To, jak szef MSZ Radosław Sikorski buduje się na ostatniej prostej przed nominacją kandydata Koalicji Obywatelskiej na prezydenta, robi duże wrażenie. W sprawie rzezi wołyńskiej popełnił koszmarny błąd, ale potem zaczął się prezentować wobec Ukrainy jak twardziel. A teraz to samo czyni wobec Rosji. Zwyżkuje też w badaniu zaufania.

Szef MSZ wciąż może marzyć o prezydenturze.

Koalicja Obywatelska, jak zapowiada premier Donald Tusk, ma wskazać swojego kandydata 7 grudnia. Radosław Sikorski, choć oczywiście nie jest faworytem do namaszczenia — nim pozostaje bowiem wciąż prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski — to jednak mając nawet procent szansy, stara się ją wykorzystać i być gotowym. Prezydentura to bowiem jego marzenie, a nawet gdy tym kandydatem nie będzie, to i tak podbuduje swoją pozycję.

Wybory prezydenckie w przyszłym roku będą mieć gigantyczną stawkę. Dziś zatem wszystko, nawet jeśli ktoś będzie zapewniał, że jest inaczej, jest czynnikiem w walce o Pałac Prezydencki. To nie jest przesadny cynizm. To realna, zimna polityka. Nie ma ważniejszej rzeczy w krajowej polityce, niż zdobycie Pałacu Prezydenckiego. Polityka międzynarodowa jest — tak jak w czasie rządów PiS, choć nie na taką samą skalę — funkcją polityki krajowej, czyli walki o wspomniany Pałac.

Pałac Prezydencki albo śmierć — taka jest alternatywa stojąca przed koalicją rządzącą.

De facto mówi to sam Donald Tusk. Premier oczywiście zwykł retorycznie przesadzać podczas kampanii wyborczych. Kto dziś pamięta, że wybory do Parlamentu Europejskiego były „jednymi z najważniejszych w historii Polski powojennej” i miały decydować o tym, czy grozić nam będzie wojna z Rosją? Także wybory prezydenckie planowane na maj 2025 r. będą miały stawkę najwyższą — to znów cytat z premiera — bo będzie nią „polska niepodległość”.

Stawką nie jest niepodległość czy wybuch wojny z Rosją, ale to czy obecny obóz rządzący upadnie, czy zyska nowy impet potrzebny do przetrwania. Nowy prezydent z PiS to kolaps rządów Donalda Tuska. Wygrana kandydata wskazanego przez Donalda Tuska to nowe otwarcie jego rządów, wyrwanie się z imposybilizmu władzy.

Któż nie chciałby być mesjaszem — czyli nowym prezydentem — obozu rządzącego?

Kandydat PO ma większe szanse wygrać, niż przegrać. W centrali PiS dobrze to wiedzą i nieoficjalnie mówią dość otwarcie. W ocenie Donalda Tuska bój będzie potwornie zacięty i nic nie jest przesądzone ws. zwycięstwa.

Dlatego premier chce wskazać człowieka maksymalizującego szanse na wygraną. Nie kieruje się własną ambicją. „Kto będzie naszym kandydatem w wyborach prezydenckich? (…) Będzie to ktoś, kto, po pierwsze, nadaje się najlepiej na ten urząd, po drugie — ma największe szanse na wygranie, po trzecie — nie będę to ja. Naprawdę!” — napisał na X.

x.com

Dziś największe szanse na wygraną ma Rafał Trzaskowski. Swój potencjał prezydencki sprawnie buduje ostatnio jednak Radosław Sikorski.

Bezpieczeństwo, obronność — to najważniejsze sfery, w których wedle wyborców kompetencje powinien mieć kandydat na prezydenta. Sikorski góruje na tych polach nad Rafałem Trzaskowskim. Był bowiem szefem MON… w rządzie PiS. Był i jest szefem MSZ.

Wchodzi w starcia z Rosjanami — a to na forum ONZ, a to w mediach, a to nakazując — z uwagi na zagrożenie dywersją — Kremlowi zamknąć konsulat w Poznaniu. Prezentuje się jako największy twardziel wobec Rosji — największego źródła zagrożenia dla Polski i Europy.

