Kobiety też chorują na serce, choć nieco inaczej niż mężczyźni. Są jednak leczone z opóźnieniem i mniej nowoczesnymi metodami. Dopiero od niedawna powoli zaczyna to się zmieniać.

Przez prawie cały XX w., mówiąc o zdrowiu kobiety, skupiano się głównie na ryzyku raka piersi, a pomijano cukrzycę czy problemy z układem krążenia, traktując je jako typowo męskie choroby. Nawet słynne American Heart Association zorganizowało w latach 60. konferencję zatytułowaną „Jak mogę pomóc mojemu mężowi radzić sobie z chorobami serca?” i opublikowało broszurę żywieniową zatytułowaną „Droga do serca mężczyzny”. Dopiero w połowie lat 80. zaczęto badać, jak na serce chorują kobiety. Wyniki Framingham Heart Study, pierwszego dogłębnego, długoterminowego badania układu sercowo-naczyniowego w USA, wskazywały, że zarówno mężczyźni, jak i kobiety są narażeni na znaczne ryzyko chorób serca, choć one chorują 10 do 15 lat później niż mężczyźni. Wcześniej nie udawało się odpowiednio ocenić różnic między płciami w chorobach serca, ponieważ do badania włączano niewystarczającą liczbę kobiet. Uważano bowiem, że choroby serca dotykają głównie mężczyzn i wyłącznie ich nimi obejmowano.

Nawet współczesne badania, zarówno w Ameryce, jak i na świecie wskazują, że kobiety w porównaniu z mężczyznami są wciąż inaczej leczone z powodu problemów sercowo-naczyniowych. Gdy mają hipercholesterolemię, rzadziej podaje się im statyny, które znacznie zmniejszają ryzyko zawałów serca i udarów mózgu. Także rzadziej niż mężczyznom przepisuje się leki rozrzedzające krew, aby zapobiec zakrzepom w leczeniu migotania przedsionków. Z brytyjskiego raportu, który obejmował lata 2003-2013, wynika, że w tym okresie można było w Anglii i Walii uratować 8 tys. kobiet więcej, gdyby leczono je tak samo jak mężczyzn z zawałem serca. U kobiet z zawałem lub zaawansowaną chorobą wieńcową o 34 proc. rzadziej stosowano zabiegi – by-passy oraz stenty. I co więcej, ratownikom i lekarzom wciąż zdarza się bagatelizować objawy zawału i kobiety uzyskują pomoc później.

– Profilaktyka chorób układu krążenia jeszcze w latach 80. i na początku 90. była głównie kierowana do mężczyzn – przyznaje prof. Janina Stępińska, kardiolog, dyrektorka Narodowego Instytutu Kardiologii, twórczyni Kliniki Intensywnej Terapii Kardiologicznej. – Nawet na większości ilustracji pokazujących zawał serca przedstawiany był zwykle mężczyzna. Do nich kierowano cały wysiłek profilaktyczny i to przyniosło po pewnym czasie efekt. Prewencja skierowana do kobiet zaczęła się znacznie później i na szczęście, choć powoli, odnosi skutki.

​​Dziś już dobrze wiemy, że choroby serca, zawał i udary dotyczą także kobiet. Z europejskich badań wynika, że to my częściej na nie umieramy: 55 proc. kobiet wobec 43 proc. mężczyzn. Ale jest też dobra wiadomość: większości problemów sercowo-naczyniowych możemy zapobiec poprzez profilaktykę, edukację i wprowadzenie zdrowego stylu życia.

Estrogeny wpływają korzystnie na serce, m.in. podwyższają stężenie dobrego cholesterolu HDL

Przyczyny ryzyka chorób układu sercowo-naczyniowego są podobne u kobiet i mężczyzn, a różnice polegają na tym, że dochodzi do nich na różnym etapie życia. Choroby serca dosięgają kobiety zazwyczaj 10 lat później niż mężczyzn. Wynika to z tego, że do momentu pojawienia się menopauzy, nasze zdrowie jest chronione przez estrogeny. Te żeńskie hormony wpływają korzystnie na serce, m.in. podwyższają stężenie dobrego cholesterolu HDL, który ma znaczenie w walce z blaszkami miażdżycowymi, blokującymi naczynia krwionośne. Naukowcy podkreślają też, że estrogeny modulują ekspresję genów. Kobiety przed transformacją menopauzalną rzadziej mają problemy z układem sercowo-naczyniowym i z chorobą niedokrwienną serca. Jednak już podczas perimenopauzy zagrożenie się zwiększa, a w okresie pomenopauzalnym kobiety chorują tak samo często jak mężczyźni. Ich zdrowie jest bardziej zagrożone, bo mogą mieć już wtedy znacznie więcej chorób współistniejących: cukrzycę, nadciśnienie, hipercholesterolemię.

