Chcemy odblokować sądy i przyspieszyć rozstrzyganie sporów o kredyty frankowe. Spłacanie rat ma być z mocy ustawy wstrzymane na czas procesu – mówi dr Aneta Wiewiórowska-Domagalska, pełnomocniczka ministra sprawiedliwości do spraw ochrony konsumenta.

Aneta Wiewiórowska-Domagalska: W sądach jest 202 241 sporów – to stan na koniec trzeciego kwartału ubiegłego roku. Liczba spraw wpływających do sądów pierwszej instancji, to są przede wszystkim sądy okręgowe, spadła po raz pierwszy w trzecim kwartale – o 0,6 proc. Widać, że sądy zaczynają sobie z nimi coraz sprawniej radzić i tempo rozstrzygania spraw wzrasta – na 100 napływających załatwianych jest 96. W trzech kwartałach 2023 r. zapadło 37 900 wyroków, a w ciągu trzech kwartałów minionego roku – już 50 700.

– Tak, ale w związku z tym, że banki odwołują się od zapadających tam wyroków, rośnie liczba spraw wpływających do sądów apelacyjnych. A tam na 100 spraw załatwianych jest zaledwie 36.

– Są jeszcze jakieś drobne detale, które nie mają dużego znaczenia, ale wciąż jest dużo zapytań prejudycjalnych – ich wyjaśnianie zajmuje czas i absorbuje sądy. Ale jeśli chodzi o orzecznictwo, nie ma już wątpliwości – ono jest zabetonowane. Stosowane przez banki w umowach klauzule przeliczeniowe franków na złote zostały bezwzględnie uznane za abuzywne. To jest rozstrzygnięcie wynikające z prawa unijnego i dyrektywy konsumenckiej 93/13. Na poziomie prawa krajowego Sąd Najwyższy zdecydował, że po usunięciu tych klauzul umowa kredytu nie może dalej obowiązywać, jest nieważna. Dlatego sądy wydają orzeczenia – w zależności od banku – w 97 proc. do 99 proc., a bywają kwartały, że i w 100 proc. przypadków, na korzyść kredytobiorcy.

– Są banki, które w dużym zakresie zrezygnowały ze składania apelacji i dążą do jak najszybszego zakończenia sporów ugodami. Są i takie, jak Santander i BPH, które po niekorzystnych dla nich wyrokach w apelacji w dalszym ciągu składają wnioski o kasację tych rozstrzygnięć do Sądu Najwyższego. Mają takie możliwości procesowe i z nich korzystają.

– Banki, które w tym momencie składają kasację, uważają, że my możemy nie przestrzegać prawa europejskiego. Ale to są decyzje zarządu banku i one mogą mieć dotkliwe konsekwencje finansowe. Odsetki ustawowe od kwot, które konsument nadpłacił bankowi, wynoszą obecnie 11,5 proc. Oczekiwanie na wyznaczenie terminu rozprawy, np. w Sądzie Apelacyjnym w Warszawie, czyli w apelacji, w której toczy się 35 proc. wszystkich spraw frankowych, to jest pięć lat. Czyli po sześciu latach trwania postępowania bank w razie przegrania procesu – a ma na to grubo ponad 95 proc. „szans” – zapłaci 100 proc. ponad sporną kwotę.

– Proces jako najlepsza lokata na rynku? Tak to działa. Sądy masowo wydają już zabezpieczenia – czyli pozwalają na wstrzymanie spłacania rat, szczególnie jeśli konsument zwrócił bankowi kwotę uzyskanego kredytu. Te zabezpieczenia są w interesie obu stron. Ty, konsumencie, nie płacisz ponad to, co masz zwrócić bankowi. A ty, banku, nie będziesz musiał zwracać konsumentowi kwoty zapłaconej ponad kapitał kredytu wraz z wysokimi odsetkami.

