
We wtorek (16 grudnia) rzecznik prasowy koordynatora służb specjalnych (którym jest Tomasz Siemoniak) poinformował o wszczęciu śledztwa ws. ujawnienia danych sekretarza stanu, Szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Jacek Dobrzyński podawał, że zlecił je Jarosław Stróżyk.
Ma to mieć związek z publikacją jednego z dzienników – twierdzą media. „Gazeta Wyborcza” w poniedziałek (15 grudnia) opublikowała artykuł o lekach, które przyjmować miał Cenckiewicz. Redakcja „GW” pisała, że to właśnie niewpisanie ich do ankiety bezpieczeństwa informacji miało spowodować, że SKW cofnęła szefowi BBN poświadczenie bezpieczeństwa i odebrała dostęp do informacji niejawnych.
Dzień później minister z biura podległego prezydentowi odniósł się do sprawy w obszernym wpisie na X minister.
„Farsa”
Zdaniem szefa BBN wszczęcie postępowania to „farsa”. Cenckiewicz uważa, że ma ona na celu jedynie „poświadczenia bezpieczeństwa i dostępu do informacji niejawnych”. W ocenie historyka artykuł gazety „wywołał powszechne oburzenie, przekraczające tradycyjne podziały polityczne”.
Cenckiewicz pisze, że ujawnione informacje, m.in. jego dokumentacja medyczna, została pozyskana przez SKW – i tylko służby specjalne miały wiedzę o przyjmowanych przez niego lekach. „Próba zrzucenia odpowiedzialności w sprawie ich wycieku na sąd, lekarzy lub Prawo i Sprawiedliwość jest nie tyle świadectwem bezceremonialnego tupetu, co rażącym przykładem w jaki sposób traktuje się powagę państwa, sądów i sędziów oraz szczególnie chronione dobra obywateli” – czytamy. Fragment dot. „zrzucania odpowiedzialności na PiS” odnosi się do wpisu Siemoniaka sprzed dwóch dni. „(…) Temat problemów jego [Cenckiewicza – red.] poświadczenia był szeroko omawiany w służbach za rządów PiS (…)” – pisał minister.
Szef BBN stwierdził, że „SKW, której kierownictwo (zwłaszcza Jarosław Stróżyk) w oficjalnych wywiadach i oświadczeniach prasowych, jak i w nieoficjalnych rozmowach, nie wypiera się prowadzonej ze mną brutalnej walki (z wykorzystaniem aparatu państwowego i inspiracji medialnych), nie powinna i nie może prowadzić 'postępowania wyjaśniającego’ wobec samej siebie”. Wskazał na „konflikt interesów”, zwracając uwagę na spory sądowe w innych sprawach pomiędzy nim a Stróżykiem czy Krzysztofem Duszą. Postępowanie wyjaśniające to, zdaniem Cenckiewicza, „farsa”, ponieważ ostatniego z nich – zastępcę szefa SKW – z autorem publikacji – Wojciechem Czuchnowskim – łączyć ma wieloletnia relacja „towarzysko-koleżeńska”. Dlatego też szef biura podległego głowie państwa wskazuje, że sprawę dot. danych med. „rzetelnie może zbadać jedynie instytucja lub organ państwowy niezależny od SKW”.
Sławomir Cenckiewicz żąda przekazania sprawy innej prokuraturze
Szefowi BBN nie podoba się także to, że czynności sprawdzające w tej sprawie wszczęła Prokuratura Okręgowa w Warszawie, co, według niego, „stoi w rażącej sprzeczności z zasadą bezstronności”. To dlatego, że śledczy prowadzili sprawę odtajnienia w 2023 roku części planu użycia sił zbrojnych „Warta”, co skończyło się skierowaniem do sądu aktu oskarżenia m.in. przeciwko niemu. W ocenie Cenckiewicza padły wtedy „fałszywe zarzuty”, które postawiono mu „w karygodny sposób, z jaskrawym pogwałceniem prawa, stronniczo”. Minister zwrócił się do organów ścigania, by postępowanie sprawdzające ws. ujawnienia leków przekazane zostało do rozpatrzenia przez inną prokuraturę.