Kobiece serce jest nieco mniejsze niż męskie. Jego pojemność jest od 10 do 15 proc. mniejsza od serca męskiego. Różni się również kalibrem naczyń wieńcowych, które powodują ukrwienie mięśnia sercowego. Naczynia wieńcowe mają cieńsze ściany, są węższe i bardziej kręte, co sprawia, że kobiety są bardziej narażone na niektóre choroby sercowo-naczyniowe. Taka budowa naczyń utrudnia też leczenie operacyjne choroby wieńcowej, czyli tzw. operację wszczepienia by-passów, poszerzanie naczyń i założenie stentów. – Kobiece serce bije też nieco szybciej, ale te różnice nie są statystycznie istotne – podkreśla prof. Stępińska. – Serce osoby dorosłej bije w spoczynku 60-80 razy na minutę. W czasie wysiłku częstość rytmu serca przyspiesza. Przyczyną szybszego bicia serca może być emocja, ale też np. niedokrwistość czy nadczynność tarczycy. Kobiety mają większą skłonność do tzw. nadkomorowych skurczów dodatkowych, czyli na ogół łagodnej arytmii.

Zawał serca u kobiet bywa dużo groźniejszy niż u mężczyzn z uwagi na bardziej zaawansowany wiek, w którym do niego dochodzi. Niebezpieczne jest też to, że kobiecy zawał może przebiegać bez typowych objawów. – Nierzadko zaczyna się trochę inaczej niż u mężczyzn, od bólu pleców, karku czy bólu w nadbrzuszu, od zasłabnięcia, nudności, wymiotów. Czasem pierwszymi objawami bywają duszność, kołatanie serca, zawroty głowy – mówi prof. Stępińska. – Zdarza się też klasyczny ból wieńcowy, zlokalizowany za mostkiem, promieniujący do żuchwy, barków, rąk (niekoniecznie do lewej), z towarzyszącym uczuciem lęku, potami.

Mit, że kobiety mają mniejsze ryzyko zawału, sprawił, że one same w to wierzyły, dlatego dopiero po dłuższym czasie od wystąpienia objawów wzywały pogotowie. – Na jednym z kongresów American Heart Association, w którym uczestniczyłam, pokazywano krótki filmik, a bohaterką była młoda kobieta, żona, matka. Gdy poczuła ból w klatce piersiowej, to zanim wezwała pogotowie, przygotowała śniadanie całej rodzinie i zawiozła dzieci do szkoły. Spełniła swoje obowiązki i ani ona, ani jej mąż, nie pomyśleli, że to zawał serca. W końcu wezwano pomoc, ale doszło już do nagłego zatrzymania krążenia z powodu groźnych dla życia zaburzeń rytmu serca – mówi prof. Stępińska.

Często nawet lekarze uważali, że problemy kobiet mogą być spowodowane przekwitaniem, menopauzą. – Zdarzało się, że kobieta przyjeżdżała do izby przyjęć i najpierw sprawdzano, czy to nie jest nerwica lub jakieś niezadowolenie z życia. Gdy to wykluczano, dopiero wtedy chora trafiała do leczenia interwencyjnego – mówi prof. Stępińska. A w chorobie niedokrwiennej czas ma znaczenie. Im dłużej trwa ból będący objawem niedokrwienia, tym większy obszar martwicy mięśnia, który przekłada się na mniejszą wydolność po zawale.

Są również dane potwierdzające to, że kobiety są leczone mniej nowocześnie niż mężczyźni. Są one znacznie częściej leczone farmakologicznie, a mężczyźni znacznie częściej kierowani do ablacji, czyli nowoczesnego leczenia interwencyjnego. Dotyczy to choroby niedokrwiennej serca i migotania przedsionków.

Chorobą występującą znacznie częściej u kobiet niż u mężczyzn, która może imitować zawał serca, jest zespół takotsubo. Nazwa pochodzi od naczynia służącego do połowu ośmiornic, mającego charakterystyczny kształt: wąską szyjkę i szerokie, spłaszczone dno. Zespół takotsubo, zwany jest też chorobą złamanego serca lub kardiomiopatią stresową, bo ból związany jest z bardzo dużym stresem, emocjami, niekoniecznie nawet złymi. Elektrokardiogram ani badania krwi nie pozwalają na wykrycie tej choroby. Dopiero badania obrazowe wskazujące na charakterystyczny kształt lewej komory serca, a także brak zmian w tętnicach wieńcowych pozwalają postawić rozpoznanie.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version