Mija właśnie trzecia rocznica wybuchu pełnoskalowej wojny w Ukrainie. W tym czasie trwają intensywne i bardzo pośpieszne działania Stanów Zjednoczonych, aby doprowadzić do zawieszenia broni. Nawet kosztem wielu ustępstw wobec Rosji. Wszystko przy akompaniamencie szokujących wypowiedzi Donalda Trumpa, który nazywa Wołodymyra Zełenskiego „dyktatorem bez wyborów” i sugeruje, że to Ukraina jest odpowiedzialna za wybuch wojny. Jednocześnie USA naciskają na Kijów, aby ten podpisał niekorzystną dla siebie umowę na wykorzystanie zasobów mineralnych, w tym metali ziem rzadkich. 

Zobacz wideo Helena Krajewska: Ukraińcy mają mało nadziei związanych z negocjacjami i Trumpem

Generał Roman Polko: To nie negocjacje, to rozmowy o kapitulacji Ukrainy 

Generał Roman Polko w rozmowie z Gazeta.pl stwierdził, że rozmowy amerykańsko-rosyjskie bardziej przypominają negocjacje w sprawie kapitulacji Ukrainy. – Nawet gdy dziennikarze pytali, na jakie ustępstwa ma pójść Rosja, to strona amerykańska właściwie nie odpowiedziała. Na wszelkie ustępstwa ma za to iść Ukraina, zrzekając się terenów czy nawet kwestii związanych z ukaraniem zbrodniarzy wojennych, bo o tym nic nie wspomniano. Do tego jest też sprawa przekazania złóż metali rzadkich pod eksploatację Stanów Zjednoczonych jako zadośćuczynienie czy też pokrycie tych kosztów, które USA poniosły, wspierając Ukrainę – stwierdził. Podkreślił, że „tak się nie rozmawia, jeżeli chce się rzeczywiście doprowadzić do trwałego pokoju”.

– Myślę, że tutaj prymat wzięło dążenie do zamrożenia wojny po to, aby uzyskać efekt spełnionej obietnicy wyborczej. Drugorzędny jest interes Zachodu, w tym samych Stanów Zjednoczonych, czyli trwały pokój, stabilna Europa i sojusz państw Zachodu. Stany Zjednoczone nie mogą być na arenie międzynarodowej osamotnione, a trudno sobie wyobrazić budowanie jakichś wspólnych relacji ze zbrodniarzem wojennym, Rosją – dodał. 

Generał ocenił także, że te wstępne doniesienia o rozmowach rosyjsko-amerykańskich, doprowadziły do wyjęcia Rosji z izolacji. – Widać też wyraźnie, że odżyły morale wśród Rosjan. „Popatrzcie, jesteśmy światowym mocarstwem, Trump z nami rozmawia”. Tyle że Rosja nie jest mocarstwem. Wystarczy popatrzeć na jej PKB. Przestawiła gospodarkę na tryb wojenny i produkuje mnóstwo amunicji, ale sama gospodarka pada i myślę, że jeszcze rok, dwa, trzy i mogłoby to doprowadzić do upadku Rosji – powiedział. – Dzisiaj ta kremlowska propaganda świętuje triumf, a Rosjanie są zadowoleni, bo widzą swojego wodza jako zwycięzcę. Natomiast żołnierze ukraińscy na polu walki zastanawiają się, po co przez te trzy lata przelewali krew, skoro teraz ktoś stawia znak równości między ludźmi, którzy bronili swojej ojcowizny, terenów, kobiet, dzieci przed tym co stało się w np. w Buczy a zbrodniarzami, którzy kradli, rabowali i napadli na suwerenny kraj – dodał.

Nasz rozmówca podkreślił, że nawet z perspektywy państw, które nie posiadają broni jądrowej, które nie są wielkie, widać ogromne zagrożenie na przyszłość. – Jeżeli te zbrodnie rosyjskie pozostaną bezkarne, to będzie to zachęta dla innych państw, aby dokonywać kolejnych podbojów, tworzyć politykę faktów dokonanych i przez siłę budować swoje imperium. Stany Zjednoczone mówiły, że będą negocjować z pozycji siły, ale nawet w najczarniejszych scenariuszach nikt nie przypuszczał, że z pozycji siły będą rozmawiać z Ukrainą i Europą, a z Rosją po przyjacielsku – podsumował. 

