Jesienią wracają nie tylko infekcje, ale też różne „szkolne” dolegliwości: bóle brzucha i głowy, biegunki przed sprawdzianami, bóle stawów, duszności albo ataki uporczywego kaszlu, omdlenia, uczucie kołatania serca, zawroty głowy. To problemy psychosomatyczne, które nie są udawane. Dziecko naprawdę je odczuwa i potrzebuje pomocy.

Zarówno osłabienie odporności, jak i dolegliwości psychosomatyczne mogą być skutkiem nieradzenia sobie z trudnymi dla dziecka emocjami związanymi z powrotem do szkoły. – Jeśli pojawienie się tych dolegliwości ewidentnie zbiega się z powrotem do szkoły, warto przyjrzeć się, jak dziecko funkcjonuje w tym środowisku – radzi psycholożka i psychoterapeutka Anna Dudzińska z Kliniki Lepszego Dnia w Warszawie. Zaczęłabym od rozmowy z samym dzieckiem i próby dowiedzenia się, co jest dla niego największą trudnością w związku z powrotem do szkoły.

Młody człowiek może czuć się przytłoczony perspektywą ciężkiej pracy przez 10 długich miesięcy. Warto pokazać mu, że w ciągu tego rzeczywiście długiego okresu będzie sporo przerw na wytchnienie. Dobrym pomysłem jest weekendowy wyjazd jeszcze we wrześniu czy październiku, najlepiej gdzieś blisko natury. – Obcowanie z naturą, czyli chodzenie po trawie, brodzenie w morzu czy nawet spacery w deszczu to znakomity sposób, by złapać dystans do codzienności i zrelaksować się – mówi Anna Dudzińska. W długie jesienne wieczory zamiast siedzieć przed telewizorem, warto zaproponować dziecku udział w zajęciach jogi czy mindfulness, by choć na chwilę oderwało myśli od obowiązków szkolnych i skupiło się na byciu tu i teraz – dodaje.

Źródłem stresu może być nieradzenie sobie z obowiązkami szkolnymi, często spowodowane obiektywnymi trudnościami w przyswajaniu wiedzy, a także przeciążenie dodatkowymi zajęciami lub zbyt krótki sen. Częste są także problemy w relacjach z rówieśnikami i nauczycielami. Albo nasze nieadekwatne do możliwości dziecka wymagania dotyczące wyników w nauce. – Jeśli rozmowy z dzieckiem nie pomagają, warto zwrócić się po pomoc do wychowawcy i psychologa szkolnego. A jeśli i to nie pomoże, poszukałabym wsparcia u specjalisty – psychologa lub psychiatry poza szkołą – radzi psycholożka.

Co jeszcze może zrobić rodzic, by zmniejszyć stres dziecka związany z powrotem do szkoły czy przedszkola? – Nie najlepsze relacje z rówieśnikami mogą poprawić zorganizowanie treningu umiejętności społecznych dla całej klasy i wyjazd integracyjny – podpowiada psycholożka. Warto też zachęcić dziecko, by od czasu do czasu zaprosiło do domu kolegów i koleżanki, np. na domową pizzę, seans filmowy czy „nocowanko”. Jeśli przyczyną stresu dziecka są trudności w nauce, dobrze jest poprosić w poradni psychologiczno-pedagogicznej o diagnozę i zalecenia dotyczące pracy z dzieckiem. W rozwiązaniu problemu pomóc może terapia pedagogiczna lub zajęcia reedukacyjne. A jeśli powodem stresów jest niewłaściwa relacja z konkretnym nauczycielem? – Poprośmy nauczyciela o rozmowę i zapytajmy, jak postrzega nasze dziecko, czy widzi problem w relacji z nim i co może zrobić, a co może zrobić dziecko, by współpraca układała się lepiej – radzi Anna Dudzińska. Zdarza się niestety, że takie rozmowy nic nie dają, wtedy nie pozostaje nic innego, jak interweniować w wyższych instancjach: u dyrektora szkoły, w kuratorium, u rzecznika praw ucznia. Ważne jest, by nasze dziecko wiedziało, że gdy dzieje się niesprawiedliwość, może liczyć na naszą pomoc.

