieć zasady, których się trzymamy, i oczekiwać, że inni też będą je respektować. Tymczasem oni niekoniecznie te reguły uznają. Mogą nawet nie wiedzieć, że my je mamy. Weźmy jako przykład sytuację, kiedy jedno z przyjaciół coś ważnego z relacji z kimś obcym zachowuje dla siebie. Nie chodzi o nieuczciwość, zdradę, ale o rodzaj porozumienia. Kiedy jednak rzecz się wydaje, drugi przyjaciel uznaje to za nieuczciwość, za złamanie normy szczerości. W relacji może więc być tak, że jedna z osób uzna coś za nieuczciwość, a druga jest przekonana, że ma prawo do pozostawienia tylko dla siebie części swojego życia i relacji z innymi.

– Mogli nie wiedzieć, że mają to zrobić, bo oboje uważali, że to, co każde z nich uznaje za normę, jest nią dla wszystkich. Często tak się dzieje nawet w najbliższych relacjach partnerskich, w małżeństwach. Wyobraźmy sobie taką sytuację: mężczyzna przed ślubem pyta kobietę, czy ona chce mieć dzieci. Kobieta żartuje, że sześcioro! Mężczyzna traktuje jej słowa poważnie i czuje się oszukany, kiedy okazuje się, że to była ironia.

– Nie wiemy. Możemy jednak uznać, że dla tej kobiety posiadanie dzieci nie było regułą. Mogło także być tematem do żartów. Tymczasem dla wielu normą może być to, że kobiety pragną być mamami. A także że nie żartuje się z macierzyństwa, ciąży itp. Jeśli takie normy miał jej przyszły mąż, to mógł ten żart uznać za oszustwo i z tego powodu ten związek mógł się rozpaść.

– W naszej kulturze nie żartujemy na temat śmierci, ale już kultura anglosaska uwielbia czarny humor. Każdy, kto oglądał „Cztery wesela i pogrzeb”, wie, że anegdoty o zmarłych, które niekoniecznie pokazują ich w pozytywnym świetle, są wręcz elementem rytuału pożegnania. Ale też przedstawione w formie ironicznej nie do końca są traktowane poważnie…

Mamy więc indywidualną percepcję tego, czy naruszamy niepisane reguły i normy. Ale to nie wszystko. Niektóre reguły mogą być bardzo jednoznaczne, a inne nie. Co to znaczy? Każda norma czy reguła ma czerwoną linię, dopiero po jej przekroczeniu mówimy o kłamstwie i naruszeniu granic. Na przykład w wypadku relacji flirt może nie być uznany za nieuczciwość, ale dopiero seks. Można wybaczyć państwu, że nie informuje obywateli o wszystkim, ale nie wtedy, kiedy przemilcza nadużycia i afery finansowe.

– To prawda, że jeśli ktoś da się oszukać w oczywisty dla innych sposób, jak choćby tzw. metodą na wnuczka, w wielu ludziach nie obudzi współczucia. Nie jest nam więc żal tego, kto się dał skutecznie okłamać w trywialny sposób. Poza jednym wyjątkiem – dla wielu z nas kłamstwem radykalnie przekraczającym granice jest zawsze to, które służyło wykorzystywaniu osób z niepełnosprawnościami i dzieci.

Zasadniczo też, jeśli kłamstwo jest wyrafinowane lub wyjątkowo odrażające, ofiara wzbudzi współczucie, a sprawca doświadczy potępienia. Kłamca przekracza wtedy granice, jakie powszechnie uznajemy.

– „Chciałem dobrze, a wyszło źle” – znamy to wszyscy, a więc też wiemy, że kontekst kłamstwa może się zmienić. Interpretacja tego, z jakiego powodu ktoś kłamał, manipulował, oszukiwał, będzie po jakimś czasie inna. Zmieni się więc też poczucie przekraczania granic przez samego kłamiącego. Kiedy dostrzeże skutki tego, co zrobił, może doświadczyć wyrzutów sumienia i wstydu. Oczywiście może też mieć silną potrzebę ich zagłuszenia poprzez różnego rodzaju racjonalizacje, jak na przykład: oni kiedyś będą mi wdzięczni.

