Już niedługo, bo w nocy 30 marca, „przeskoczymy” o godzinę do przodu i przestawimy nasze zegarki na czas letni. Niektórzy będą ubolewać nad straconą godziną snu, jednak naukowcy odkryli, że wpływ tej zmiany na nasze zdrowie może być znacznie większy.

Za zrezygnowaniem z corocznej zmiany czasu na letni i przyjęciem na stałe czasu standardowego opowiada się profesorka biologii z Virginia Tech, Carli Finkelstein. Podobnego zdania są również jej współpracownicy z Society for Research in Biological Rhythms.

— Badania pokazują, że czas letni zakłóca nasze zegary biologiczne, zmniejszając poranną ekspozycję na światło słoneczne, co opóźnia nasz harmonogram snu i może mieć negatywny wpływ na nasze zdrowie — powiedziała „Newsweekowi” Finkelstein, która bada wpływ zaburzeń rytmu dobowego na choroby nowotworowe.

— Trzymanie się standardowego czasu przez cały rok jest znacznie lepsze dla naszego rytmu dobowego, ogólnego stanu zdrowia i dobrego samopoczucia — dodała.

Historia wprowadzania czasu letniego rozpoczęła się w Europie, kiedy wprowadzono go po raz pierwszy w 1916 r. w Niemczech. Przyświecającym celem było zaoszczędzenie paliwa używanego do lamp.

Początkowe przyjęcie zmiany czasu w 1918 r. było jednak niejednolite i niekonsekwentne. Branża transportowa z powodzeniem lobbowała natomiast na rzecz jednolitego wdrożenia zasady w 1966 r.

Okres trwania czasu letniego był w USA kilkukrotnie wydłużany. Z początku trwał on sześć miesięcy, od maja do października. W 1987 r. zegarki przestawiono już w pierwszą niedzielę kwietnia, po czym w 2007 r. czas letni trwał już od drugiej niedzieli marca do pierwszej niedzieli listopada.

Czas letni nie jest jednak wprowadzany na terenie całych Stanów Zjednoczonych — wyjątkami są tutaj m.in. stany takie jak Arizona i Hawaje.

— Zawsze musimy być w ciągłej harmonii ze środowiskiem. Absolutnie kluczowe jest utrzymanie fizjologii i synchronizacja z każdą konkretną zmianą, która w tym środowisku zachodzi — stwierdziła kobieta.

— Mamy więc do czynienia z polityczną decyzją, która zakłada, że wprowadzenie czasu letniego pozwoli zaoszczędzić energię, co tak naprawdę nigdy nie zostało udowodnione — dodała. — Ta jednogodzinna zmiana powoduje niedopasowanie między naszym zegarem wewnętrznym a słońcem, przez co w pewnym sensie jesteśmy w innej strefie czasowej. To niedopasowanie jest bardzo ważne i ma duży wpływ na zdrowie.

Finkielstein wyjaśnia, że w ciągu pierwszych kilku tygodni po przestawieniu zegarków obserwujemy wzrost liczby najróżniejszych schorzeń — od migotania tętnic i udarów mózgu aż po zgony, próby samobójcze, nagłe zgony niemowląt i wizyty na oddziałach ratunkowych.

— Co więcej, ponieważ rano jest ciemno, dochodzi wtedy do większej liczby wypadków drogowych i częściej są one śmiertelne — zauważyła Finkelstein.

Badania powiązały również zmianę czasu z gorszymi wynikami u dzieci w szkole. Tuż po niej obserwujemy także większe zmiany na giełdzie.

Porównania między populacjami, które wprowadzają czas letni a tymi, które tego nie robią, wskazują również na występowanie długoterminowych problemów zdrowotnych, wynikających z corocznego przestawiania zegarka.

— Istnieją przewlekłe konsekwencje. Oznacza to, że te zmiany mają długoterminowe efekty — wyjaśniła.

Dodała, że wprowadzanie czasu letniego wiąże się z „10 proc. wzrostem liczby przypadków otyłości, 19 proc. wzrostem liczby zawałów serca i 5 proc. wzrostem liczby zachorowań na cukrzycę typu 2”.

— Mówiąc o nowotworach, ponieważ nie mogę pominąć tego tematu, odnotowano 9 proc. wzrost zachorowań na raka u mężczyzn i 12 proc. u kobiet — dodała.

Według Finkielstein wprowadzanie czasu letniego prowadzi do corocznego zwiększenia rachunków za opiekę zdrowotną w USA o około 2,3 miliarda funtów (około 2,96 miliarda dolarów).

Dlaczego naukowcy opowiadający się za wyeliminowaniem zmian czasu woleliby pozostać przy czasie standardowym, zamiast na stałe przejść na czas letni?

Eksperyment w tym kierunku został przeprowadzony w latach 70., w czasie kryzysu spowodowanego embargiem naftowym Organizacji Arabskich Krajów Eksportujących Ropę Naftową. Wtedy — w celu zaoszczędzenia paliwa — amerykański kongres uchwalił próbne przejście na pełny czas letni.

Pomimo początkowego szerokiego poparcia społecznego — Amerykanów przekonała zwiększona ilość światła dziennego, którym można było cieszyć się wieczorem — odsetek ten w okresie zimowym spadł z 79 do 42 proc., co było w dużej mierze spowodowane wzrostem liczby porannych wypadków drogowych z udziałem dzieci w drodze do szkoły.

— Kongres wycofał się z tego postanowienia w głosowaniu 383 do 16, co wyraźnie pokazało, jak zły jest to pomysł — powiedziała Finkielstein.

W tym tygodniu przedstawicielka stanu Utah Celeste Maloy przedstawiła w Kongresie projekt ustawy, która pozwoliłaby wszystkim stanom podjąć własną decyzję dotyczącą tego, czy chcą odejść od praktykowania zmian czasu.

Decyzja Kongresu w tej sprawie jest jednak wciąż nieznana, a dla osób odczuwających skutki zmiany czasu Finkelstein ma, na razie, dwie porady: staraj się nie chodzić późno spać i nie prowadzić rano samochodu.

— Myślę, że przesłanie mojego otoczenia polega na przekazaniu opinii publicznej, że nie powinniśmy walczyć z naszym wewnętrznym zegarem — powiedziała. — Im bardziej jesteś zsynchronizowany ze swoim środowiskiem, tym zdrowsze będzie twoje życie.

Tekst opublikowany w amerykańskim „Newsweeku”. Tytuł, lead i śródtytuły od redakcji „Newsweek Polska”.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version