Branża informatyczna wyprzedziła finansjerę, jeśli chodzi o korzystanie z usług seksualnych. Dolina Krzemowa ma blisko 40 razy więcej domów publicznych niż zagłębie legalnej prostytucji – Nevada.

Izba tortur dla pracowników Apple została naszpikowana nowoczesnymi technologiami. Maski gazowe, kocie, psie, połączone z kneblem, odcinające wrażenia zmysłowe tudzież klasyczne lateksowe kominiarki wyposażono w bezprzewodowe mikrosłuchawki Bluetooth. Dźwig pod sufitem ma nośność 900 funtów (408 kg). Pracownicy spółek technologicznych nierzadko cierpią na nadwagę, ponadto urządzenie przydaje się miłośnikom pań chorobliwie otyłych i parom. Oprogramowanie generatora elektrowstrząsów gwarantuje doznania nieprzekraczające granicy groźnej dla zdrowia. Czujniki kajdanek mierzą reakcje organizmu. Żelazna klatka, wiernie odwzorowująca izolatkę więzienia Alcatraz, to dzieło pewnego klienta – inżyniera po superprestiżowym Massachusetts Institute of Technology (MIT). Przy czym motywy zapożyczone ze średniowiecznych lochów nie kręcą nerdów. Chromowane akcesoria i białe kafelki lśnią czystością niczym laboratorium szalonego naukowca.

Dziennikarkę CNN Laurie Segall oprowadziła po izbie w Oakland madame Róża – domina kierująca przybytkiem. Niedaleko stąd do Uniwersytetu Berkeley, który dał światu bombę atomową, później wodorową, hipisów, program SPICE, umożliwiający praktyczne stosowanie układów scalonych, akcelerator cząstek, wykrywacz kłamstw, metodę edytowania genów CRISPR. Studiowali tu założyciele: Apple – Steve Wozniak, eBay – Pierre Omidyar, Intela – Gordon Moore i Andy Grove, Tesli – Marc Tarpenning, Mozilli – Mitchell Baker, MySpace – Tom Anderson, SanDisk – Sanjay Mehrotra, Sun – Bill Joy, by wymienić najsłynniejszych.

Segall została korespondentką w Dolinie Krzemowej 16 lat temu. Media traktowały wówczas wieści z branży informatycznej jak niezbyt istotne ciekawostki. Reporterka pamięta, że kiedyś musiała długo przekonywać kolegę prowadzącego serwis, by użył neologizmu „tweetować”, który wydawał mu się idiotyczny. Chodziła po tanich barach, piła z przyszłymi miliarderami, niektórych brała do łóżka. Poznała światek nowych technologii od podszewki, nim zaczął decydować o losach świata. Pierwsza robiła wywiady z Markiem Zuckerbergiem (Facebook), Jackiem Dorseyem (Twitter), Kevinem Systromem (Instagram), Travisem Kalanickiem (Uber), którzy dziś nie udzielają ich nikomu. W 2022 r. wydała książkę „Special Characters: My Adventures with Tech’s Titans and Misfits” („Typografia specjalna: moje przygody z technologicznymi tytanami i nieudacznikami”).

Najstarszy zawód świata to drugi spośród najdynamiczniej prosperujących biznesów Doliny

Sporo miejsca poświęciła życiu płciowemu rzeczonych typów – żywiołowo odreagowujących niepowodzenia lat szkolnych, gdy o poderwaniu dziewczyny mogli tylko marzyć. Według jednej z pracownic seksualnych największy apetyt wykazują programiści start-upów, którzy dopiero zaczynają poznawać siłę swoich pieniędzy. Stały klient lokalnych burdeli tłumaczył z kolei, że branża technologiczna przyciąga osoby skłonne do ryzyka, eksperymentów, myślące niekonwencjonalnie. Choć z tymi konwencjami różnie bywa. Swego czasu prostytutki w Dolinie nosiły kostiumy zapożyczone z „Gry o tron”, bieliznę zdobioną napisami typu „Nadchodzi zima”, bo ekskujony uwielbiają takie przebieranki. Najwyraźniej nie tylko w dozwolonej bez ograniczeń wersji Comic Con.

