– To nie jest opowieść o jednej osobie, która nadużywa władzy, tylko o całym środowisku, które broni się przed zmianą – mówi osoba, która zgłosiła mobbing na wrocławskim Uniwersytecie Przyrodniczym.

Ta sprawa mnie psychicznie przeczołgała. Jestem wrakiem człowieka. Liczyłam, że po jego zwolnieniu będę miała święty spokój. A teraz profesor Pulikowski w białych rękawiczkach będzie mógł się mnie pozbyć – mówi W. Nazwiska podawać nie chce.

W 2022 r. razem z dziesiątką innych pracowników naukowych i administracyjnych wrocławskiego Uniwersytetu Przyrodniczego złożyła skargę na prof. Krzysztofa Pulikowskiego, wówczas pracownika Wydziału Inżynierii Kształtowania Środowiska i Geodezji.

Dziś – kandydata na stanowisko prorektora do spraw kadr.

X., osoba z kadry profesorskiej UP, także obawia się o zawodową przyszłość sygnalistów. – Kobiety z naszej uczelni złożyły zeznania, żeby wreszcie uciąć takie zachowania. Tylko nie przewidziały, że kolega prof. Pulikowskiego wygra wybory na rektora. Przez następne 10 lat nikt nie zgłosi żadnych nieprawidłowości. Bo sygnaliści idą teraz na rzeź – mówi.

– To nie jest opowieść o jednej osobie, która nadużywa władzy, tylko o całym środowisku, które broni się przed zmianą – ocenia Y., kolejna osoba, która zgłosiła mobbing ze strony Krzysztofa Pulikowskiego.

W marcu 2020 r. wybory na rektora UP wygrał prof. Jarosław Bosy. Ledwo: w kolegium elektorskim uzyskał 50,5 proc. głosów, jego konkurent prof. Krzysztof Kubiak – 49 proc. Nowy rektor zaczął na uniwersytecie małą rewolucję.

– Podporządkował wszystko przebudowie UP w uniwersytet badawczy. Miał pomysł i konsekwentnie go realizował, naruszając interesy wielu „zasłużonych profesorów”. Wzmacniał pozycję młodych naukowców. A ta zmiana pokoleniowa bolała, bo nagle zamiast doktorantów uzależnionych od widzimisię promotora i pracujących głównie na i za niego pojawia się grupa najzdolniejszych, wyselekcjonowanych osób, na które pracuje cały sztab ludzi – mówi Z., była pracownica uczelni.

– Rektor Bosy chciał, aby UP szybował w rankingach najlepszych uczelni. Zaczął zapraszać młodych ludzi na spotkania, a u nas z młodymi naukowcami nikt nigdy nie rozmawiał. Jest bardzo wymagający, ale ma wizję rozwoju – dodaje X.

– Był rewolucjonistą. Zmienił podejście do uczelni na takie amerykańskie: stawianie na ludzi, którzy przynoszą pieniądze, w postaci projektów czy współpracy z przemysłem, i mają dorobek punktowy z międzynarodowych publikacji – uzupełnia Y.

W tegorocznym rankingu „Perspektyw” UP po raz czwarty z rzędu znalazł się na pierwszym miejscu w Polsce wśród uczelni przyrodniczo-rolniczych. Awansował też o cztery pozycje w stosunku do roku poprzedniego w zestawieniu ogólnym i zajmuje miejsce 26.

Nie wszyscy pracownicy uczelni – uważają moi rozmówcy – przywitali tę rewolucję z entuzjazmem. Nie podobało im się podważanie hierarchii, nacisk na wyniki. Niektórzy mieli potraktować to jako atak na własną pozycję.

– Prof. Pulikowski był zawsze trudny, ale najgorsze były jego trzy ostatnie lata na uczelni. Stał się zjadliwy. A zaczął tak postępować, kiedy rektor Bosy wprowadził konkursy na kierowników jednostek i jego dobry znajomy, prof. Mirosław Wiatkowski, stracił władzę w Instytucie Inżynierii Środowiska. A to jest duża, bogata jednostka. Wtedy panowie zaczęli jątrzyć – mówi X.

– Prof. Wiatkowski i prof. Pulikowski stanowili nierozłączny duet, pilnujący swoich wpływów i interesów, decydujący o być albo nie być innych na wydziale – uzupełnia Z.

