Kiedyś pierwsza miłość pozostawała głównie w pamięci. A teraz klik, klik i eks jest na wyciągnięcie ręki. Takie powroty wymusza także kryzys wieku średniego. Czterdziestolatkowie robią życiowy bilans, pojawia się tęsknota za młodością, autentycznością, pierwszym seksem i miłością. A potem wszystko wymyka się spod kontroli.

„Pamiętasz mnie jeszcze?”. Taką wiadomość na Facebooku otrzymał Konrad (42 l.). Przyznaje, kiedy zobaczył zdjęcie portretowe osoby, która wysłała to proste pytanie, wstrzymał oddech na kilka sekund. Nie miał pojęcia, że emocje są jeszcze takie żywe. Przecież minęło osiemnaście lat, kawał czasu. Wtedy widział Marię ostatni raz. A teraz ona nagle dopytuje, czy on ją pamięta.

Jak miałby zapomnieć? No nie da się. Pierwsza kobieta, z którą lubił całować się godzinami — ona. Pierwsze wyjście do opery — we dwoje. Pierwsze wakacje w Stanach Zjednoczonych, połączone z pracą — tak, u jej boku. Wreszcie: pierwszy raz, gdy płakał przy rozstaniu, był właśnie po niej. Oznajmiła, że zakochała się w kimś i to jest bardzo poważne. Widać takie było, skoro kilka miesięcy po porzuceniu Konrada wzięła z tamtym ślub. Potem stracił ją z oczu. Ale nie z pamięci. Nigdy nie próbował jej odszukać. Mieszkała już w innej części kraju. Wspólni znajomi naturalnie się wykruszyli.

Osiemnaście lat później spojrzał na Facebooku w jej oczy, teraz otoczone siatką drobnych zmarszczek. Te same brwi, podniesione zawadiacko do góry, to samo wesołe spojrzenie. Na zdjęciu miała pomalowane usta; wcześniej nigdy jej nie widział ze szminką.

Odpisał wieczorem, jak już ochłonął. Korespondowali miesiąc, wysyłając po sto kilkadziesiąt wiadomości na dobę. Maria mieszkała na południu Polski. Rozstała się z mężem ileś lat temu, wychowywała syna, nastolatka. On nie krył, że ma żonę, jest ojcem bliźniąt, prowadzi z teściem firmę; uważa się za osobę spełnioną. Po miesiącu Maria napisała, że wpada do jego miasta, służbowo. Zaproponowała kawę. Zgodził się, choć pomyślał, że mogą z tego być kłopoty.

Kiedy ją spotkał, poczuł się tak, jakby czas stanął w miejscu. Rozmawiali siedem godzin. Zamiast kawy zamówili dobre wino, pyszne jedzenie. Żona Konrada wydzwaniała, jakby coś czuła. Odpowiadał lakonicznie. W nocy wylądowali u niej w hotelu. Przyciąganie było tak silne, wspomnienia tak żywe, że nie dało się inaczej, wyjaśnia Konrad.

Rano wrócił do domu. Wyznał żonie, że spotkał pierwszą miłość, emocjonalnie trzęsienie ziemi. Musi odejść: zostawia jej dom, auto, wszystko, ale musi odejść. Wyszedł z jednym plecakiem. Żona płakała, dzieci krzyczały: „Tato, zostań”. Konrad płakał, ale nie cofnął się. Zatrzasnął drzwi, pobiegł do Marii.

Tydzień później wysłał żonie błagalnego sms-a: „Nie mogę bez ciebie żyć. Jestem idiotą. Kocham cię, błagam, pozwól mi wrócić. To nie była miłość, to POMYŁKA”. Żona nie odpisała. Konrad dzwoni do niej kilkanaście razy dziennie, z różnych numerów. Nie odbiera. Czeka na odpowiedź, mieszkając kątem u swojej mamy.

Dr Robert Kowalczyk, seksuolog, psycholog i terapeuta par z Instytutu Splot w Warszawie, zna i często obserwuje sytuacje, w których ktoś wraca do pierwszej miłości po latach. Szczególnie podczas terapii takie historie pojawiają się często. – A jest to zjawisko uniwersalne, wcale nie nowe – komentuje.

Zmieniło się jednak to, że kiedyś nie było mediów społecznościowych i pierwsza miłość często pozostawała głównie w naszej wyobraźni czy w marzeniach. A teraz klik, klik i eks jest niemal na wyciągnięcie ręki. Skontaktowanie się z kimś po latach, odnajdywanie dawnych partnerów nigdy nie było tak proste i szybkie jak obecnie. I z tego coraz więcej osób korzysta…

– Powroty wymusza także sławny czy niesławny kryzys wieku średniego – uśmiecha się dr Robert Kowalczyk.– Nie zawężam go do jednej dekady, bo i 40.-, i 50.-, i 60-latkowie często robią życiowy bilans. Wraz ze świadomością mijającego czasu pojawia się tęsknota za młodością, autentycznością, sentyment do dawnych lat i poznanych wtedy osób, w tym pierwszych miłości czy partnerów seksualnych.