Drugie dno amerykańskich rozgrywek. Czy USA chce rozbić sojusz Rosji i Chin? 

Niektórzy analitycy zwracają uwagę, że za ustępstwami Stanów Zjednoczonych w stronę Kremla stoi chęć rozbicia rosyjsko-chińskiego sojuszu. Według gen. Romana Polko jest to możliwe, ale to jest „tylko mrzonka”. – Ten sojusz, czy też współpraca, z Chinami są zbyt mocne, żeby udało się je rozbić. Tak samo, szczerze mówiąc, Stany Zjednoczone są za bardzo związane z Europą, żeby te obecne działania doprowadziły do jakiegoś trwałego rozłamu. Za wiele interesów łączy USA z Europą, aby jedna lub druga strona mogła zrezygnować. Podobnie zbyt wiele różni Stany Zjednoczone od Rosji, żeby się połączyć i wspólnie działać przeciwko Chinom. Tam też w grę wchodzą związki z Iranem, z Koreą Północną. One poszły za daleko, aby mogło się w tej kwestii coś radykalnie zmienić – ocenił. Zdaniem gen. Polko ta „populistyczna polityka” Donalda Trumpa i Elona Muska, mająca dać wyborcom przekonanie, że są w stanie szybko przywrócić pokój, jest bardzo krótkowzroczna. – Myślę, że na dłuższą metę to się nie utrzyma – dodał. 

Mocna lekcja dla Europy. „Całkowicie zaniedbała swoje bezpieczeństwo” 

– Tutaj prezydent Trump ma rację – Europa całkowicie zaniedbała swoje bezpieczeństwo. Zbudowała za to potężną armię biurokratów: wszystkie procedury są rozciągnięte, czy to te dotyczące budowania wspólnej armii, wspólnych projektów dotyczących uzbrojenia czy nawet fabryk amunicji. To pokazuje ogromną niewydolność Europy – stwierdził gen. Polko. Jego zdaniem Europa „przespała” ostatnie trzy lata z własnej winy. – Mamy silną armię brytyjską, francuską, Polska rozbudowuje swoją, ale Europa sama w sobie jest zbyt podzielona i te wysiłki nie są spójne. Jest wiele do nadrobienia, aby te armie były gotowe do prowadzenia działań na czas wojny. Stąd trudno teraz powiedzieć, szczególnie patrząc na Rosję, która przestawiła swoją gospodarkę na tryb wojenny, czy Europa ma możliwość odstraszania potencjalnego agresora – dodał.

Gen. Polko podkreślił, że gdyby nie wojna w Ukrainie, to moglibyśmy być w „naprawdę kiepskim położeniu” i Ukraina dała nam czas, dzięki czemu Rosja na dzień dzisiejszy nie jest w stanie zaatakować państw europejskich. Zaznaczył, że kluczowe pozostają najbliższe lata, które zdecydują o tym, czy Europa zbuduje zdolności militarne. W ocenie gen. Polko największym zagrożeniem dla Europy jest brak spójności. – Musimy odłożyć wszelkie spory na bok i działać po prostu razem. Trzeba te konie trojańskie w postaci Orbana czy Fico doprowadzić do tego, zmusić ich, żeby nie wychodziły przed szereg i nie ułatwiały pracy kremlowskiej propagandzie – dodał. 

Europejskie siły pokojowe w Ukrainie? „To trochę brzmi jak absurd”. Generał Polko o tym, jak mogłoby wyglądać zaangażowanie polskich wojsk

Co z Ukrainą po ewentualnym zawieszeniu broni? Pojawia się koncepcja wysłania tam sił pokojowych. Ten pomysł poparł też Donald Trump. Zaznaczył jednak, że do misji nie dołączy amerykańskie wojsko. – Sam ten pomysł brzmi trochę jak absurd – ocenił gen. Polko. – Stany Zjednoczone, bez udziału Europy, wynegocjują pokój, którego będzie pilnowała Europa i będzie zabezpieczała lub asekurowała amerykańskie firmy wydobywające metale ziem rzadkich. To się naprawdę tutaj nie klei – dodał. 