Także W. właśnie wtedy zauważyła zmianę w zachowaniu Pulikowskiego. – Do czasu objęcia władzy przez rektora Bosego mieliśmy normalną współpracę. Rzeczową. Profesor mówił, gdzie się pomyliliśmy, my poprawiliśmy. Do tego nie mam zarzutów. Ale potem zaczął mnie traktować jak człowieka rektora, którego należy się pozbyć. W urodziny potrafił mi napisać, że wszystkie niepowodzenia związane z rekrutacją studentów to moja wina. Według mnie to była przemoc psychiczna – ocenia.

W 2021 r. rektor Bosy wprowadził nowe procedury dotyczące zgłaszania nieprawidłowości i powołał rzecznika ds. przeciwdziałania nieprawidłowościom. Została nim Katarzyna Schmidt-Kwiecińska. Jesienią 2022 r. do rzecznika wpłynęły skargi na prof. Pulikowskiego.

– Na każdym kroku podważał kompetencje moje i moich współpracowników. Nic mu się nie podobało i dawał temu wyraz w licznych mailach i podczas spotkań. Panie się żaliły, że te zachowania dotyczyły wyłącznie żeńskiej części jednostki – Y. wylicza swoje zarzuty wobec Pulikowskiego.

– Dziewczyny z administracji nękał mailami 24 godziny na dobę i udowadniał, że są głupie, nic niewarte. Znajomą naukowczynię Pulikowski potraktował tak, że miała traumę: kilkumiesięczną depresję i myśli samobójcze – mówi X.

– To były maile o różnych godzinach. Agresywne. Odbierałam je późnym wieczorem i wpadałam w panikę – opowiada W. – Paraliżował nam pracę ciągłymi uwagami. I nie wystarczyło odpisać: „Panie profesorze, nie ma pan racji, a władze uczelni zgadzają się z moimi argumentami”, trzeba było pisać obszerne uzasadnienia. Cały mój zespół, zamiast pracować, odpowiadał prof. Pulikowskiemu – dodaje.

Wśród zarzutów przedstawionych rzecznikowi ds. przeciwdziałania nieprawidłowościom przez osoby, które zdecydowały się zeznawać, znalazło się też dyskredytowanie pracy naukowej, wymaganie bezwzględnego posłuszeństwa, ciągła krytyka, utrudnianie zdobywania kolejnych stopni naukowych osobom, które się nie podporządkowują, oraz doprowadzanie podwładnych do załamania nerwowego, z myślami samobójczymi włącznie.

– Ofiary były naciskane przez wiele osób, co też jest częste przy mobbingu, żeby tego nie ruszać. „Po co piszecie te skargi?”, „Przecież tak już u nas jest”, „Daj spokój, przecież masz habilitację”. A dla osób, których to dotyczyło, to były lata wycięte z życia – mówi X.

Rektor uznał te zeznania za wiarygodne. 23 lutego 2023 r. Pulikowskiemu zostało wysłane wypowiedzenie. – Uważam, że trzeba stać po stronie słabszych. Nawet jeśli jest to wbrew ogólnie przyjętemu standardowi, że im wyżej w hierarchii, tym więcej wolno – stwierdził rektor Bosy.

Kilka dni później, jak dodał, pracownik uczelni zgłosił groźby ze strony Pulikowskiego. Bosy: – Po konsultacji z prawnikiem uznałem, że muszę chronić pracownika. I wydałem prof. Pulikowskiemu zakaz wejścia na uczelnię.

Krzysztof Pulikowski od zwolnienia odwołał się do sądu pracy. Bo to on, przekonuje, w tej sprawie jest ofiarą. „Obecny rektor, a mój były kolega pała do mnie tak wielką nienawiścią i chęcią zemsty, że nie cofnie się przed niczym, łącznie z kłamstwem” – napisał w mailu.

Początkowo Pulikowski nie chciał o sprawie rozmawiać, ale zmienił zdanie – pod warunkiem że spotkamy się osobiście, żeby mógł pokazać mi dowody, że to on był mobbowany przez rektora Bosego. Przyszedł z grubym plikiem wydruków: kopie pism do sądów i do MEN, regulaminy uczelni oraz maili, które wymieniał z różnymi organami UP i rektorem Bosym. Dotyczyły powołania dyrektora Instytutu Inżynierii Środowiska, zatrudnienia obcokrajowca ze stopniem doktora na stanowisku profesora czy wprowadzenia nazwy kierunku geodezja i kartografia; Pulikowski miał uwagi do procedur i domagał się wyjaśnień. „Zdaję sobie sprawę, że niektóre pytania mogą być niewygodne, ale zawsze są zadawane z troski o dobro UP” – napisał w skardze na Bosego.

