Wzajemne wsparcie stanowi fundament naszej wspólnoty. Ale nadmierne angażowanie się w problemy innych, przyjmowanie roli ratownika może nie przynieść oczekiwanych rezultatów. Możemy zostać uwikłani w nieskończone cykle zależności. Jak unikać frustracji wynikającej z przekraczania naszych granic, a przy tym wspierać drugą osobę w poszukiwaniu rozwiązań, jakich potrzebuje?

Wszyscy jesteśmy sobie nawzajem potrzebni, ponieważ nikt z nas nie jest w pełni samowystarczalny. Czasem potrzebujemy wsparcia emocjonalnego, innym razem materialnego, a niekiedy perspektywa drugiej osoby pomaga nam radzić sobie z wyzwaniami. Dlatego od najmłodszych lat uczymy się empatycznego reagowania na potrzeby innych, zwłaszcza gdy ktoś otwarcie przyznaje, że sam nie jest w stanie ich zaspokoić. W ten sposób rozwijamy w sobie altruizm, gotowość do udzielania pomocy, życzliwość, a także umiejętność sięgania po pomoc, gdy sami jej potrzebujemy.

Praktykujemy empatię, aby lepiej rozumieć i odpowiadać na potrzeby innych, co umacnia więzi międzyludzkie i tworzy poczucie przynależności. Altruizm, który w sobie rozwijamy, nie tylko pomaga potrzebującym, ale również wzbogaca nas samych, czyniąc nas bardziej świadomymi i wrażliwymi na otaczający nas świat. Praktykowanie życzliwości i gotowości do niesienia pomocy jest kluczowe w budowaniu silnych relacji międzyludzkich. Każdy z nas przechodzi przez trudne momenty, gdy wsparcie innych może okazać się nieocenione. Dlatego tak ważne jest, abyśmy nie tylko byli gotowi do udzielania pomocy, ale także potrafili ją przyjmować.

Jednak nadmierne angażowanie się w problemy innych ludzi oraz przyjmowanie roli opiekuna, doradcy czy ratownika ma swoje mroczne strony. Takie zachowanie może prowadzić do sytuacji, gdy nasze zaangażowanie nie przyniesie oczekiwanych rezultatów ani nam, ani osobom, którym staramy się pomóc. Możemy zostać uwikłani w nieskończone cykle zależności, nie tylko nierozwiązujące problemów, ale także generujące nowe. Dobrym przykładem takiego niebezpieczeństwa jest nieświadome wchodzenie w grę transakcyjną, opisaną przez ojca analizy transakcyjnej Erica Berne’a w książce „W co grają ludzie”. W grze tej celem nie jest rzeczywiste otrzymanie wsparcia, aby poradzić sobie z własnymi kłopotami, lecz coś zupełnie innego.

Wymiana werbalna i niewerbalna

Analiza transakcyjna (AT) to fascynująca koncepcja psychologiczna. Pomaga lepiej zrozumieć interakcje międzyludzkie i unikać konfliktów, ale też budować głębsze i bardziej satysfakcjonujące relacje z otaczającymi nas ludźmi. Ta Berne’owska teoria skupia się na analizie wymiany werbalnej i niewerbalnej między ludźmi. To sposób patrzenia na naszą komunikację i interakcje między nami. Przyglądając się temu, w jaki sposób wymieniamy się słowami, gestami, mimiką i zachowaniami, możemy odkryć, dlaczego raz nasze rozmowy prowadzą do konfliktów, innym razem do porozumienia, a niekiedy odtwarzają się niczym zdarta płyta.

To właśnie AT kładzie nacisk na trzy pozycje, z jakich wchodzimy w komunikację, akcentując, że możemy podejmować ją z pozycji dziecka, dorosłego lub rodzica. Każdy z tych stanów wpływa na nasze zachowania i reakcje w różnych sytuacjach, kształtując relacje z innymi. Na przykład, kiedy działamy z poziomu rodzica, możemy być nadmiernie opiekuńczy wobec innych lub krytyczno-karzący, podczas gdy poziom dziecka może manifestować się u nas przez impulsywność, bunt lub brak odpowiedzialności za siebie.