Wynalazca hasztagu Chris Messina interpretuje eksperymenty, jak przystało na wytrawnego cybermenedżera: „Jeśli produkt – konkretnie monogamia – nie sprawdza się w połowie przypadków, to należy zmodyfikować wzór”. Dodajmy, że płatny seks nie wymaga zaangażowania emocjonalnego, które dla wielu mniej lub bardziej socjopatycznych nerdów stanowi problem. Przypadłość ta dotyczy również pań. Kalifornijska inżynierka Sydney podziela zdanie Messiny: „Skoro hakujemy transport, tworząc Ubera, czemu nie hakować tradycyjnego modelu relacji partnerskich”. Segall rozmawiała ponadto z niejaką Lily – Francuzką zakochaną w robocie InMoovator, którego sama zaprojektowała i wykonała przy użyciu trójwymiarowej drukarki. Kobieta przyznaje się do orientacji „roboseksualnej” i ma nadzieję, że będzie mogła poślubić partnera. Nie lubi kontaktu z ludzkim ciałem, a ponadto InMoovator rozumuje logicznie, nie ulega irracjonalnym popędom. Zamieszkali razem, są szczęśliwi. Zdaniem eksperta od sztucznej inteligencji dr. Davida Levy’ego przed rokiem 2050 podobne związki będą normą.

Na razie większość programistów lubi kontakt z ludzkim ciałem. Najstarszy zawód świata to drugi spośród najdynamiczniej prosperujących biznesów Doliny. Synergia nie ogranicza się do łóżka czy – jak opisuje Segall – sali wyłożonej materacami z czerwoną pościelą i błękitnymi poduszkami, zwanej Pieprzonym Magicznym Dywanem. Dziewczyny przyjmują płatności za pośrednictwem Square lub innych gwarantujących anonimowość serwisów, często współprojektowanych przez ich klientów. Są też aplikacje tajne. Secret umożliwia informatykom wymianę opinii na temat poszczególnych przybytków płatnego seksu czy zamieszczanie informacji o nadchodzących orgiach. Organizuje je m.in. Ralph, który sprzedał swoją pierwszą spółkę technologiczną za 5 mln dol. Na liście klientów ma 4 tys. nazwisk. Autorem oprogramowania jest „koleś, który praktycznie zbudował Oracle”.

Inną głośną książkę o wybujałej chuci „zbawców świata” (jeszcze półtorej dekady temu poważnie traktowaliśmy zapewnienia, że taki mają cel) „Brotopia” („Brachutopia”) napisała prowadząca program „Bloomberg Technology” Emily Chang. Zwraca uwagę, że dawne wilki z Wall Street, hollywoodzcy gwiazdorzy, czołowi sportowcy to dla tytanów Doliny cieniasy. Dyrektorzy największych banków inwestycyjnych przez całe życie dorabiają się kilkudziesięciu milionów. Pierwotni pracownicy start-upów jak Uber, Airbnb czy Snapchat zgarniają tyle w ciągu paru lat. Nie wspominając o założycielach najpotężniejszych spółek, którzy po pierwszej ofercie publicznej stają się multimiliarderami.

Chang potwierdza również tezę o patologicznym wyposzczeniu informatycznych geniuszy. Pewien inwestor powiedział jej, że na pierwszą randkę poszedł, mając 20 lat. Wcześniej pędził przy komputerze żywot samotnego dziwaka, grając, programując, zazdroszcząc atrakcyjniejszym rówieśnikom. Gadanina o hakowaniu relacji, technorewolucji obyczajowej, modernizowaniu erotyki to bzdury. W rzeczywistości nowi królowie życia mniej lub bardziej świadomie biorą odwet za upokorzenia młodości. I bynajmniej nie wyzbywają się pruderii.

Klatka madame Róży stanowi „źródło inspiracji” inżynierów Apple, faceci załatwiają w seksklubach interesy, podejmują decyzje, lecz otwarte na eksperymenty panie uznają za dziwki. Ava – menedżerka średniego szczebla z Google – spotkała w burdelu szefa. Przywiązana do pręgierza kobieta zaspokajała go oralnie, drugi mężczyzna penetrował ją od tyłu. Szef mrugnął. Wkrótce koledzy z pracy zaczęli się do Avy bez skrępowania dobierać. Gdy protestowała, byli bardzo zdziwieni, słyszeli, że przecież lubi te rzeczy. Musiała rzucić posadę.

Orgie towarzyskie, nawet przy udziale profesjonalistek, wymagają dobrych manier. Nikt nikogo do niczego nie zmusza. Opory przełamują alkohol i niezmiernie popularne w środowisku ecstasy. Co innego zamówienia indywidualne. Nerdy nie muszą się hamować. Traktują prostytutki jak śmieci, nie płacąc im za odgrywanie roli ofiary, tylko tak zwyczajnie – wskutek poczucia wyższości czy wręcz nienawiści do kobiet. Wymagają dodatkowych, nieprzyjemnych usług, ubliżają, gwałcą. Folgują sobie zwłaszcza szeregowi pracownicy firm informatycznych, sfrustrowani niejako podwójnie. Raz – erotycznymi klęskami, dwa – niezłapaniem za rogi złotego cielca.