Jednocześnie zaapelował też, aby z wydawaniem decyzji w kwestii polskich wojsk zaczekać, aż wyklaruje się, jak miałaby wyglądać taka misja pokojowa. – Krew się we mnie gotuje, a szczególnie gdy słucham polskich wypowiedzi, bo nie znamy formatu, w jakim miałaby odbywać się ta misja. Apeluję do polskiego społeczeństwa: nikt, ani Francuzi, ani Brytyjczycy, nikt z Europy nie wyśle swoich żołnierzy na linię rozgraniczenia między Ukrainę i Rosję, jeśli nie będzie zgody obu tych państw. Oni nie pojadą tam walczyć, tylko zabezpieczać pokój. Jeśli mieliby z kimś faktycznie walczyć, to mogą to być jakieś pojedyncze grupy rabusi, bandytów, zbrodniarzy czy tzw. hieny wojenne, które bogacą się na wojnie – powiedział. 

Wyjaśnił, że zaangażowanie sił polegałoby przede wszystkim bardziej na obserwowaniu, niż konkretnym działaniu. – Na pewno nie na pierwszej linii – podkreślił. Dodał, że otwarta pozostaje kwestia tego, jakie państwa się zaangażują – może to być też Turcja, która jest w BRICS albo Indie lub nawet Chiny. – Nie wiemy, jaki będzie format, a już krzyczymy głośno, że nie, bo to tak przed wyborami. Nie wiemy też, jaka rola mogłaby przypaść Polsce. Wszyscy sobie wyobrażają, jak polscy żołnierze będą w okopach na pierwszej linii walczyć – powiedział. – Po pierwsze, jeżeli Polska weźmie udział w misji w Ukrainie, to będzie się skupiać na logistyce. Nie ma najmniejszych wątpliwości, że jakiekolwiek siły nie prowadziłyby działań w Ukrainie, to będą chciały korzystać z baz logistycznych czy lotnisk w Polsce. To jest jeden element i trudno się ograniczać, że nie będziemy wychodzić poza to – dodał. 

– Po drugie, patrząc z mojej perspektywy, jako żołnierza wojsk specjalnych, to przecież te doświadczenia gdzieś musimy zdobywać, patrzeć, podglądać jak wygląda wojna, po to, aby budować własne zdolności obronne. Do tego najlepiej są przygotowane, będące zresztą elitą w NATO, polskie siły specjalne, które świetnie te zadania realizują. Dla nikogo nie jest tajemnicą, że GROM przecierał szlaki, zapewniał bezpieczeństwo, aby VIP-y dotarły do Kijowa, do Ukrainy. Czyli poniekąd polski żołnierz już był tam w jakiś sposób obecny, ale oczywiście nie na pierwszej linii – zaznaczył. – Po trzecie: siły powietrzne. Jeżeli w ramach wspólnych działań zabezpieczających przestrzeń powietrzną, mogłyby być użyte F35 czy F16 i zaproszona zostanie do tego Polska, to pytanie czy faktycznie wykluczymy taką opcję. Nie jestem dyplomatą ani politykiem, ale nigdy nie mów nigdy. Lepiej zachować dystans, zobaczyć co się formułuje i dopiero wtedy podjąć tę radykalną decyzję, bo w przeciwnym wypadku będziemy wykluczeni z rozmów i nikt nie będzie nas traktował poważnie – dodał. 

„To kluczowy czynnik, który decyduje o zwycięstwie”. Gen. Polko o największym zagrożeniu dla Ukrainy

Według naszego rozmówcy obecna sytuacja stanowi duże zagrożenie dla Ukrainy, przede wszystkim ze względu na to, jak odbierają ją walczący żołnierzy. – To dobija ich morale. Sprzęt, uzbrojenie, amunicja, to oczywiście są ważne rzeczy, ale najważniejszy jest ten czynnik ludzki. Dużo ludzi już wtedy, gdy była blokowana pomoc, gdy zabrakło wsparcia uzbrojeniem na polu walki, to oni nie chcieli być mięsem armatnim, nie chcieli ginąć i należy to zrozumieć. Teraz, gdyby doszło do takiego załamania ich ducha bojowego, co z pewnością będzie chciała uczynić propaganda rosyjska, kiedy do Ukrainy doszedłby sygnał, że Amerykanie chcą ich tylko obrabować z metali ziem rzadkich, a Europa nie jest zdolna im pomóc, to wówczas ten kluczowy czynnik, który decyduje o zwycięstwie, mógłby przynieść ogromne konsekwencje dla samej Ukrainy. Mogłaby wtedy pójść w kierunku Gruzji, która zniechęcona działaniami zachodu już w tej chwili dryfuje w stronę Rosji – powiedział. 

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version