To te pytania oraz zgłaszanie nieprawidłowości przekonuje Pulikowski, były powodem, dla którego rektor zaczął stosować wobec niego mobbing. Jego przejawem miało być m.in. odebranie stanowiska przewodniczącego dwóch komisji, podważanie jego opinii i „przysyłanie na adres domowy prywatnych pogróżek nakazujących prostować jego [Bosego] nieprawdziwą informację podaną na senacie”. Skarga Pulikowskiego wpłynęła w październiku 2022 r. i zbiega się w czasie z zeznaniami osób, które zarzucają mu mobbing.

Pulikowski napisał, że zachowanie rektora odbiera jako wyraz chęci zdyskredytowania go, ośmieszenia i izolowania. Ani rzecznik ds. nieprawidłowości, ani rada uczelni nie dopatrzyli się w działaniach Bosego mobbingu.

Z zarzutami pod swoim adresem Pulikowski się nie zgadza. – Mogło się zdarzyć, że wysłałem służbowego e-maila późnym popołudniem czy nawet wieczorem, ale na pewno nie z prośbą o natychmiastową odpowiedź. Może by się znalazł jeden, gdy poprosiłem o coś „na wczoraj” – zapewnia.

Uważa, że osoby skarżące się na niego są pionkami Bosego, który je wykorzystał do zbierania na niego haków. – Naprawdę żal mi tych osób. Są raczej ofiarami działań podejmowanych przez rektora w stosunku do mnie – dodaje.

– Jasne, my jesteśmy bezwolnymi marionetkami – zżyma się Y. – No cóż, prof. Pulikowski tak właśnie myśli o kobietach. A rektor Bosy na ten temat w ogóle ze mną nie rozmawiał. Ani przed zgłoszeniem, ani po zgłoszeniu mobbingu.

Bosy: – Nie szukałem haków na prof. Pulikowskiego. Nie brałem nawet udziału w postępowaniu w jego sprawie, bo chciałem zachować bezstronność.

12 marca 2024 r. kolegium elektorów wybierało nowego rektora UP. Podobnie jak cztery lata wcześniej – między prof. Bosym i prof. Kubiakiem. Kubiak w swoim programie napisał, że uniwersytet „nie potrzebuje rewolucji i zbawcy, a ewolucji. Rewolucje są niszczące – dla ludzi i dla struktur”. Obiecał styl kierowania oparty na szacunku oraz przywrócenie podmiotowości wydziałów, instytutów i katedr. „Uczelnia nie jest ani korporacją, ani prywatnym folwarkiem, ani tym bardziej polem bitwy”.

Kubiak dostał 74,9 procent głosów.

– Zderzyłem się z wyborem status quo. Ale nie żałuję – mówi Bosy.

Według Z. rektor przegrał przez „ewidentne odcięcie się od kolesiowskiego układu na uczelni”. – Młodzi naukowcy nie zapewnią reelekcji, a naruszył dobrostan starych wyjadaczy – przekonuje.

– Jego kontrkandydat powiedział, że będzie miło, nie będziemy musieli prowadzić żadnych badań międzynarodowych, rektor będzie płacił za wszystkie publikacje, nawet kiepskie, i będzie przywoził pieniądze z Warszawy – ocenia X.

– Tylko nie wiem, jak przejdziemy następną ewaluację, chociażby wymóg udowodnienia, że nasze badania wpływają na społeczeństwo – dodaje Y.

Wybory, uważają moi rozmówcy, były „przesterowane”: środowisko osób niepodzielających entuzjazmu wobec zmian wprowadzonych przez rektora Bosego dogadało się i wybrało takich elektorów, którzy gwarantowali poparcie dla jego kontrkandydata. Lista z zaznaczonymi nazwiskami właściwych kandydatów na elektorów miała być wysyłana głosującym. Ale nawet i bez tego, oceniają, Kubiak prawdopodobnie by wygrał, bo reprezentuje starą szkołę, która wciąż ma przewagę.

– Prof. Kubiak to dokładnie taka sama osoba jak prof. Pulikowski. Znaczących naukowych osiągnięć niewiele, konserwatysta, ludzie warci jego uwagi zaczynają się od habilitacji – mówi X.

I też został oskarżony o mobbing.

– To człowiek, po którym mogłam się spodziewać każdego rodzaju manipulacji. Stosował wobec mnie wszelkie możliwe brudne chwyty. Powołany przez niego świadek skłamał komisji antymobbingowej, że wynosiłam rentgen z pracy. Rentgen to urządzenie, które wozi się tirem – mówi prof. Urszula Pasławska.