Jesienne słoty sprzyjają infekcjom górnych dróg oddechowych. – Bezcennym wsparciem dla układu odpornościowego jest regularna aktywność fizyczna, szczególnie na świeżym powietrzu. Bez względu na pogodę – mówi dr Alina Małmyszko-Czapkowicz, lekarz medycyny rodzinnej. Dlatego nie warto zamykać się w domu. Nie zważajmy na niepogodę. Pada? Trudno, to nie powód, by rezygnować ze spaceru. Wystarczą płaszcz przeciwdeszczowy i kalosze. To najprostsza forma hartowania organizmu, który uczy się dostosowywać do zmiennych warunków atmosferycznych. Jeśli rodzice są amatorami kąpieli w saunie lub morsowania, dziecko może im towarzyszyć. Badania naukowe potwierdzają, że regularne saunowanie stymuluje aktywność układu odpornościowego. Jednak oswajanie z sauną trzeba rozpocząć od krótkich, kilkuminutowych wizyt i niższych temperatur (dziecko powinno siadać na niższych ławkach, gdzie jest chłodniej niż na górze) przeplatanych kąpielami pod chłodnym prysznicem.

Gdy nastaną pierwsze jesienne chłody, nie nadużywajmy kaloryferów, bo przegrzewanie i przesuszanie pomieszczeń nie sprzyja odporności. – Aby doszło do infekcji, bakterie lub wirusy muszą sforsować naturalną barierę odpornościową, jaką jest błona śluzowa w nosie lub gardle – mówi dr Alina Małmyszko-Czapkowicz. Ta bariera zadziała tylko wtedy, gdy błona śluzowa gardła i nosa będzie odpowiednio nawilżona. Optymalna temperatura to 18-22 st. i wilgotność 40-50 proc. Aby ją zapewnić, trzeba regularnie wietrzyć pokój dziecka, nie nadużywać kaloryferów i korzystać z nawilżacza powietrza.

Ważna jest także dieta, która powinna dostarczać budulca do syntezy przeciwciał i komórek odpornościowych. Menu musi zawierać pełnowartościowe białko (mięso, nabiał, strączki), witaminy i antyoksydanty (warzywa i owoce, szczególnie te o intensywnych barwach) oraz „dobre” tłuszcze (ryby morskie, oliwa z oliwek, olej rzepakowy, orzechy, siemię lniane), żelazo (chude mięso dobrej jakości, jaja), selen i cynk (mięso, owoce morza, kasze, migdały, strączki, grzyby).

– Nie wolno zapominać o suplementacji witaminy D – uczula dr Alina Małmyszko-Czapkowicz. Latem witamina D jest syntetyzowana w skórze pod wpływem promieniowania ultrafioletowego, ale jesienią i zimą, gdy słońca jest niewiele, synteza skórna nie pokrywa potrzeb organizmu na tę ważną witaminę. Dlatego od października do kwietnia należy ją suplementować. Dawkę najlepiej uzgodnić z pediatrą. Witaminy D potrzebuje nie tylko układ odpornościowy, ale i cały organizm. Jej odpowiednie stężenie jest niezbędne dla zachowania dobrej kondycji fizycznej i psychicznej.

„Mamo, boli mnie brzuch, czy mogę dziś nie iść do przedszkola/szkoły?”. Czy zaparzyć wtedy dziecku ziołową herbatkę, zaopatrzyć w ciepły termofor i pozwolić zostać w domu, czy biec do lekarza? – Bóle brzucha są powodem nawet 70 proc. wizyt u gastroenterologa dziecięcego i jak najbardziej mogą mieć tło psychosomatyczne – przyznaje prof. dr hab. n. med. Grzegorz Oracz, kierownik Katedry Gastroenterologii Dziecięcej CMKP, kierownik Poradni Gastroenterologicznej w Instytucie Pomnik – Centrum Zdrowia Dziecka. Rzadko oznaczają poważną chorobę, zwykle ich przyczyną są tzw. czynnościowe zaburzenia żołądkowo-jelitowe będące następstwem złej komunikacji pomiędzy jelitami a mózgiem. Są przewlekłe, zwykle towarzyszą im inne symptomy, takie jak: wzdęcia, biegunki lub zaparcia. Dziecko jest nimi zmęczone, a rodzice zaniepokojeni. Badania diagnostyczne nie ujawniają poważnych zmian chorobowych.

