Najnowszym faworytem w wyścigu o nominację PiS w wyborach prezydenckich jest prof. Przemysław Czarnek, były minister edukacji narodowej. Takie sygnały napływają z partii już od około tygodnia, a teraz są wręcz natarczywe.

Według informacji, do których dotarł „Newsweek” Czarnek był dwa razy przepytywany przez zespół Mariusza Błaszczaka i Elżbiety Witek. Raz parę miesięcy temu, a drugi w ostatnich dniach. Dziś jest uznawany za faworyta w wyścigu o nominację na kandydata. Czarnek był też badany w sondażach zlecanych przez Nowogrodzką.

To kandydatura, która najbardziej elektryzuje szeregi PiS. Sygnały, że Czarnek wyszedł na pozycję lidera w tym wyścigu, napływają z szeregów PiS z różnych stron. Równie często wskazywano wcześniej, że to prezes IPN Karol Nawrocki jest ulubieńcem prezesa PiS. Gdy wciskano dziennikarzom nazwisko Nawrockiego, część ludzi w PiS sugerowała, że to zasłona dymna dla kogoś innego.

— Czarnek jest spontanicznie wskazywany przez naszych wyborców. Ale też widać, jak dobrze mobilizuje naszych przeciwników. Ludzie kochają Czarnka, ma siłę w głosie i charyzmę. No ale argumentem przeciw jest to, że w II turze już przegra — mówi nasz informator z PiS.

— Będziemy mieć Jagodno w całej Polsce — dodaje kolejna osoba z tego obozu. Jagodno to dzielnica Wrocławia, w której podczas wyborów 15 października 2023 r. ustawiły się długie kolejki do lokali wyborczych. Ludzie stali w nich głównie po to, aby zagłosować na ówczesną opozycją (Koalicję Obywatelską, Trzecią Drogę, Nową Lewicę).

Czarnek wzbudza tak negatywne emocje w obozie rządzącym, że w PiS spodziewają się powtórki z dużej frekwencji, jeśli Czarnek byłby faktycznie kandydatem. W 2023 r. było to prawie 75 proc.

— Czarnek może powalczyć o zwycięstwo dzięki swojej charyzmie. Przemek musiałby przestać chłostać osoby LGBT, Niemców, kobiety. Musiałby przestać mówić tym swoim prostackim językiem, a przecież potrafi, bo jest wykształconym profesorem — przekonuje kolejny informator „Newsweeka” z obozu PiS.

Kłopot jednak w tym, że Czarnek jest tak szeroko znany, że gdyby zmienił styl na bardziej umiarkowany, to mógłby stracić na wiarygodności.

Z szeregów PiS zaczęły napływać informacje, że prawybory w PiS stają się coraz bardziej prawdopodobne. Członkowie PiS mogliby — za przyzwoleniem prezesa partii — wskazać właśnie na Czarnka. Chęć startowania w takich prawyborach zgłosił publicznie także Mateusz Morawicki. Jarosław Kaczyński wcale jednak nie musi dopuścić wszystkich chętnych do startu w prawyborach. Często wymieniani są również Mariusz Błaszczak, Tobiasz Bocheński, Karol Nawrocki i Marcin Przydacz.

W ostatnich tygodniach sporo było publikacji w mediach o tym, że Nawrocki jest wręcz murowanym kandydatem PiS. Kurs akcji Nawrockiego w ostatnich dniach spadł jednak na Nowogrodzkiej.

– Jego akcje już tak wysoko nie stoją – słyszymy z PiS.

Nawrocki chciałby o wiele bardziej kandydować, niż prawicowi wyborcy na niego głosować. Jako kandydat PiS w pierwszej turze – według sondażu dla „Rzeczpospolitej” – nie zdołał zgromadzić elektoratu PiS. Ba, wydaje się, że nawet twardszego elektoratu nie przyciąga w komplecie. W badaniu wygrywał Rafał Trzaskowski, prezydent stolicy, na którego głos oddałoby 34,2 proc. badanych, a to wynik przewyższający elektorat Koalicji Obywatelskiej. Drugi był Nawrocki (spośród możliwych kandydatów PiS pytano tylko o niego), który zdobył 22,2 proc.

Przy Nowogrodzkiej bardzo dużą wagę przykłada się do tego, aby w drugiej turze — a może już nawet w pierwszej — kandydat PiS mógł pozyskać wyborców Konfederacji. PiS trudniej będzie wyjść do wyborców umiarkowanych, więc przynajmniej po prawej stronie może spróbować zgarnąć całą pulę. Nawrocki, który jest hardy i ma narodowy rys, teoretycznie ma wszystko, żeby ten cel osiągnąć.

Ale jeszcze łatwiej mógłby to zrobić Przemysław Czarnek, który rozpoznawalność już ma, a jest równie twardy.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version