„Czy w 2029 r. USA i Rosja wyślą wspólną misję na Marsa? Nasze umysły i technologie powinny służyć ku chwale ludzkości, nie ku jej zniszczeniu. #KosmosDlaPokoju” – tweeta tej treści wysłał do Elona Muska Kirył Dmitriejeew, szef narodowego funduszu inwestycyjnego Rosji i wysłannik Putina ds. współpracy gospodarczej. Oferta padła tuż przed rozmową telefoniczną prezydentów Rosji i USA.

Czy do takiej współpracy przy podboju Marsa dojdzie? Nie wiadomo, ale Elon Musk chrapkę na współpracę z Rosjanami miał już dawno. „Na spotkaniu wypiliśmy kilka kieliszków wódki, a potem urwał mi się film” – tak opisywał swemu biografowi Walterowi Issaacsonowi wyjazd do Moskwy w 2002 r. Musk oraz inżynierowie kosmiczni Jim Cantrell i Mike Griffin chcieli kupić od Rosjan rakietę balistyczną, żeby zrealizować PR-owy pomysł Mars Oasis, czyli posadzenie rośliny na Czerwonej Planecie. Rosjanie dali zaporową cenę i z transakcji nic nie wyszło, ale Musk wrócił z ambicją, by założyć własną firmę kosmiczną i maksymalnie obniżyć koszty lotów, m.in. dzięki rakietom wielokrotnego użytku. Tak powstała spółka SpaceX, która po 23 latach jest niekwestionowanym liderem: jej rakiety Falcon 9 z finezją wracają na Ziemię, a kapsuła Dragon to jedyny amerykański pojazd zdolny wozić ludzi na stację kosmiczną – konkurencyjny Starliner Boeinga miał poważne problemy, przez co dwójka astronautów przesiedziała dodatkowe pół roku w kosmosie i wróciła w zeszłym tygodniu Dragonem Muska.

NASA jest uzależniona od rakiet i kapsuł Muska, ale paradoksalnie, sama się w to wpędziła. Mike Griffin, ten, który pojechał z Muskiem do Moskwy po rakietę, w 2005 r. został administratorem NASA. To on wsparł rozwój Space X i otworzył NASA na prywatnych przewoźników rakietowych. W zamyśle miał powstać wolny rynek, w praktyce na razie wyszedł monopol Muska.

Także Griffinowi Musk zawdzięcza kontrakty w Pentagonie. Za pierwszej kadencji Trumpa Griffin został podsekretarzem obrony ds. badań i inżynierii. Tytuł może nie robi wrażenia, ale wpływy Griffina – już tak. To dzięki niemu powstała przy Pentagonie SDA – Space Development Agency, czyli instytucja kontynuująca prace USA nad kosmiczną tarczą antyrakietową. W latach 80. Griffin pracował przy reaganowskich „gwiezdnych wojnach”, ale w latach 90. program zarzucono. W 1995 r. wydał pod egidą Heritage Foundation (tej od trumpowskiego Projektu 2025), esej pt. „Koniec bezbronności Ameryki wobec rakiet balistycznych”. Rozwiązaniem miała być gęsta sieć satelitów na niskiej orbicie Ziemi, zdolnych nie tylko do obserwacji, ale z czasem do likwidacji rakiet wroga. Problemem były tylko koszty. Ale pojawiła się Space X z tanimi rakietami, która sama stworzyła sieć satelitów Starlink na niskiej orbicie. Od 2020 r. jest jednym z głównych partnerów SDA i pomaga jej budować system tysiąca wojskowych satelitów o nazwie Starshield.

Dlaczego Donald Trump wozi Muska Air Force One i znosi impertynencje jego dzieciaka w Gabinecie Owalnym? Bo musi. Bez rakiet Muska NASA i Pentagon niewiele mogą.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version