Jednym z ciekawszych aspektów AT są tzw. gry psychologiczne. To właśnie dzięki zrozumieniu tych gier możemy lepiej zarządzać naszymi emocjami i poprawiać relacje z innymi ludźmi. Od czego zacząć? Od zrozumienia, że gros z nas gra w różne gry interpersonalne, nie zdając sobie z tego sprawy. Większości gier, w jakie regularnie gramy, nauczyliśmy się w dzieciństwie i były one sposobem na zaspokajanie istotnych potrzeb w relacjach z ważnymi dla nas osobami.

W dużym skrócie można powiedzieć, że gry to powtarzające się wzorce zachowań, które pozwalają nam przeżywać określone emocje i osiągać konkretne wyniki w interakcjach z innymi – nie zawsze w zdrowy i dojrzały sposób. Gry te możemy podejmować z jednego z trzech wymienionych wcześniej poziomów „ja” (dziecko, dorosły, rodzic).

W każdej z gier pojawia się ukryta agenda (transakcje ukryte) – coś, co załatwiamy sobie w relacji, nie mówiąc o tym wprost. Gry możemy podzielić na takie, które są nieszkodliwe – jak ta, kiedy rodzic mający problemy z werbalizowaniem swoich uczuć dorosłemu dziecku okazuje je, zapraszając dziecko na niedzielny obiad. I niezdrowe – np. gdy ktoś symuluje chorobę, by otrzymać uwagę.

Co to za transakcja

Gra „Tak, ale…” jest klasycznym przykładem gry psychologicznej w AT, w której występują dwie warstwy komunikacji: społeczna i psychologiczna. Na poziomie społecznym gra toczy się jako racjonalna rozmowa między dwiema lub więcej osobami działającymi z poziomu dorosłego, czyli w sposób logiczny i obiektywny. Natomiast na poziomie psychologicznym prawdziwa interakcja przebiega między rodzicem, który stara się przekonać do rozwiązania sytuacji, a dzieckiem, unikającym odpowiedzialności za rozwiązanie problemu, z jakim się zgłasza. Pokazuje to, że obie strony podejmujące grę mają potrzebę zaspokojenia ukrytych pragnień. Ostatecznie niestety to się nie udaje, prowadząc do frustracji po obu stronach.

Gra „Tak, ale…” jest powszechna. Zdarza nam się inicjować ją, zarówno z pozycji ofiary, jak i zbawiciela. Warto zatrzymać się i zastanowić nad naszymi intencjami oraz potrzebami, gdy zauważamy ten schemat. Świadomość własnych motywacji i pragnień może pomóc w uniknięciu pułapki psychologicznej, w zamian prowadząc nas do bardziej autentycznych i konstruktywnych interakcji.

W grze „Tak, ale…” osoba inicjująca przyjmuje rolę ofiary i opowiada o swoim problemie, zapraszając tym samym drugą osobę do wejścia w rolę zbawiciela. Zbawiciel zaczyna proponować różne rozwiązania, ale każde z nich spotyka się z odpowiedzią „tak, ale…”. Ukrytym celem ofiary nie jest rozwiązanie problemu, ale przyciągnięcie uwagi i zdobycie współczucia. Natomiast zbawiciel, poprzez oferowanie pomocy, stara się poczuć ważny i potrzebny (to z kolei jego ukryty motyw).

Przykładem takiej gry może tu być następująca rozmowa przyjaciół – Kasi i Tomka:

Kasia: „Mam problem w pracy, mój szef mnie nie

docenia”.

Tomek: „Może porozmawiaj z nim szczerze o swoich odczuciach?”.

Kasia: „Tak, ale on nigdy nie ma czasu na takie

rozmowy”.

Tomek: „A może napiszesz do niego e-maila, żeby umówić się na spotkanie?”.

Kasia: „Tak, ale on na pewno go zignoruje”.

W ten sposób gra może toczyć się w nieskończoność, generując coraz większe napięcie po obu stronach. Dlaczego? Ponieważ Kasia w roli ofiary nie szuka faktycznego rozwiązania problemu, tylko wsparcia emocjonalnego i uwagi. Natomiast Tomek jako zbawiciel, mimo dobrych chęci, nie jest w stanie spełnić jej ukrytych potrzeb.