Przyczyną zaburzeń czynnościowych mogą być przebyte infekcje jelitowe: nie tylko biegunka podczas wakacji, ale także zakażenia np. wirusem SARS CoV-2 lub innym drobnoustrojem. Wirus, podobnie jak przyjmowanie antybiotyków, leków przeciwzapalnych oraz stres potrafi zaburzyć równowagę mikrobiologiczną w jelitach, czyli doprowadzić do dysbiozy. Zmieniają się proporcje poszczególnych szczepów zasiedlających jelito na niekorzyść „dobrych” bakterii, które uczestniczą w trawieniu, produkcji witamin i substancji, takich jak np. kwas masłowy, który sprzyja regeneracji kolonocytów, czyli komórek nabłonka jelitowego. Następstwem dysbiozy może być uszkodzenie integralności bariery jelitowej, która odpowiada za wchłanianie z jelita do krwi tylko określonych substancji. Gdy jest rozszczelnienie, do krwi mogą trafiać rozmaite substancje, które tam trafiać nie powinny, m.in. cytokiny prozapalne. To może spowodować reakcje alergiczne lub nasilać stan zapalny w organizmie.

Dysbioza może także zaburzać działanie osi mózgowo-jelitowej, czyli szlaku, poprzez który jelita komunikują się z mózgiem. Dzieje się to za pośrednictwem neuroprzekaźników (np. serotonina, dopamina, acetylocholina), w których syntezie również uczestniczą bakterie jelitowe. Zaburzona flora jelitowa produkuje inne neuroprzekaźniki niż zdrowa, a to może wiązać się z obniżeniem progu bólu, nieprawidłowym przekazywaniem impulsów bólowych lub upośledzoną reakcją rozkurczową żołądka na posiłki.

Przyczyną przewlekłych dolegliwości żołądkowo-jelitowych u dzieci może być również zespół jelita nadwrażliwego (IBS), który jest częstą przypadłością u dorosłych. Bólowi brzucha towarzyszą wówczas zaburzenia motoryki jelit: zaparcie, biegunka, wzdęcia. IBS można zdiagnozować po wykluczeniu poważnych chorób, gdy dolegliwości żołądkowo-jelitowe utrzymują się ponad dwa miesiące.

Aby złagodzić bóle brzucha, można podać dziecku leki rozkurczowe, zmniejszające wzdęcia lub przyspieszające przechodzenie jedzenia przez przewód pokarmowy, jednak w ten sposób zmniejszamy jedynie uciążliwość objawów, a nie działamy na ich przyczynę.

– Aby usunąć przyczynę zaburzeń czynnościowych, warto poprawić dietę dziecka i zachęcić je do większej aktywność fizycznej, która pobudza perystaltykę – mówi prof. Oracz. Wsparciem w terapii czynnościowych bólów brzucha mogą być też probiotyki. Ich zadaniem jest przywrócenie równowagi mikrobiologicznej w jelitach. Bakterie probiotyczne to konkurencja dla szczepów chorobotwórczych. Ilość miejsca na nabłonku jelita, gdzie osiedlają się jedne i drugie, jest ograniczona. Gdy tych „dobrych” bakterii jest dużo, potrafią wyprzeć te „złe”.

Wybór probiotyku nie powinien być jednak przypadkowy. – Najlepiej zapytać lekarza lub farmaceutę, które preparaty mają badania kliniczne potwierdzające jego skuteczność w określonym problemie zdrowotnym, i upewnić się, czy może być stosowany u dzieci – radzi prof. Oracz.

Przykładem szczepu, który może być bezpiecznie stosowany u dzieci m.in. z czynnościowymi zaburzeniami żołądkowo-jelitowymi, jest Lactobacillus plantarum 299v. Jest stosowany od ponad 30 lat i został opisany w ponad 170 publikacjach naukowych, z czego ponad 60 stanowią badania kliniczne. W badaniach klinicznych u dzieci chorych na IBS L. plantarum 299v zmniejsza wzdęcia i redukuje nadmierne wytwarzanie gazów jelitowych, przez co redukuje dolegliwości bólowe. Ponadto normalizuje częstotliwość oddawania stolca. Jest także skutecznym antidotum na biegunkę zakaźną, występującą wśród maluchów. Sprawdza się również w profilaktyce biegunki poantybiotykowej. Dodatkowym atutem L. plantarum 299v jest zwiększenie wchłanianie żelaza z pożywienia, dzięki czemu jest pomocny w leczeniu niedokrwistości.

Katarzyna Koper — dziennikarka i psychodietetyk. Specjalizuje się w popularyzacji wiedzy na temat zdrowia, zdrowego żywienia oraz psychologii. Motywuje, edukuje, ale przede wszystkim wspiera osoby, które pragną zmienić nawyki żywieniowe. Fascynuje się epigenetyką

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version