Podpalone urny wyborcze: W poniedziałek (28 pa¼dziernika) w USA doszło do dwóch podpaleń urn wyborczych. W Portland w stanie Oregon doszło do naruszenia raptem trzech kart wyborczych. Natomiast w sąsiednim mieście Vancouver w stanie Waszyngton ogień strawił setki wypełnionych kart do głosowania. Śledczy są zdania, że obydwa zdarzenia są powiązane z incydentem, do którego na początku października doszło w Vancouver.
Trwa śledztwo: Dotychczas służby nie poinformowały oficjalnie o możliwych motywach podpaleń. „The New York Times”, powołując się na źródła w policji, twierdzi, że w obydwu urnach wyborczych znaleziono urządzenia zapalające z napisami „Wolna Gaza”. Śledczy starają się ustalić, czy za sabotażem faktycznie stoją propalestyńscy działacze, czy osoby próbujące siać niezgodę przez posługiwanie się politycznymi sloganami.
Ostrzeżenia o atakach: CNN przypomina, że jeszcze we wrześniu o ryzyku podobnych zdarzeń informował Departament Bezpieczeństwa Krajowego USA. „Niektórzy użytkownicy mediów społecznościowych zachęcają do różnych metod sabotowania urn wyborczych, co może zwiększać ryzyko ataków na infrastrukturę wyborczą w 2024 roku” – ostrzegano. W treści biuletynu wskazano, że urny wyborcze są atrakcyjnym celem dla ekstremistów usiłujących zakłócić proces demokratyczny.
Głosowanie w Oregonie i Waszyngtonie przebiega w systemie korespondencyjnym. Wyborcy otrzymują karty do głosowania pocztą, a następnie mogą odesłać je lub złożyć w dostępnych publicznie urnach wyborczych. W hrabstwie Multnomah w stanie Oregon mniej niż 1 proc. głosów oddawanych jest osobiście. W hrabstwie Clark w Waszyngtonie – około 60 proc. kart trafia do urn, a 40 proc. jest odsyłanych mailem.
Więcej na temat kampanii wyborczej w USA w artykule: „’Mowa końcowa’ kampanii Harris. Uderzyła w Trumpa: Ma obsesję na punkcie zemsty”.
Źródła: CNN, „The New York Times”