Wiele kobiet z ADHD uważa się za niewystarczające i wadliwe. Ale skoro ich mózgi są wyjątkowe, one też takie są. Mogą korzystać z tej wyjątkowości – do działania wbrew stereotypom, do niepoddawania się społecznej presji. O tym, jak adehadówki mogą wykorzystać swoje supermoce – mówi adehadówka Tracy Otsuka, autorka książki „Dziewczyny z ADHD. Uwolnij moce swojego neuroróżnorodnego mózgu”.

Tracy Otsuka: To wynika z niezrozumienia, jak wygląda kobiece ADHD. Aż 75 proc. dziewcząt i kobiet nie otrzymuje właściwej diagnozy. Jeśli w ogóle trafią do lekarza, dowiadują się, że cierpią na zaburzenia lękowe, depresję, chorobę afektywną dwubiegunową albo że są po prostu zestresowane i powinny odpocząć. Albo że to tylko hormony, że tak już jest „w tym wieku”. Kiedy myślimy o ADHD, wyobrażamy sobie nadpobudliwego, męczącego chłopca, tymczasem dziewczynka z taką przypadłością może być spokojna, miła, empatyczna, bezproblemowa. Na oko wszystko z nią w porządku, więc nie uzyska żadnej pomocy. Nic dziwnego, że prawie co czwarta kobieta z ADHD próbuje popełnić samobójstwo – to osiem razy częściej niż w grupie mężczyzn. Sprawa jest ogromnie poważna, trzeba tym kobietom pomóc.

– Nie od początku było tak świetnie. Na początku podejrzewano u mnie chorobę Parkinsona. A zaczęło się od diagnozy mojego syna Markusa. Miał wtedy 12 lat i nie był stereotypowym chłopakiem z ADHD – pewny siebie, dociekliwy, ogromnie zmotywowany, pełen pasji. Specjalistka, która go wtedy diagnozowała, zasugerowała mnie i mężowi, abyśmy obniżyli u syna poziom jego oczekiwań wobec życia. Oczywiście nie mieliśmy takiego zamiaru. Dziś Markus jest studentem i odnosi sukcesy, wciąż ma wielkie ambicje i marzenia. Osiem miesięcy po jego diagnozie dowiedziałam się, że też mam ADHD. To mnie bardzo zaskoczyło, ale także zmotywowało do zgłębiania wiedzy. Dowiedziałam się, że ADHD można dziedziczyć i że nie dotyczy wyłącznie chłopców i mężczyzn, mimo że niektórzy lekarze tak twierdzą.

– Zawsze czułam się inna. Byłam gadatliwym i upartym dzieckiem, czasem słyszałam, że „zbyt” upartym. Jestem pełna energii, ambitna, jeśli coś mnie interesuje, potrafię poświęcić się temu bez reszty. To, co może być postrzegane jako wada, dla mnie jest zaletą. Jestem przekonana, że właśnie te cechy sprawiły, że odniosłam sukces. Tak, po diagnozie zmieniłam sporo w swoim życiu, ale przede wszystkim po to, by czuć się lepiej i aby też moim bliskim było łatwiej.

– Mogą być naprawdę różne i na pewno odbiegają od stereotypowych wyobrażeń. To nie musi być wiercenie się, niewłaściwe zachowanie czy problemy z nauką. Nie nadpobudliwość, ale energia, ambicja, silna motywacja – tak to wygląda i u mnie, i u mojego syna. Jesteśmy ciągle zaciekawieni, impulsywni, ale w dobrym tego słowa znaczeniu. Oczywiście, nie jestem wolna od wad: bywam niepunktualna, bo inaczej odczuwam upływ czasu, zdarzają mi się problemy z pamięcią, zapominam o płaceniu rachunków, ale to nie powód do stygmatyzowania. Zresztą staram się korzystać ze wsparcia innych – mój mąż jest świetny w bankowości, więc zajmuje się rachunkami, korzystam też z pomocy przy sprzątaniu domu. Im więcej dowiadywałam się na temat ADHD, tym większą czułam złość, że upowszechniane są te wszystkie błędne przekonania, które wbijają kobiety w ciągłe poczucie winy. Tak zrodził się pomysł na podcast z rozmowami o ADHD, a także na książkę, w której starałam się zebrać najpotrzebniejsze narzędzia dla kobiet takich jak ja.

– Przede wszystkim radzę im, by odrzuciły wstyd i zrozumiały, że ich mózgi są wspaniałe. Poznałam tysiące kobiet z ADHD i przyznam, że żadna z nich nie była zwyczajna ani nudna. Problem polega na tym, że upodabniamy się do społeczeństwa, w którym żyjemy, odrzucamy to, co jest nietypowe. Kiedy masz ADHD, sytuacja tylko się pogarsza, przestajesz w siebie wierzyć, skupiasz się na tym, co negatywne, rzadko na tym, co dobre i ważne. Zaczynasz wyolbrzymiać braki, odczuwasz niedopasowanie, zamiast doceniać swoją wyjątkowość.

