„O godzinie 12:00 frekwencja w wyborach do organów legislacyjnych w 2024 r. wynosi 25,90 proc. Jednocześnie w 2022 r. frekwencja wyniosła 18,43 proc.” – przekazało w niedzielę francuskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. Sondaże wskazują, że ostatecznie może ona przekroczyć nawet 65 proc. Byłby to najwyższy wynik, jeśli chodzi o wybory parlamentarne od 1997 roku.

Zobacz wideo Magdalena Górnicka-Partyka: Biden wciąż myśli, że jest w stanie pokonać Trumpa

Wybory parlamentarne we Francji. Możliwa wygrana narodowców

Prezydent Emmanuel Macron zwołał przedterminowe wybory parlamentarne po historycznym zwycięstwie narodowców w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Sondaże wskazują, że mogą oni uzyskać najwyższy wynik również i tym razem. Składający się z nacjonalistycznej partii RN i jej sojuszników z centroprawicy może uzyskać ok. 35 procent głosów. Drugie miejsce zajmie najprawdopodobniej lewica, a trzecie – rządząca obecnie, centrowa koalicja, która zapewne straci władzę.

Deputowani do 577-osobowego Zgromadzenia Narodowego są wybierani w głosowaniu bezpośrednim w systemie jednomandatowych okręgów wyborczych. Do drugiej tury, która odbędzie się 7 lipca, przejdą kandydaci, na których zagłosowałoby co najmniej 12,5 procent zarejestrowanych wyborców. To oznacza, że duży wpływ na wynik może mieć frekwencja.

Swoje głosy oddali już m.in. prezydent Emmanuel Macron i lider RN Jordan Bardella.

Wybory parlamentarne we Francji. Ekspertka o możliwym chaosie

– Francji grozi chaos polityczny a nawet i ustrojowy – komentowała w niedzielę w Polskim Radiu 24 socjolożka prof. Małgorzata Molęda-Zdziech ze Szkoły Głównej Handlowej. – Jeśli bralibyśmy pod uwagę wyniki sondaży, to wszystko wskazuje na to, że dwa bloki, prawicowy i lewicowy, będą miały wyższe wyniki niż ten prezydenta. Przy czym żadne z ugrupowań nie uzyska większość w parlamencie. Tu pojawia się ten scenariusz, który prowadzi nas do pewnego politycznego chaosu we Francji – oceniła.

Zdaniem ekspertki, takie wyniki sondaży to efekt braku słuchu społecznego czy wręcz, zdaniem niektórych, arogancji prezydenta Emmanuela Macrona. W opozycji do działań przywódcy swój wizerunek budował przewodniczący Zjednoczenia Narodowego, 28-letni Jordan Bardella. – Jego przekaz wcale nie jest polityczny. Po prostu on stara się być przy boku zwykłego Francuza, zwykłej Francuzki, będąc z nimi w barze, popijając lokalny trunek. I właśnie to, czego nie robił Macron, nie słucha tylko głosu Paryża, ale przede wszystkim słucha głosu francuskiej prowincji – tłumaczyła prof. Molęda-Zdziech.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version