Specjalista podkreśla, że obecnie w psychologii na całym świecie zauważalny jest trend, polegający na „doświadczeniu autentyczności”. – Jakkolwiek banalnie by to nie brzmiało, chodzi o „prawdziwe” emocje, o odkrywanie zapomnianych potrzeb, ukrytych pragnień. W ramach powrotu do prawdy niektórzy chętnie wybierają się na spotkania z przeszłością, która kojarzy się z młodzieńczym wigorem, z pierwszymi wielkimi uniesieniami, a także z prawdziwą miłością. Nie tą z rozsądku czy koniunkturalną. Na fali sentymentu zdarza się, że ktoś zakochuje się w swojej dawnej miłości.

„Nienawidzę tego portalu. Rozbił mi małżeństwo” – pisał jeden z internautów w 2010 r. „Dowiedziałem się od prawnika, że od kiedy ruszyła Nasza Klasa, lawinowo zwiększyła się liczba rozwodów, prosty mechanizm: kryzys, problemy, a tu nagle kolega/koleżanka z podstawówki/liceum, w której/którym się kochałem, jest zainteresowany/a bliższą znajomością. I to jest prawda. Właśnie się rozwodzę z żoną, która sobie układa przyszłość z kolegą z podstawówki, spotkanym po 20 latach na tym portalu… Macie podobne doświadczenia?”. Tak brzmiał wpis użytkownika „mądryidiota”, z 2008 r., na forum poświęconemu portalowi Nasza Klasa. W odpowiedzi dostał dziesiątki wiadomości z różnymi historiami. Przez dekadę media trąbiły o fali rozstań i małżeńskich kryzysów, spowodowanych powrotami do pierwszych miłości. Mimo że takie sytuacje mają miejsce od lat, winowajca podobno był jeden.

Jesienią 2006 r. wystartował słynny portal Nasza Klasa, który pomagał odnaleźć dawnych kolegów z ław szkolnych. To on miał spowodować niemal masowy powrót do pierwszych przyjaźni, związków. W Polsce odbywały się setki spotkań klasowych, zjazdów maturalnych, których efektem były często romanse i na nowo rozpalone miłości. Porzucenie obecnego życia na rzecz dawnego.

Teraz, w dobie Facebooka i Instagrama, korespondowanie z dawnymi znajomymi, przyjaciółmi czy partnerami, odnawianie kontaktów po latach, nie jest niczym nowym ani niezwykłym. – Przecież to z tęsknoty za młodością i autentycznością organizowane są spotkania klasowe po latach. Słyszę nieraz od pacjentów, jak bardzo szykują się na taki zjazd z dawnymi kolegami. Niektórzy już rok wcześniej zaczynają się odchudzać, chodzić na siłownię, a tuż przed wydarzeniem wybierają nowe fryzury i ubrania. Byle tylko świetnie wypaść. Podczas powrotów do przeszłości nietrudno zauroczyć się ponownie – mówi dr Robert Kowalczyk.

– Nie rozbijamy z Markiem żadnego związku – zastrzega pospiesznie Jagoda (39 l.). – No dobrze, oboje jesteśmy po ślubie, niestety nie ze sobą. Wspólnie prowadzimy podwójne życie, pozostając przy rodzinach. Ja mam od dawna potężny kryzys z mężem. Walczyliśmy przez osiem lat o dziecko, nie udało się. Za nami cztery nieudane próby in vitro. Rozmowy o adopcji, które jednak skończyły się dość szybko. Zaczęliśmy się obwiniać, kłócić. I wtedy pojawił się Marek.

„Wyskoczył” jej rok temu na Instagramie. Nie poznała go: sportowa sylwetka, rower, kask, obcisły strój, okulary przeciwsłoneczne. Niezmienny pozostał uśmiech i… dołek w brodzie. Kiedy zaczęła go obserwować, błyskawicznie napisał: „To naprawdę ty, Jagódko????”.

– To z nim straciłam dziewictwo, w noc po siedemnastych urodzinach. Wtedy obiecał, że mi się oświadczy, jak tylko zdamy maturę. Tak się nie stało. Potem naturalnie się ochłodziło między nami. On zamiast na studia wyjechał na gap year do Francji, a ja przykładnie zaczęłam studiować prestiżowy kierunek na Uniwersytecie Jagiellońskim; pochłonęło mnie życie studenckie, nowe znajomości. Coś tam ze sobą pisaliśmy, ale dialog umarł śmiercią naturalną. Aż nagle Marek pojawił mi się na Instagramie. Ale wtedy mu nie odpisałam. Na jego profilu widziałam trójkę dzieci, psa, kota, uroczą kobietę. Bałam się konsekwencji – zastrzega Jagoda.