– Warto także dostrzec to, że każda z osób, które wzięły udział w takim oszustwie, będzie różnie oceniać to, co się stało. Po pierwsze tą osobą jest kłamiący, po drugie ten, kto został okłamany. Jest jednak też zewnętrzny obserwator, ktoś, kto nie jest bezpośrednio dotknięty tym kłamstwem, ale je widzi. Bywa nim przyjaciel, sąsiadka, grupa społeczna czy pracownicza itp. Ludzie, którzy są świadkami oszustwa lub nieuczciwości, zazwyczaj także mają opinię, dlaczego ta osoba tak postąpiła, a więc także oceniają, czy przekroczyła granice. Co więcej – każdy z obserwatorów ma swoje własne normy, własną percepcję, perspektywę interpretacji tego, co się wydarzyło. A więc oceny mogą być skrajnie różne.

– Myślę, że warto spojrzeć na to z perspektywy, kto takiej oceny przekroczenia granicy dokonuje i kto ją przekracza. W swoich badaniach zajmuję się emocjami, bo kiedy mówimy o kłamstwie, mówimy także o doświadczeniu emocjonalnym wszystkich osób, których ono dotyczy. Oczywiście pierwszą z nich, która przychodzi nam na myśl, kiedy mówimy o kosztach emocjonalnych, jest osoba, która została oszukana. Ona może odczuwać wstyd, smutek, złość, frustrację, upokorzenie.

Ten, kto został oszukany, może mieć poczucie bycia naiwnym: zaufałem i teraz muszę za to zapłacić. A więc w koszt bycia okłamanym wchodzi zagrożenie samooceny: nie byłem dość mądry, żeby zauważyć, że jestem oszukiwany. Tymczasem z badań dotyczących tego, co decyduje o tym, że uznamy drugą osobę za godną zaufania, wynika, że opieramy się na efekcie pierwszego wrażenia, czyli na fizjonomii oraz skojarzeniach z naszego życia. Jest też coś takiego, jak twarz godna zaufania. Jeśli więc natura dała komuś takie rysy twarzy, a nie dała zasad, to może wykorzystać to na niekorzyść wielu ludzi. Dodam, że zaufanie do osoby podnosi uśmiech. Smutek lub złość odwrotnie – obniża. Jeśli więc zostaniemy oszukani przez kogoś, kto ma twarz godną zaufania, a poznany te badania, będzie nam łatwiej wybaczyć sobie, że daliśmy się oszukać.

– Kosztów emocjonalnych doświadcza również osoba, która kłamie. Kłamstwo może wiązać się z koniecznością utrzymywania pewnej fasady. Zmusza do tego, by brnąć, grać rolę kogoś, kim człowiek się nie czuje. Pojawiają się też koszty związane z tym, że robi się złe rzeczy i z tego powodu doświadcza strachu, frustracji, smutku, złości itp. Naruszanie granic zaufania innych odbije się zawsze w funkcjonowaniu kłamcy. Doprowadzi go do różnych emocjonalnych, ale także społecznych powikłań.

– Dla wielu oceniających postępowanie kłamcy jest nim także brak kosztów. Bo jeśli ktoś kłamie z premedytacją i nie ma żadnego poczucia winy, wówczas inni uznają to za przyczynek do tego, żeby powiedzieć, że mocno przekracza granicę. Inaczej więc zostanie oceniony ten, kto ma poczucie winy, czyli okłamywał, ale źle się z tym czuje. Poczucie winy bywa więc okolicznością łagodzącą. A więc kłamca, który ma z tyłu głowy (a raczej biorąc pod uwagę anatomię mózgu – z przodu, bo tu jest kora czołowa, odpowiedzialna za oceny moralne) myśl, że robi źle, w ocenie innych przekroczył granice na trochę mniejszą odległość.