– Mamy już projekt ustawy, którym zajmował się Komitet Ekonomiczny Rady Ministrów, w tym tygodniu projekt powinien zostać upubliczniony i zaczną się szerokie konsultacje publiczne. Celem jest przede wszystkim odblokowanie sądów, które zostały wręcz zakorkowane pozwami frankowymi. W sądach okręgowych stanowią one połowę obecnie prowadzonych spraw. A w apelacyjnych średnio ponad 60 proc. Ale już w sądach apelacyjnych w Gdańsku i Szczecinie wpływ spraw frankowych to ponad 70 proc. wszystkich spraw, a w Warszawie – aż 82 proc. Sędziowie nie mają czasu zajmować się rozstrzyganiem w innych ważnych dla ludzi sprawach.

– Projekt ustawy nie ingeruje w rozwiązania o charakterze materialnoprawnym, czyli w ustalony stan prawny. Proponujemy proste mechanizmy usprawniające procedowanie. Możliwość zdalnego przesłuchania świadków, żeby sądy mogły online wydawać wyroki na posiedzeniach niejawnych. Składy jednoosobowe sędziów w apelacji.

Duża liczba spraw w sądach wynika z tego, że jak klient składa pozew, to potem banki składają pozwy o zwrot kapitału, żeby nie doszło do przedawnienia ich roszczeń. I takich pozwów ze strony banków jest ok. 50 tys. w puli wszystkich 200 tys. spraw w sądach.

Proponujemy, żeby zamiast dwóch postępowań było jedno. I dajemy zachęty finansowe dla banków, żeby wycofały powództwa i załatwiły sprawę w pierwszej instancji.

– Tam najbardziej absorbujące są postępowania zażaleniowe od postanowień o wydaniu zabezpieczenia. Między 80 a 85 proc. wszystkich spraw zażaleniowych w apelacjach dotyczy spraw frankowych. W Sądzie Apelacyjnym w Warszawie toczy się teraz 5,9 tys. takich postępowań.

Jeśli konsument, a de facto reprezentująca go kancelaria, wnosi do pierwszej instancji pozew przeciwko bankowi, to składa też wniosek o wydanie zabezpieczenia. Sąd ma siedem dni na podjęcie decyzji – jeśli uzna zabezpieczenie (a jest to standard ze względu na orzecznictwo Trybunału Sprawiedliwości), konsument może przestać spłacać raty kredytu na czas trwania postępowania. Ale bank ma prawo złożyć zażalenie do sądu apelacyjnego na treść tego postanowienia, co jednak nie wstrzymuje wykonania zabezpieczenia. Wtedy sędziowie w sądach apelacyjnych muszą odłożyć rozpatrywanie innych spraw i pilnie zająć się odwołaniem, bo ono dotyczy toczącego się już procesu w sądzie okręgowym.

Dlatego chcemy wprowadzić wstrzymanie spłaty rat kredytu z mocy ustawy na czas procesu. A te sprawy, które się toczą w sądach, mają być odłożone do akt.

– Konsultacje, na razie bardziej nieformalne, oczywiście były. Jeżeli patrzymy na projekt ustawy obiektywnie, to proponuje on opcje win-win dla wszystkich stron. Przede wszystkim realizujemy interes społeczny, bo odblokujemy sądy. Konsumentom co do zasady powinno zależeć na jak najszybszym załatwieniu sprawy, żeby pozbyć się stanu niepewności prawnej i móc swobodnie dysponować swoją własnością. Jeśli chodzi o banki, im szybciej będziemy procedowali sprawy frankowe, tym niższe koszty związane z wypłatą odsetek będą musiały ponosić. Spadną im koszty obsługi prawnej, jeżeli zamiast za dwie sprawy zapłacą za prowadzenie jednej.

– Co do zasady pozytywnie. Zostały zgłoszone pewne zastrzeżenia, które z punktu widzenia funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości nie są istotne. Wrócimy więc do nich, gdy rozpoczniemy konsultacje publiczne projektu.

