Joe Biden obiecał, że zareaguje w „wybranym przez nas czasie” na atak na bazę wojskową USA w Jordanii. Szczegółów nie podał, dlatego „Newsweek” zapytał ekspertów, jakie możliwości ma prezydent USA.

Joe Biden stoi przed trudnym wyborem, jak zareagować na atak dronów, w którym zginęło trzech amerykańskich żołnierzy.

Rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego (NSC) John Kirby powiedział, że „nie szukamy wojny z Iranem”. Jednocześnie Stany Zjednoczone obwiniają Teheran za współuczestniczenie w ataku na instalację Tower 22 w północno-wschodniej Jordanii, w którym – poza trzema ofiarami śmiertelnymi – rannych zostały dziesiątki osób.

Brak działań ze strony USA grozi wysłaniem sygnału słabości, który mógłby doprowadzić do kolejnych ataków. Zbyt zdecydowane działania mogą jednak wywołać eskalację ze strony Iranu i jego sojuszników w obliczu napięć w regionie spowodowanych wojną Izraela z Hamasem w Strefie Gazy i atakami jemeńskich rebeliantów Huti na statki pływające po Morzu Czerwonym.

— Ostrzeżenie Bidena nie jest groźbą w stylu mafijnym — powiedział „Newsweekowi” Andrew Borene, dyrektor wykonawczy w globalnej firmie Flashpoint, zajmującej się analizą zagrożeń.

— Odwet musi być bardziej kompleksowy niż jednorazowe ataki, które USA przeprowadziły do tej pory na cele powiązane z Iranem. To, co zostało zrobione, nie działa. Cele muszą się zmienić, ponieważ poziom przemocy i zakłóceń w globalnym handlu oraz ataków na żeglugę handlową i ludność cywilną musi się skończyć — powiedział Borene.

W Iraku i Syrii znajduje się wiele baz, magazynów broni i obozów szkoleniowych należących do wspieranych przez Teheran bojówek. Są one szkolone, wyposażane i finansowane przez irańskie Siły Ghods, wchodzące w skład Korpus Strażników Rewolucji (IRGC), choć niekoniecznie przez nich kierowane.

Precyzyjne ataki rakietowe na te bazy nie zdołały odstraszyć bojówek, które przeprowadziły ponad 170 ataków na amerykańskie bazy w regionie od rozpętania przez Hamas wojny w Strefie Gazy 7 października 2023 r.

Amerykańscy urzędnicy powiedzieli, że opcje obejmują uderzenie na irański personel w Syrii lub Iraku, lub irańskie zasoby morskie w Zatoce Perskiej.

— Myślę, że administracja Bidena będzie celowała w obiekty irańskich Strażników Rewolucji (IRGC) w Syrii i Iraku — powiedział Dennis Fritz, dyrektor Eisenhower Media Network (EMN), która kładzie nacisk na pokój i dyplomację w polityce zagranicznej USA.

Fritz, emerytowany starszy sierżant Sił Powietrznych USA, dodał, że takie posunięcie mogłoby spowodować, że Iran odpowiedziałby bezpośrednio „atakami na amerykańskie statki i bazy na Bliskim Wschodzie, w których przebywa nasz personel”. A to mogłoby doprowadzić do wojny na szerszą skalę.

— Grupy powiązane ze wspieraną przez Iran Osią Oporu przeprowadziły ataki typu denial-of-service (DDoS) przeciwko rządom, dostawcom infrastruktury krytycznej i organizacjom medialnym. A to oznacza, że na odwet USA mogą się składać także elementy ataku cybernetycznego — powiedział Borene.

Wśród łagodniejszych środków, które USA mogą rozważyć, są bardziej intensywne sankcje finansowe skierowane przeciwko członkom irańskiego reżimu i ich rodzinom. Mogą one również obejmować cyberataki […]. — Nie musisz wystrzeliwać głowicy bojowej w kierunku Iranu, aby uderzyć w irański potencjał wojskowy — powiedział Borene.

— Zmiana byłaby również przesunięciem w kierunku kampanii mającej na celu degradację i zakłócenie, a ostatecznie być może zniszczenie tej sieci — dodał Borene.

Odwetowe ataki na Huti w Jemenie i zmiana pozycji amerykańskich okrętów pomyślna jako groźba nie powstrzymały przemocy wspieranej przez Teheran, pobudzając w niektórych kręgach wezwania do bardziej bezpośredniego odwetu na samym Iranie.

— Jedyną rzeczą, którą irański reżim rozumie, jest siła. Dopóki nie zapłacą ceny za swoją infrastrukturę i personel, ataki na wojska amerykańskie będą kontynuowane — napisał republikański senator z Karoliny Południowej Lindsey Graham w poście na X. Wesley Clark, emerytowany generał USA i były dowódca NATO, napisał na X: „Pozbądź się ich zdolności i uderz mocno w źródło: Iran”.

Borene powiedział, że atak w Jordanii 28 stycznia „otwiera spektrum działań, które do tej pory prawdopodobnie nie były mile widziane przez amerykańską opinię publiczną”.

— Uderzenie w cele, które skutecznie zmniejszy, a w końcu uniemożliwi Iranowi dostarczanie dalszych zasobów grupom terrorystycznym przeprowadzającym tego typu ataki, może wymagać operacji o skutkach wewnątrz Iranu, które niosą ze sobą ryzyko przejścia do stanu wojny między Iranem a Stanami Zjednoczonymi — dodał Borene.

Zarówno Waszyngton, jak i Teheran podkreślają, że nie chcą wdawać się w wojnę na pełną skalę. Na ewentualny atak Iran mógłby odpowiedzieć próbą zamknięcia cieśniny Ormuz. Globalna gospodarka otrzymałaby olbrzymi cios, bo przez cieśninę przepływa 20 proc. światowego handlu ropą i gazem.

— Ataki na obiekty irańskiej gwardii lub bazy lotnicze i morskie spowodowałyby ataki odwetowe na bazy USA w Iraku i Syrii — powiedział Matthew Hoh, zastępca dyrektora ESM.

— Dobrym przykładem jest irańska reakcja na zabójstwo generała Ghasema Solejmaniego przez USA w styczniu 2020 r. Istnieje niebezpieczeństwo, że to się nie skończy i nastąpi eskalacja w stylu „wet za wet”, do czego przyczynią się wewnętrzne naciski polityczne USA i Iranu” — dodał Hoh.

Tekst opublikowany w amerykańskiej edycji „Newsweeka”. Tytuł, lead i skróty od redakcji „Newsweek Polska”.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version