Kilka miesięcy później wybrała się do biura paszportowego, aby wyrobić nowy dokument. Zdumiona, za biurkiem ujrzała pracującego tu Marka. Ona petentka, on urzędnik. Rozmowa się przedłużała. Umówili się na obiad, aby „powspominać stare, piękne czasy”. Jagoda opowiadała o braku zrozumienia w małżeństwie, o największym niespełnionym marzeniu, macierzyństwie. On zrewanżował się historią związku, w którym był traktowany głównie jako organizator życia, kierowca, korepetytor dzieci, kucharz (żona nie umie niczego upichcić). Potem był kolejny obiad, kolejne kawki, wyprawy na rower. Aż znaleźli się w łóżku.

– Ja mogłabym zostawić męża choćby dziś, bo mój związek obowiązuje tylko na papierze. Żyjemy jak para lokatorów. Mamy nawet osobne półki w lodówce. Od dawna ze sobą nie sypiamy. Ale Marek ma trójkę dzieci, na razie nie jest w stanie porzucić dla mnie rodziny. Obiecał, że jak najmłodsza córka osiągnie pełnoletniość, będziemy wreszcie razem. Przestaniemy się ukrywać. To jeszcze kilka dobrych lat… Poczekam, bo warto. Zrozumiałam, że to Marek jest miłością mojego życia. Na razie musimy się ukrywać. To wyniszcza, ale innej opcji nie ma, na razie – wyjaśnia Jagoda.

Psycholożka Zuzanna Butryn z Centrum Psychoterapii Sense przyznaje, że wśród jej pacjentów są tacy, którzy wrócili lub planują powrót do dawnych miłości. I często pomagają im w tym właśnie social media. Ktoś kogoś „dodaje do znajomych” lub zaczyna „obserwować” i nagle wybucha konwersacja. Pełna emocji, wciąż żywych, wspaniałych wspomnień, nostalgii i tęsknoty. – Pojawia się dreszczyk emocji, niepewności i przeczucie, że te uczucia są nadal żywe – kwituje. Z czego może brać się tęsknota za pierwszą miłością, tudzież chęć odnalezienia pierwszej miłości, pierwszego chłopaka czy dziewczyny?

– Często powodem są problemy w obecnej relacji – przyznaje psycholożka. – Może ktoś znajduje się w kryzysie i szuka kogoś zaufanego, z kim szczerze sobie porozmawia, komu się wyżali? Albo ktoś, u kogo odnajdzie trochę uwagi, której nie znajduje w obecnej relacji. Czasem rutyna w związku sprawia, że szukamy osoby poza nim. A zwykle łatwiej nawiązać relacje z kimś, kogo już znamy, z kim mieliśmy wspólną historię. Wydaje nam się, że w kolejnej relacji będzie lepiej. I zamiast skupić się na problemach w obecnym związku – wchodzimy w inny. Co bywa złudne.

Konsekwencje spotkania miłości z dawnych lat są bardzo różne. Bywa, że dawni partnerzy czują już tylko nostalgię, ale nierzadko rozpoczynają się nowe flirty, romanse. Efektem są rozbite małżeństwa i rodziny, bo ktoś nagle powraca do dziewczyny z 1. roku studiów… – Konsekwencją romansu będą zawsze problemy w obecnym związku – ostrzega Zuzanna Butryn.– Owszem, możemy się rozczarować, jeśli nowa relacja przynosi te same problemy, które kiedyś doprowadziły do jej zakończenia. Czasami, jeśli spotykają się osoby niebędące obecnie w związkach, ale z bagażem doświadczeń, relacja może okazać się wartościowa.

Czy da się podejść do takich spotkań z chłodną głową? – Raczej nie – uśmiecha się dr Robert Kowalczyk. – Rozum rozumem, ale emocje często tutaj rządzą, przynajmniej na początku. Kiedy pojawiają się dawne wielkie, niemal pierwotne emocje, ludzie często działają wbrew rozsądkowi. Rzucają rodziny, rozstają się z wieloletnimi partnerami czy partnerkami, z którymi nie było im nawet źle, przeprowadzają się. Chcą spróbować życia u boku osoby, z którą łączą ich najpiękniejsze wspomnienia i… młodość.

Zuzanna Butryn: – Pamiętajmy, że z biegiem czasu możemy idealizować dawne relacje. Wspominać tylko to, co dobre, zapominając, że jednak z jakiegoś powodu tamta relacja się skończyła.

Czy zatem takie powroty są skazane na porażkę? – Znam różne historie i zakończenia – relacjonuje dr Kowalczyk. – Warto uświadomić sobie, podejmując decyzję, że to, co takie relacje na nowo rozpala, ma zaczyn w przeszłości. Nie chodzi o teraźniejszość. Doświadczenia z przeszłości to sentyment, podparty fantazją — ostrzega. Zwykle nie bierzemy wtedy pod uwagę, że nie dość, że te osoby się zmieniają na przestrzeni lat, to my też.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version