Ale jest logika oparta na ekonomii i logika korporacyjna. Ostatnio na spotkaniu pan, który przedstawił się jako człowiek od PR instytucji bankowych, spytał: „Czyli państwo chcą udrożnić te sądy, żeby zniszczyć system bankowy, tak?”.

Ja go zapytałam, czy mamy utrzymać stan zapaści wymiaru sprawiedliwości po to, żeby banki mogły dłużej utrzymywać rezerwy.

– Przedstawiciele konsumentów mówili, że wstrzymanie spłat rat z urzędu jest dobre. Ale mamy dosyć paradoksalną sytuację z niektórymi kancelariami prawnymi, które reprezentują frankowiczów. One odegrały pozytywną rolę, bo bez nich konsumenci nie byliby w stanie dochodzić przysługujących im uprawnień. Ale okazuje się, że są kancelarie, które nie są zainteresowane, żeby szybko i sprawnie zakończyć procesy. Zwłaszcza te, których wynagrodzenie oparte jest na koncepcji success fee. Czyli im więcej zostanie zasądzone, tym większe będzie ich wynagrodzenie. Dostajemy więc od nich pytania: „Po co zabezpieczenie z urzędu? Po co my chcemy coś przyspieszać?”.

– Ciekawa była reakcja kancelarii na projekt zaproponowany przez Sąd Okręgowy w Warszawie, który obsługuje najwięcej spraw frankowych. Ponad 40 tys. spraw i trzydziestu kilku sędziów. Sędziowie z tego sądu zaproponowali program mediacji frankowych. Czyli idzie pan do sądu, gdzie termin rozprawy to 2027 czy 2028 r. Ale za chwileczkę dostaje pan skierowanie na posiedzenie informacyjne oraz na mediacje. I tam mediator informuje, że będzie pan musiał zwrócić co do zasady bankowi jego wypłacony kapitał, że od tego mogą być odsetki, ale że to będzie trwało wiele lat, że bank może apelować. I że to jest pana decyzja, czy lepsze jest trwanie w procesie, który w 98-99 proc. skończy się wygraną, ale będzie trwał wiele lat. Czy może lepiej zawrzeć ugodę.

Niektóre kancelarie niesłychanie ostro zareagowały przeciwko projektowi mediacji. Niektóre mają w umowie z klientem zapisy, że odsetki wypłacane przez bank będą dla nich, ale jeśli spór zakończymy ugodą, to odsetek nie będzie.

Natomiast my bardzo wspieramy zawieranie ugód, bo pozwalają na rozstrzygnięcie sprawy szybko, w sposób, który satysfakcjonuje obie strony i nie obciąża sądów. Tych ugód przybywa. W 2024 r. do końca listopada zawarto ich 39 491, do końca roku będzie ponad 40 tys.

– Obserwujemy to zjawisko. Nie jesteśmy w stanie potwierdzić jego skali, bo z punktu widzenia statystyki sądowej nie ma znaczenia, czy kredyt jest spłacony, czy niespłacony. Zgodnie z orzecznictwem Trybunału Sprawiedliwości nie ma to wpływu na możliwość dochodzenia roszczeń wynikających z naruszenia prawa, do którego doszło przy zawarciu umowy.

Te spłacone już kredyty nie zawsze skupują kancelarie zajmujące się frankami, czasem to są kancelarie odszkodowawcze, które bardzo często prowadzą działalność predatorską na rynku. I tu znowu mamy paradoks, bo one mają pomagać konsumentom w dochodzeniu ich roszczeń, ale de facto po raz kolejny naruszają prawa konsumenta. Nie informują go o tym, ile jest warte jego roszczenie, jaka jest szansa na jego odzyskanie i jaka ilość pracy jest do tego potrzebna. Oferta jest na zasadzie: proszę mi sprzedać, co pan ma, za 10 zł.