Koszty psychiczne naruszenia zasad kłamca odczuje zwłaszcza wtedy, kiedy jego intencją było osiągnięcie korzyści kosztem kogoś innego. Jeżeli zabrał pieniądze, które zostały mu powierzone na szczytny cel, to miał nieczyste, złe intencje. I to będzie przekroczenie, które on także odczuje. Oczywiście, znajdzie różne racjonalizacje dla tego, co zrobił. Pomogą mu one jakoś uporać się z poczuciem winy i wstydem. Może np. pomyśleć, że ci, którzy mu te środki finansowe przekazali, i tak by je „zmarnowali” w ten czy inny sposób. Jednak koszty psychicznego przekroczenia granic zawsze w takiej sytuacji będą. Warto o tym pamiętać, bo każdy z nas wiele razy w życiu staje przed dylematem, czy dopuścić się kłamstwa, czy nie. Wtedy warto rozważyć: po co ja mam to robić? I jakie mogą być potencjalne koszty.

– Emocjonalne granice to wewnętrzne normy, oczekiwania dotyczące tego, jak świat ma wyglądać, a ludzie – funkcjonować. Nazywamy je konstruktami poznawczymi. Kiedy te konstrukty, te podstawowe przekonania i oczekiwania, zostają zniszczone, to granica jest przekroczona. Często także wówczas zostaje podważone istotne dla funkcjonowania jednostki poczucie bezpieczeństwa: coś, w co wierzyłem, do czego byłem przekonany, okazuje się fikcją. Konieczna jest wówczas rewizja sensu życia. Potrzebny bywa wtedy nowy sens tłumaczący to, co się stało.

– Zdrada, o której dowiadujemy się niespodziewanie i nagle. W takich wypadkach psychologia mówi o zjawisku dysonansu poznawczego. Człowiek ze swojej natury stara się mieć porządek w umyśle, pozwalający mu wyjaśnić to, co się dzieje. Temu służą konstrukty poznawcze. Nie muszą one być zgodne z prawdą obiektywną ani odzwierciedlać obiektywnej natury świata. Dają jednak możliwość rozumienia tego, co się wokół dzieje, zrozumienia innych ludzi i zjawisk. W momencie, kiedy mamy jakieś konstrukty poznawcze, które nam tę rzeczywistość opisują, pozwalają przewidzieć, co się wydarzy, a doświadczamy sytuacji, w której to, co widzimy, z tymi konstruktami się nie zgadza, doświadczamy dysonansu.

– To, jak rozumiałem świat i innych ludzi, okazuje się nieprawidłowe. Na szczęście dysonans bywa też motywujący do działania. Próba jego redukcji to pierwsze, co staramy się wtedy zrobić, czyli na przykład aktualizujemy nasze przekonania, uszczegóławiając je. Możemy też bronić ich i po prostu uznać to, co się stało, za wyjątek od reguły. Możemy też reinterpretować to wydarzenie albo racjonalizować, czyli szukać dodatkowych wyjaśnień.

Doświadczenie życia w kłamstwie ze strony najbliższych wymaga aktualizacji tego, kim jesteśmy. Scenariusze mogą być pozytywne lub negatywne. To zależy od osobowości, temperamentu, ale też otoczenia, jakie mamy w momencie wystąpienia kryzysu. Jeśli otoczenie jest wspierające, może być bardzo pomocne w tym, aby rekonstrukcja siebie była pozytywnym doświadczeniem. Uwalniającym!

dr hab. Michał Olszanowski — profesor Uniwersytetu SWSP psycholog. Kierownik Katedry Psychologii Poznawczej, Edukacji i Rozwoju na Wydziale Psychologii, Uniwersytet SWPS. Prowadzi zajęcia z zakresu psychologii poznawczej, psychologii emocji oraz percepcji twarzy. Zajmuje się badaniami nad spostrzeganiem twarzy i interpretowaniem wyrazów mimicznych (w tym ekspresji emocji), a także rolą mimiki w komunikacji interpersonalnej oraz wnioskowaniem o cechach społecznych na podstawie cech fizycznych

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version