Gry psychologiczne nigdy nie spełniają rzeczywistych potrzeb uczestników. Ofiara pozostaje niezadowolona z przedstawianych jej rozwiązań, a zbawiciel czuje się sfrustrowany, ponieważ jego propozycje są odrzucane. Taka rozgrywka to preludium konfliktu.

Jednym ze sposobów na unikanie niezdrowych gier psychologicznych jest zwiększanie świadomości w zakresie intencji, jakie towarzyszą uczestnikom gry. Gdy zauważamy, że ktoś zaprasza nas do gry, warto zrezygnować z automatycznej tendencji do generowania rozwiązań i odpowiedzi, i w pierwszej kolejności zastanowić się, w jakiej roli wchodzimy w interakcję. Zamiast wchodzić w rolę zbawiciela, dobrze jest zadać osobie inicjującej interakcję kilka pytań przekierowujących rozmowę na bardziej świadomy grunt. Można np. zapytać wprost, czego oczekuje od nas druga strona – jakiego rodzaju wsparcia, a potem zastanowić się nad własną gotowością do udzielenia go. Można też zadać pytanie o to, co w takim razie chce zrobić osoba narzekająca, jak planuje wybrnąć z tej sytuacji. Tego rodzaju pytania pomagają zmieniać rozmowę w bardziej konstruktywną komunikację, która podkreśla odpowiedzialność za własne działania osoby poszukującej wsparcia, zamiast podtrzymywać schemat gry „Tak, ale…”. Dzięki temu unikamy niepotrzebnego zaangażowania emocjonalnego i frustracji wynikającej z przekraczania naszych granic, a jednocześnie wspieramy drugą osobę w poszukiwaniu rozwiązań, jakich potrzebuje.

Ania: „Marku, mam problem. Czuję, że moje obowiązki w pracy mnie przytłaczają, a szef ciągle dodaje mi nowe zadania”.

Marek: „To brzmi ciężko. Co w takim razie zamierzasz zrobić, żeby sobie z tym poradzić?”.

Ania: „Nie wiem, chyba nic. Próbowałam już rozmawiać z szefem, ale on nie słucha”.

Marek: „Rozumiem, że to frustrujące. A czego konkretnie potrzebujesz ode mnie w tej sytuacji? Chcesz porady czy po prostu chcesz się wygadać?”.

Ania: „Chyba potrzebuję się wygadać i może trochę wsparcia, żeby wiedzieć, że ktoś mnie rozumie”.

Marek: „Okej, jestem tu dla ciebie. Mogę cię wysłuchać. Jakie są twoje myśli na temat tego, co mogłabyś zrobić inaczej, żeby polepszyć swoją sytuację?”.

Ania: „Może spróbuję jeszcze raz porozmawiać z szefem, ale tym razem bardziej stanowczo przedstawię swoje stanowisko”.

Marek: „To brzmi jak dobry plan. Jeśli będziesz potrzebowała pomocy w przygotowaniu się do tej rozmowy, daj znać. Jestem tutaj, żeby cię wspierać”.

W tym przykładzie Marek unika wejścia w rolę zbawiciela, zamiast tego zadaje pytania, które pomagają Ani zastanowić się nad jej działaniami i potrzebami. Dzięki temu rozmowa staje się bardziej konstruktywna i skoncentrowana na znalezieniu realnych rozwiązań.

Gra „Tak, ale…” w analizie transakcyjnej ilustruje ukrytą dynamikę komunikacyjną, gdzie pozornie racjonalna rozmowa maskuje głębsze, nieświadome potrzeby. Zrozumienie tej gry pomaga uniknąć frustracji wynikającej z nieudanych prób pomocy. Kluczem jest świadomość własnych intencji i potrzeb oraz umiejętność kierowania rozmową w sposób konstruktywny, co prowadzi do autentyczniejszych i bardziej satysfakcjonujących relacji.

Joanna Flis — psycholożka, psychoterapeutka, naukowczyni, pedagożka. Autorka podcastu „Madame Monday” i książek: „Współuzależnieni” oraz „Madame Monday. Po dorosłemu”. Od wielu lat prowadzi praktykę terapeutyczną i warsztaty rozwojowe w sieci i poza nią

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version