Kierownictwo Sztabu Generalnego Wojska Polskiego przedstawiło plan zmian w armii podczas wtorkowych (21 lutego) warsztatów „Odstraszanie a komunikacja strategiczna”. Zapowiadany proces transformacji obejmować ma nie tylko zakupy sprzętu, ale także zmianę w zarządzaniu kadrą. Media szybko obiegły przede wszystkim doniesienia dotyczące wzrostu liczby żołnierzy rezerwy, których według deklaracji ma być 150 tys. Oznacza to, że wraz z żołnierzami zawodowymi, dobrowolnej zasadniczej służby zawodowej oraz Wojsk Obrony Terytorialnej, Siły Zbrojne RP dysponowałyby łącznie liczbą 450 tys. żołnierzy.

Zobacz wideo
Paweł Kowal: Na bezpieczeństwo będziemy wydawać jeszcze więcej pieniędzy

Sztab Generalny zapowiada armię z 450 tys. żołnierzy. Ekspert: Mnóstwo czynników ryzyka

W sprawie zmian zapowiedzianych przez Sztab Generalny skontaktowaliśmy się z dr. Michałem Piekarskim, adiunktem Instytutu Studiów Międzynarodowych i Bezpieczeństwa Uniwersytetu Wrocławskiego. – Zapowiedź zwiększania sił zbrojnych jest bardzo zaskakująca – ocenia specjalista i zauważa, że krytykowany był już pomysł poprzedniego rządu dotyczący osiągnięcia liczby 300 tys. żołnierzy w służbie czynnej. Dr Piekarski zwraca uwagę na kilka istotnych problemów, z jakimi będzie musiało mierzyć się wojsko podczas próby wprowadzenia planu w życie. – Mamy mnóstwo czynników ryzyka i potencjalnych „wąskich gardeł”, które mogą tak bardzo daleko idącą zmianę zablokować – ocenia.

Jednym z takich czynników jest kwestia demografii. – Spada liczba ludności, zwłaszcza w wieku produkcyjnym. Ją trzeba jeszcze zawęzić do osób w wieku, w którym jest sens rozpoczęcia służby wojskowej. Nie ma w tej chwili barier, ale typowym wiekiem wejścia do służby jest przedział między 20. a 30. rokiem życia. Im później, tym będzie to trudniejsze – wskazuje dr Piekarski. Ponadto rodzi się pytanie, czy osoby te będą zdolne do służby. – Pojawiają się kwestie zdrowotne, kwestie karalności, wyjazdów za granice. Na sam koniec pojawia się oczywiście kwestia woli tych osób. Do tego trzeba się zgłosić. W tym momencie nikt nie mówi o odwieszeniu obowiązkowej służby wojskowej – zauważa.

Trudno również określić, czy państwo będzie w stanie pozyskać 300 tys. żołnierzy w służbie czynnej, a do tego kolejne 150 tys. ludzi w rezerwie. – Nawet jeśli jest to przedział na najbliższe 15 lat – do 2039 roku – to by oznaczało, że co roku trzeba będzie ściągać statystycznie 10 tys. nowych osób. Jednocześnie co jakiś czas osoby z aktywnej rezerwy będą też odchodzić, więc trzeba będzie uzupełniać wakaty – mówi dr Piekarski. Wskazuje ponadto, że tak duża armia to również wyższe zapotrzebowanie na instruktorów czy kadrę podoficerską i oficerską.

MON marzy o 450-tys. armii. A co z kosztami? 

Problemy dotyczą jednak nie tylko samej liczby żołnierzy, ale również logistyki oraz infrastruktury, którą będą dysponować. – Musimy wymieniać uzbrojenie indywidualne dla żołnierzy. Padła deklaracja, że każdy żołnierz ma mieć pistolet. Zakupy tego indywidualnego sprzętu, który zdaje się być drobny, będą kosztować – wskazuje dr Piekarski.

