Belgia w okresie późnego plejstocenu (trwał od 2,5 miliona do 11,5 tysiąca lat temu, czyli końca epoki lodowcowej), czyli około 40 tysięcy lat wstecz znajdowała się w dość specyficznym i ważnym miejscu Europy. Rozciągał się tu rozległy ląd, obejmujący także zalane dzisiaj Morzem Północnym tereny między Wielką Brytanią a kontynentalną Europą.  

To okres, gdy lodowiec zszedł dość mocno na południe. Pokrył całą północną Europę, łącznie ze sporymi terenami Polski. Przykrył także Wyspy Brytyjskie, ale ich południowa część była wolna. Także tereny Belgii i dzisiejsze dno południowej części Morza Północnego znajdowały się na przedmurzu czoła lodowca i to tutaj mieszkało mnóstwo zwierząt typowych dla epoki lodowcowej. Wśród nich były również wilki, których szczątki znajdowano dość często na tych terenach I one wskazywały na to, że watahy wilków nie miały wówczas łatwego życia i bynajmniej nie należały do dominujących drapieżników plejstoceńskiej Europy.

Tereny rozpościerające się między południową Anglią, suchym dnem dzisiejszego Kanału La Manche i Morza Północnego a Francją i krajami Beneluxu nazwano roboczo Stepem Mamutów. Spore stada tych wielkich ssaków przemieszczały się u podnóża lodowca, zapewne migrując wraz ze zmianami pogody. W pobliżu mamucich stad żyło prawdopodobnie sporo dużych drapieżników, polujących czy na słabsze i młodsze osobniki, czy też na inne ssaki epoki lodowcowej pasące się na tym stepie.

Czasy zlodowaceń kojarzą się nam zwłaszcza z potężnymi tygrysami szablozębnymi, ale te akurat były stosunkowo rzadkie. W Europie nie występował potężny smilodon, typowy dla megafauny Ameryki, ale żyły tu inne koty o kłach jak szably. Należały do nich chociażby machajrodony czy homoteria. Te drapieżniki spotykano w ówczesnej Europie (także w Polsce), ale wykopaliska poczynione na belgijskim stepie mamutów wskazują na to, że inni łowcy byli tu liczniejsi.

Kotem, który dominował w plejstoceńskim krajobrazie i podążał zapewne za grupami mamutów był lew jaskiniowy. Jeżeli polował w grupach jak współczesne lwy, mógł powalić nawet dorosłego mamuta – zresztą jedna z teorii zakłada, że właśnie starcia z megafauną były powodem wykształcenia o lwów dość oryginalnego sposobu stadnego polowania, który jest zupełnie nietypowy dla kotów. One są łowcami z reguły samotnymi.

Obecne lwy afrykańskie z reguły nie przekraczają 200 kg wagi i trzech metrów długości (rekordzista ważył 375 kg, ale to ekstremum). Większe od nich tygrysy z podgatunku tygrysa syberyjskiego mają do trzech i pół metra oraz 300 kg wagi (rekordzista przekraczał 400 kg). W wypadku największego tygrysa szablozębnego znalezionego w Oregonie w 2021 roku mówimy o 390 kg wagi i przeszło trzech metrach długości.

Lew jaskiniowy mógł przekraczać trzy i pół metra, ważył średnio 320 kg, a najbardziej dorodne okazy zapewne przekraczały 400 kg. Wiele wskazuje na to, że przekraczał wielkość współczesnych lwów i tygrysów, zapewne także kotów szablozębnych.

Mimo jednak tych wielkich gabarytów i zapewne podążania za stadami mamutów, aby uszczknąć z nich sztuki chore, osłabione czy młode, przez resztę sezonu lwy jaskiniowe polegały na zupełnie innej zdobyczy. Badania w Belgii wykazały, że podstawę ich wyżywienia stanowiły licznie występujące wtedy na tych obszarach konie, renifery oraz inne jeleniowate. Stada lwów jaskiniowych mogły polować na wielkie, migrujące grupy reniferów tak, jak dzisiejsze lwy łowią gnu czy bawoły.

Na terenach dzisiejszej zachodniej Europy żył jeszcze jeden duży drapieżnik. To hiena jaskiniowa – bardzo bliska krewna dzisiejszych hien, zwłaszcza krokuty cętkowanej, a zatem hieny typowej dla afrykańskiej sawanny, gdzie często słychać jej charakterystyczny chichot. Do tego stopnia, że czasami hienę jaskiniową postrzega się jedynie jako podgatunek współczesnej. Był to jednak podgatunek czy gatunek ogromny, znacznie przewyższający współczesne hieny rozmiarami. Krokuty z Afryki ważą maksymalnie 85 kg, podczas gdy hiena cętkowana osiągał ich 180. Była przeszło dwukrotnie większa i silniejsza.