Prof. Pasławska do 2019 r. pracowała na Wydziale Medycyny Weterynaryjnej UP. Konflikt, jak mówi, zaczął się wtedy, gdy prof. Kubiak został na wydziale dziekanem, a ona kierowniczką katedry chorób wewnętrznych. – Doszłam do ściany: nie miałam jak kierować zakładem, gdy pracownicy byli przez dziekana zachęcani do niewykonywania moich poleceń, a niektórzy nawet byli za to nagradzani. Za radą prawniczki zaczęłam zbierać nagrania dokumentujące zachowania mobbingowe wobec mnie. I zgłosiłam mobbing – relacjonuje prof. Pasławska.

Nagrania, jak mówi, nigdy nie zostały wysłuchane, ponieważ „komisja antymobbingowa nie była zainteresowana udowodnieniem dziekanowi mobbingu”. I się go nie dopatrzyła. – W tej sprawie zostało zawarte porozumienie, w którym strony zgodnie uznały, że nie będą więcej poruszać tego tematu – ucina prof. Krzysztof Kubiak. Zapewnia, że jako dziekan był wówczas stroną w sporze i bronił interesów pracowniczych.

Pasławska uczy dziś na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. – Miałam dwie możliwości: iść do sądu albo zmienić uczelnię. To było bardzo trudne, bo przez 30 lat byłam szalenie zaangażowana w ten uniwersytet. I kiedy Kubiak zaczął niszczyć pracownię kardiologii, odbierał dorobek i pieniądze prowadzonej przeze mnie katedrze, żeby mi dokopać, załamałam się nerwowo. W końcu powiedziałam mężowi: albo się przenosimy, albo zamykam się w domu, bo nie jestem w stanie iść do tej pracy – mówi.

W maju rektor elekt Kubiak w zamieszczonym na stronie uczelni komunikacie przedstawił kandydatów na prorektorów. Krzysztof Pulikowski dostał nominację na stanowisko prorektora ds. kadr i rozwoju uczelni.

– Zgłosiłem kandydatów na prorektorów, których umiejętności i kompetencje szanuję. Jednak żadnych decyzji nie podjąłem, bo do 1 września nie mam umocowania prawnego – stwierdził Kubiak.

Zarzutów wobec Pulikowskiego nie zna. – Nie słucham plotek. Wiem, że ta sprawa jest objęta postępowaniem sądowym, i wierzę, że sąd rozstrzygnie ją tak, aby nie było żadnych wątpliwości – zapewnił.

Zamierza zatrudnić osobę, która jest w sporze prawnym z uczelnią? – Jak tylko będę miał możliwość, zapoznam się z dokumentami i wtedy będę decydował – wyjaśnił Kubiak.

– To ja pozwałem uczelnię za bezpodstawne zwolnienie mnie z pracy, a zatem mogę też decydować o dalszym losie tego pozwu – powiedział mi Pulikowski. Dwa dni później w mailu napisał, że złożył ofertę ugody, w której zrzeka się roszczeń finansowych wobec uczelni. „Chcę szybko wrócić do pracy i zająć się dochodzeniem zadośćuczynienia w procesie cywilnym od bezpośredniego sprawcy mojej krzywdy” – napisał.

Według Bosego Pulikowski zażądał wcześniej odszkodowania w wysokości ponad miliona złotych. – Odrzuciliśmy tę propozycję – dodał.

Kolejną decyzją rektora-elekta było zatwierdzenie kandydatów na dziekanów. Wybierają je rady wydziałów. Dwóch wybranych dużą większością głosów kandydatów Wydziału Inżynierii Kształtowania Środowiska i Geodezji nie uzyskało jednak akceptacji Krzysztofa Kubiaka. Dziekanem mianował Mirosława Wiatkowskiego.

– Jakie są konsekwencje dla osób z tego wydziału w nowej rzeczywistości? Nad sobą mają dziekana Wiatkowskiego, czyli kolegę Pulikowskiego, wyżej prorektora ds. kadr i rozwoju uczelni, czyli prawdopodobnie samego Pulikowskiego, a odwołać się mogą do rektora Kubiaka. Gorzej być nie może – uważa X.

Pulikowski uznaje te obawy za nieuzasadnione, gdyż to on, przekonuje, po ewentualnym powrocie na uczelnię będzie musiał się pilnować. I jeśli choć spojrzy krzywo na osobę, która składała na niego skargę, a ona uzna to za odwet, grozi mu odpowiedzialność karna.

Poza tym, przypomina, prorektor ma tylko tyle władzy, ile dostanie od rektora.

W.: – Od kiedy usłyszałam, że prof. Pulikowski wraca na uczelnię, intensywnie poszukuję pracy.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version