Pojawia się ponadto kwestia przestrzeni, którą będą musieli otrzymać nawet żołnierze aktywnej rezerwy. – Gdzieś będą musieli przebywać, gdy zostaną wezwani na służbę. Gdzieś będzie musiał być przechowywany dla nich sprzęt, będą potrzebować pojazdów – zauważa dr Piekarski. Tyczy się to nie tylko samolotów i pojazdów opancerzonych. – Armia i w czasie pokoju i w czasie wojny nie może funkcjonować bez logistyki, którą tworzą ciężarówki, samochody dostawcze, samochody terenowe – dodaje.

Kolejnym dużym zagadnieniem jest kwestia dostępności poligonów. – W Polsce mamy tylko kilka dużych ośrodków, w których można ćwiczyć z wojskami. Liczba strzelnic jest ograniczona. Liczba ośrodków szkolenia w terenie zurbanizowanym jest skrajnie mała – wskazuje dr Piekarski. Pojawia się więc pytanie, czy wzrost liczebności armii nie będzie wiązał się z koniecznością pozyskania nowych terenów pod poligony. – To są gigantyczne koszty, których nie jesteśmy w tym momencie w stanie oszacować – mówi.

Dr Piekarski: Wojsko musi dbać o komunikację ze społeczeństwem 

Dr Piekarski wskazuje ponadto, że kwestia zapowiadanej transformacji armii pozostaje w dużej mierze kwestią spekulacji, a to za sprawą ograniczonych informacji docierających ze Sztabu Generalnego. – Tutaj mamy rodzaj pewnej próżni informacyjnej. One zostały podane tylko podczas jednych warsztatów. Nie wiadomo, by miała ukazać się jakaś bardziej szczegółowa publikacja, księga, raport – zauważa.

W ocenie eksperta kwestia otwartej komunikacji ze społeczeństwem jest priorytetem, jeśli wojsko chce zyskać poparcie dla dodatkowych wydatków oraz wzbudzić zainteresowanie potencjalnych rezerwistów. – Jeżeli wojsko chce, żeby społeczeństwo wydawało tak dużo na obronność, żeby sfinansowało też tylu żołnierzy i ludzie szli do tej armii, to podstawą powinna być szersza komunikacja – podkreśla. 

Zapowiedź zmian w polskim wojsku. Chcą standardów stosowanych w siłach NATO

Generał Wiesław Kukuła, szef Sztabu Generalnego, informował, że jednym z podjętych kroków ma być wprowadzenie podziału jednostek na trzy kategorie gotowości. Portal Defence24 wskazuje, że system ten odpowiada standardowi stosowanemu w siłach NATO – „New Force Model”. 

Istotne zmiany objąć mają również funkcjonowanie systemu rezerw osobowych. Wprowadzony ma zostać mianowicie model „Total Force Concept”, w związku z którym regularne ćwiczenia żołnierzy aktywnej rezerwy prowadzone są zawsze w tych samych jednostkach – z myślą o określonej specjalizacji. Zgodnie z deklaracjami finalnym efektem miałoby być natomiast doprowadzenie do zrównania standardu kompetencji żołnierzy zawodowych i rezerwistów. Na potrzeby nadzoru zapowiedzianych zmian powołane ma zostać Dowództwo Transformacji, na wzór amerykańskiego TRADOC (Training and Doctrine Command). Ma ono odpowiadać za szkolenia żołnierzy oraz kadry poszczególnych jednostek, a także utrzymywaniem gotowości w jednostkach już przygotowanych do służby.

Zapowiadana transformacja armii obejmie również kwestię wyposażenia wojska. Realizowana będzie ona między innymi w ramach operacji „Szpej”, której celem ma być zwiększenie zakupów nowego sprzętu oraz wycofanie tego, który jest już przestarzały. – To dotyczy indywidualnego wyposażenia, bezpośrednio żołnierzy. Nie wiemy, jak będzie wyglądało to pod kątem organizacji i infrastruktury – zwraca uwagę dr Piekarski.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version