– Kancelarie, które urosły na frankach, a teraz ten rynek się kończy, ewidentnie szukają nowych przestrzeni rynkowych. W przypadku kredytów opartych na WIBOR-ze stosowane będzie w sądach takie samo orzecznictwo jak w przypadku umów o kredyty frankowe. Natomiast mam bardzo głębokie wątpliwości, czy wynik rozstrzygnięć mógłby być taki sam.

– Znam wyłącznie motywy ustne uzasadnienia sądu w Suwałkach. Dostrzegam tu pewien problem dotyczący rozumienia zakresu obowiązków informacyjnych, obciążających bank. Moim zdaniem informacja potrzebna konsumentowi jest następująca: jeśli zawierasz umowę o zmiennej stopie, to oznacza, że mogą być miesiące bądź lata, w których będziesz miał oprocentowanie na poziomie 1 proc., a mogą być miesiące bądź lata, gdy będziesz miał na poziomie 8 proc. Teraz zawierasz umowę na 10 lat, a w ciągu ostatnich 10 lat WIBOR kształtował się w taki sposób, więc zobacz, ile wynosiłoby twoje oprocentowanie. Moim zdaniem to jest wystarczająca informacja, która pozwala przeciętnemu konsumentowi ocenić ryzyko ekonomiczne wynikające z zawieranej umowy. Po co mu szczegółowa informacja dotycząca tego, jak jest wyznaczany wskaźnik WIBOR?

– Rozumiem, jak duże znaczenie ma WIBOR dla funkcjonowania gospodarki Polski, i rozumiem obawy dotyczące stabilności. Ale tak jak przy frankach uważałam, że trzeba było w odpowiednim czasie, przy odpowiednim stanie prawnym uregulować ustawowo tę kwestię, tak przy WIBOR—ze nie dostrzegam tak dużych zagrożeń – biorąc pod uwagę moją wiedzę, znajomość orzecznictwa TSUE. Jeśli jednak się mylę i okaże się, że realne jest zagrożenie masowości sporów o umowy WIBOR, to zaproponuję adekwatne środki mające na celu niedopuszczenie do powtórki z kredytów frankowych.

– To jest projekt, który budzi dużo emocji. Oczywiście należy zakładać wszystko, co najgorsze, więc spodziewam się, że w czasie konsultacji będą banki, które będą chciały odfrankowienia umów i żeby klienci spłacali je tak jak kredyty złotowe. Kancelarie będą protestować w imieniu klientów przeciwko przyspieszaniu rozstrzygnięć. I to jest sprawa z takim podwójnie pokręconym ogonkiem, gdy kancelarie, które nie chcą usprawnienia postępowań sądowych, jednocześnie nie mają żadnych problemów natury moralno-etycznej, żeby wnosić o odszkodowanie za… przewlekłość postępowań.

Czyli chcemy, żeby było tak, jak jest, a państwo niech płaci odszkodowanie, że proces długo trwa. Ale nie zmieniajmy nic, bo jest dobrze. Bo konsumenci wygrywają.

– Był ten sławetny list pięciu czy sześciu właścicieli banków – m.in. General Electric, Raiffeisen – że te projekty ustaw naruszały ich interesy. Teraz też może jakiś bank list napisze, bo dlaczego nie? To, kiedy będzie ustawa, jest decyzją stricte polityczną.

Powinniśmy dążyć do stworzenia standardów dla rynków kredytów i pożyczek – ta ustawa jest elementem procesu. Ten standard powinien być tworzony przez wszystkich uczestników rynku i egzekwowany przez instytucje nadzorcze, a nie przez sądy, w których leży 200 tys. bardzo podobnych spraw. Jeśli tyle osób idzie do sądu, to znaczy, że nadzór rynkowy nie funkcjonował prawidłowo.

– W Hiszpanii mieli 300 tys. spraw dotyczących klauzuli dolnego progu. Bank przy zmiennej stopie oprocentowania nie mógł zejść poniżej pewnego poziomu.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version