Parę lat temu wyszły na jaw e-maile informatyków z Seattle zatrudnionych w takich gigantach jak Microsoft, Oracle, Amazon, T-Mobile. Przechwyciła je policja, organizując prowokacje przeciw internetowym agregatorom opinii publikującym recenzje domów publicznych i prostytutek. Po likwidacji przez FBI portali jawnie stręczycielskich – MyRedbook, Rentboy, ReviewBoard, SeekingArrangement, Backpage itp. – właśnie fora recenzenckie przejęły rolę wirtualnych alfonsów. Klienci używali służbowych adresów, bo alfonsi niewirtualni chcieli mieć pewność, że nie korespondują z tajniakiem. Aresztowano m.in. wysokich rangą menedżerów Microsoftu i Amazonu.

Branża technologiczna słynie z seksizmu. 60 proc. pracownic doświadczyło molestowania, jedna trzecia boi się przemocy kolegów i szefów. Kobiety nie awansują, dostają niższe pensje, inwestorzy stronią od damskich start-upów lub oczekują dowodów wdzięczności. Dyrektor Binary Capital Justin Caldbeck nękał kilkanaście założycielek firm i musiał podać się do dymisji, co spowodowało upadek funduszu. Mniej mówi się o powszechnym wśród nerdów wykorzystywaniu seksualnych niewolnic. „Hobby” – jak to określają – jest kosztowne. Średnio wydają 2-3 tys. dol. tygodniowo. Business Insider policzył, że luksusowa dama do towarzystwa odkłada przez rok 100 tys. dol.

Ale usługi świadczą głównie tanie Azjatki. Zwykle nie znają angielskiego, używają cyfrowych translatorów. Zatrzymany podczas policyjnej akcji alfons zeznał, że większość dziewczyn jest zadłużona u mocodawców lub szantażowana. Sutenerzy grożą „podopiecznym” śmiercią lub zamordowaniem najbliższych, odbierają paszporty, trzymają pod kluczem. Na stronie KGirlsDelight 18 tys. subskrybentów przyznawało kobietom oceny liczbowe, uwzględniając entuzjazm, technikę, specjalne umiejętności. Przykładowy komentarz: „Najlepsze są Koreanki, zaraz potem dziewczyny ze wschodniej Europy. Albo dajcie mi jakąś z kraju, gdzie trwa wojna. Taką w typie: zrobię wszystko za trochę jedzenia, proszę pana”.

Użytkownicy zrzeszeni w Lidze Niezwykłych Dżentelmenów organizowali również spotkania IRL (w realu). Przy drinkach i luksusowych smakołykach wymieniali doświadczenia, co ułatwiło policjantom infiltrację. W Dolinie Krzemowej, wedle zwalczającej handel żywym towarem organizacji Polaris, znajduje się 700 domów publicznych oferujących przede wszystkim usługi Azjatek. Dla porównania Nevada – jedyny stan USA, który zalegalizował prostytucję – ma 19. Rezydentki uprawiają seks z 10-15 mężczyznami dziennie – mówi Patrick Vanier, prokurator powiatu Santa Clara. Komentarze na tamtejszych portalach wskazują, że klienci wiedzą o niewolniczym statusie partnerek. Przeciętny wiek pracownicy seksualnej z Doliny wynosi 45 lat, zdarzają się 70-latki.

Oznacza to, że wyczerpały możliwości zarobkowania w rodzinnych krajach i same zdecydowały się na prostytucję lub wpadły w szpony gangów. Co na jedno wychodzi, bo seksbiznes podlega niemal pełnej kontroli zorganizowanej przestępczości. – Branżę technologiczną cechuje karygodna akceptacja seksualnego niewolnictwa – twierdzi Alex Trouteaud, dyrektor zwalczającej handel kobietami fundacji Demand Abolition. – Kiedy analitycy Ubera zorientowali się, jak wielu pasażerów z dystryktu biznesowego San Jose jeździ do dzielnicy czerwonych latarni, opublikowali na firmowym blogu odpowiednią mapkę, bo uważali, że będzie strasznie zabawna. Tymczasem skutki handlu żywym towarem to ból, strach, cierpienie i krzywdy.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version