Co więcej, miała też zupełnie inny tryb życia i polowania, bowiem plejstoceńskie hieny rzadziej bazowały na padlinie niż obecne. Aktywnie polowały, także na bardzo dużą zdobycz.

Badania w Belgii wskazują na to, że posiłek tamtych hien stanowiły tak duże zwierzęta jak nosorożce włochate, żubry pierwotne czy nawet mamuty. Dzisiejsze nosorożce żyjące w Afryce nie mają raczej powodów, by obawiać się hien, natomiast nosorożce epoki lodowcowej – powinny były się mieć na baczności. Stanowiły cel ataków tych drapieżników. Hieny wykorzystywały do polowania i powalania zdobyczy swą relatywnie duża siłę oraz potężne szczęki. Niewątpliwie należały do najgroźniejszych drapieżników Europy jeszcze 40 tysięcy lat temu, w podobnym stopniu jak lwy jaskiniowe, chociaż one zapełniały nieco inną niszę pokarmową.

W tej sytuacji żyjące na obszarach Europy wilki były zupełnie marginalnym drapieżnikiem, który nie był w stanie konkurować z rywalami o tej mocy. Jeszcze 40 tysięcy lat temu ówczesne wilki były daleko od pozycji szczytowych drapieżników europejskiej tundry. Nawet typowa dla psowatych współpraca podczas polowań nie dawała im dostatecznej przewagi. Przegrywały konkurencję wyraźnie. To był czas, gdy psowate nie mogły jeszcze mówić o sukcesie ewolucyjnym i łowiecki wyścig zbrojeń obracał się na ich niekorzyść. Miały mniejsza siłą, słabsze szczęki.

Początek sukcesu wilków miał miejsce między 14 a 11 tysięcy lat temu. Wówczas doszło w Europie do poważnych zmian klimatu, nie bez wpływu na faunę. Hiena jaskiniowa ucierpiała najmocniej, zaczęła tracić siedliska, a jej europejska populacja została odcięta od tej w Afryce i ostatecznie wymarła właśnie kilkanaście tysięcy lat temu. Wymarcie hieny jaskiniowej zbiega się w czasie ze zmniejszeniem się zasięgu terenów trawiastych na kontynencie europejskim mniej więcej 12,5 tysiąca lat temu. Znikały tundra i stepy, zwiększała się powierzchnia lasów iglastych i mieszanych. To hienom nie odpowiadało. W tych warunkach przegrywały konkurencję z wilkiem i człowiekiem. Populacje hieny jaskiniowej zaczęły maleć około 20 tysięcy lat temu, a w Europie Zachodniej zniknęła między 14 a 11 tysięcy lat temu całkowicie. Jej wymarcie w Hiszpanii czy na Bałkanach nastąpiło jeszcze wcześniej.

Lwy jaskiniowe zorientowały się niemal zupełnie na renifery i w tej sytuacji wilk stanął przed obliczem nowej sytuacji, w której jest więcej lasów niż stepów, sporo zwierzyny, a on nie ma już tak poważnej konkurencji. Uważa się, że zniknięcie hien jaskiniowych i zmiana upodobań pokarmowych reszty łowców utorowały wilkom drogę do zawładnięcia Europą. Dzisiaj nie ma w niej ani lwów, ani hien, ani tygrysów szablozębnych czy jakichkolwiek innych. Wilk jest sam jako szczytowy drapieżnik, który w ostatnich latach po wielu dziesięcioleciach mordów i tępienia gatunku wraca na swoje dawne miejsce w ekosystemie.

A już szczególnie interesujące jest to, że przejęcie przez wilka kontroli nad ekosystemem Europy zbiega się w czasie z nawiązaniem przez niego absolutnie unikalnej wówczas relacji z człowiekiem. Udomowienie wilka, skutkujące powstaniem psa mogło wspomóc proces, w którym powstał drapieżnik doskonały. Lwy, hieny ani inni łowcy epoki lodowcowej nie miały takiego wsparcia, a wilki stopniowo przejmowały pole. Dzisiaj to one decydującą o regulacji liczby zwierząt w lasach Europy.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version