– Oczywiście, że można. Kiedy zaczynam pracę z kobietami z ADHD, zachęcam je, by szukały pozytywnych emocji i tego, co się z nimi wiąże. Pytam, co je cieszy, co sprawia, że odczuwają radość i przypływ energii. Często jest to jakiś rodzaj kreatywności. Pozytywne emocje mogą wyzwalać ćwiczenia fizyczne, do których gorąco zachęcam. Albo przebywanie w określonej grupie ludzi, ulubione zajęcie, cokolwiek, co działa na nas pozytywnie. Gdy już to znajdziemy, warto się na tym skupić i często do tego uczucia wracać. Zróbmy z tego rytuał, powtarzajmy regularnie, miejmy dostęp do naszych emocji, pielęgnujmy dobry nastrój. Uczę też kobiety, że warto ufać sobie. Jeśli ufamy tylko innym i ich ocenom, zaczynamy żyć nie swoim życiem, zapominamy o tym, co dla nas ważne. Jeśli od dziecka słyszysz: nie jesteś wystarczająco dobra, za bardzo i za dużo chcesz, to w końcu poddajesz się i dopasowujesz do oczekiwań innych. Większość kobiet, z którymi pracuję, ma za sobą takie doświadczenia. One też starały się sprostać oczekiwaniom innych. Dopiero „powrót do siebie” sprawił, że poczuły się dobrze. Bo chodzi przede wszystkim o to, by być w zgodzie ze sobą.

– Wiem, bo sama się z tym zmagałam. Mam tyle energii, że szkoda mi było czasu na sen, chodziłam do łóżka naprawdę późno, dużo później niż reszta mojej rodziny. Kiedy zdiagnozowano u mnie ADHD i dowiedziałam się, jak ważny jest dla mojego mózgu dobry sen, obiecałam sobie, że nad tym popracuję. Nie jest łatwo, ale wypracowałam coś w rodzaju wieczornej rutyny. W książce szczegółowo opisałam, co u mnie zadziałało. Na pewno warto trzymać się kilku zasad: żadnej kofeiny późnym popołudniem i wieczorem, najlepiej także nie pić alkoholu. Sypialnia – wywietrzona, ciemna, zachęcająca do odpoczynku. No i oczywiście ekrany emitujące niebieskie światło – nie pomagają nikomu w zaśnięciu, to wiemy nie od dziś. W wyregulowaniu snu i w ogóle przy ADHD bardzo ważna jest aktywność fizyczna. Kiedyś lubiłam ćwiczyć wieczorem, teraz wiem, że lepiej działa na mnie ruch o poranku, kiedy zaczynam dzień. Zastrzyk energii, jaki wtedy dostaję, po prostu stawia mnie na nogi. W książce podpowiadam, ile warto ćwiczyć i co, ale oczywiście każda z nas powinna sama dobrać rodzaj ruchu, który lubi najbardziej. Zresztą nie jest najważniejsze, co ćwiczymy i o której, istotne, by w ogóle się ruszać. Ćwiczenia w grupie to dodatkowa wartość, bo relacje z innymi ludźmi dodatkowo nas wzmacniają i pomagają przy ADHD.

– Może, choć na pewno nie jest wystarczająca. Lekarze przepisują na przykład leki psychostymulujące, które mogą przynieść bardzo dobre efekty i nie wywołują uzależnienia. Warto je jednak uzupełnić psychoterapią i coachingiem, podpowiedzieć rozwiązania, które przydadzą się na co dzień. Staram się dawać takie narzędzia kobietom, z którymi pracuję. Cały czas powtarzam: twój mózg jest w porządku, on po prostu działa inaczej niż inne mózgi. Jest jak Mac w środowisku Windows. Nie zmienisz go, ale możesz nauczyć się wykorzystać go jak najlepiej. I sprawić, by ADHD było twoją mocą, nie przekleństwem. Od jakiegoś czasu nie prowadzę już coachingu indywidualnego, tylko grupowy, właśnie po to, by osoby z ADHD mogły poznać podobne do siebie, równie niezwykłe. To niesamowite, jak stymulująco działają takie spotkania. Kobieta, która martwi się, że jest nietypowa, inna, że ma problem, nagle orientuje się, że nie jest w tym sama, obserwuje inne kobiety z ADHD. Świetnie sobie radzą, są spełnione, ciekawe świata. „Hej, ja też mogę taka być!”. Czasem przyglądam się im wszystkim i myślę: żadna z nich nie jest nudną, bezbarwną postacią.

– Na pewno wszystkie myślimy inaczej, a wiadomo, że nie wszyscy lubią kategorię „inaczej”. Wiele kobiet z ADHD uważa się za niewystarczające i wadliwe – to też wynik społecznej presji, by spełniać oczekiwania, być w tzw. normie. Skoro nasze mózgi są wyjątkowe, my też takie jesteśmy – o tym cały czas przypominam uczestniczkom moich kursów. I zachęcam do korzystania z tej wyjątkowości, do działania wbrew stereotypom, do niepoddawania się tej społecznej presji. Zauważyłam też, że kobiety z ADHD wyglądają i zachowują się młodziej. Serio! To chyba ten rodzaj młodzieńczej energii, pasji i ciągłego zadziwienia światem. Próbujemy wielu rzeczy, zmieniamy pracę, zmieniamy plany na życie, bo nie boimy się ryzyka. Mówię to w swoim imieniu i w imieniu wielu kobiet, z którymi miałam przyjemność rozmawiać w moim podcaście.

– Od zawsze byłam optymistką, choć przyznaję, że czasami ta cecha odrywa mnie niebezpiecznie od ziemi. Ale na co dzień bardzo się przydaje, bo sprawia, że nie daję się przygnębiającym okolicznościom i zawsze znajduję coś pozytywnego, czego mogę się uchwycić. Dzięki optymizmowi możemy sięgnąć po nieszablonowe rozwiązania i nigdy się nie poddawać. To jedna z naszych supermocy.

Tracy Otsuka certyfikowana terapeutka osób z ADHD, prawniczka, gospodyni podcastu „ADHD for Smart Ass Women”. Zanim otrzymała własną diagnozą ADHD, Otsuka była praktykującą prawniczką, projektantką odzieży damskiej i pośredniczką w obrocie nieruchomościami. Mieszka z mężem, dwójką dzieci, dwoma psami i siedmioma kurczakami niedaleko

San Francisco

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version