Sikorski wcześniej popełnił jednak koszmarny błąd, z którego potem się wygrzebywał. Umiejętnie. Otóż na Campus Polska pod koniec sierpnia na spotkaniu z młodzieżą wystąpił obok (już byłego) szefa MSZ Ukrainy. Padło pytanie o rzeź wołyńską. Dmytro Kułeba umniejszał temu ludobójstwu, radził zakończyć „grzebanie w historii”, porównał rzeź na Wołyniu z akcją „Wisła”, a południowo-wschodnie obszary Polski nazwał ziemiami „ukraińskimi”. Zabrzmiało to jak prowokacja. Sikorski na nią nie zareagował.

Obok pytania o rzeź padło też drugie o demografię Ukrainy. Sikorski, pomijając temat rzezi, skupił się na demografii: — Jeżeli chodzi o demografię, to jest to wyzwanie dla całej Europy. Oczywiście ludzie uciekają z terenów ogarniętych wojną. Ukraina chce, aby Ukraińcy wrócili do Ukrainy, przynajmniej do tych bezpieczniejszych części kraju. Najczęściej po wojnie jest baby boom, rodzi się wiele dzieci, jest wyż demograficzny — stwierdził, śmiejąc się przy tym.

Sikorskiego zawiódł refleks. Nie docenił tematu. Potem powszechnie krytykowano Kułebę, a Sikorskiemu wypominano brak reakcji. Nim jednak uderzyło to w Sikorskiego, to ściął się on ostro z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim — m.in. właśnie o podejście do rzezi wołyńskiej. To spięcie ujawnił Witold Jurasz na łamach Onetu. Prezydent Ukrainy na zamkniętym spotkaniu twierdził, że Polska zajmuje się nią wyłącznie z powodu polityki wewnętrznej i nie powinna do tej sprawy wracać, a z kolei Sikorski odparł, że to Ukraina powinna potraktować ekshumacje i pochówki jako chrześcijański gest, jednak nie przekonało to Zełenskiego.

To był inny Sikorski niż na spotkaniu z Kułebą. Twardy, nieustępliwy, nieprzemilczający trudnego tematu.

Finalnie Sikorski zdołał wyjść z pożaru wokół rzezi wołyńskiej — i to politycznie wzmocniony.

Ale szef MSZ wchodzi też w zwarcie z Kremlem. Właśnie podjął decyzję (podpierając się decyzją sądu ws. dywersanta mającego działać na rzecz Rosji) o wyrzuceniu pracowników rosyjskiego konsulatu Rosji w Poznaniu i zamknięciu placówki. A potem jeszcze — co ma gruby kaliber — zagroził wydaleniem ambasadora Rosji Siergieja Andriejewa.

Taka decyzja musi prowadzić do odwetu ze strony Kremla. Zwarcie z Moskwą może polityka tylko zbudować.

Sikorski w obu spięciach pokazuje się jako najtwardszy minister. Taran ze szpicą.

Rafał Trzaskowski jest tymczasem na tle Sikorskiego kandydatem bardziej lajfstajlowym. O bardziej lewicowym profilu. Z pasją mówi o zmianach klimatu i płonącej planecie. Dużo miejsca w swoich przemówieniach poświęca na agendę światopoglądową i prawa kobiet, edukacji, samorządności.

Dobrze było widać różnicę między nimi w czasie konwencji PO sprzed kilkunastu dni, na której wystąpili po sobie. Między mowami Trzaskowskiego i Sikorskiego była przepaść. Szef MSZ zrobił efektowny wykład o geopolityce i bezpieczeństwie. Trzaskowski zaczął najbardziej standardowo, jak tylko mógł: że widzi „niesamowitą energię”. Bezpieczeństwo to — mówił włodarz stolicy — sprawa „podstawowa i fundamentalna”, ale zaraz dodawał, że odzyskiwanie bezpieczeństwa zaczyna się od edukacji. Mówił o miękkich rzeczach, a nie o czołgach i geopolityce.

Ta miękkość, czy wręcz obłość, jest zaletą. Wbrew badaniom.

Z badań Sławomira Sierakowskiego i prof. Przemysława Sadury wynika, że wyborcy spontanicznie (72 proc. sympatyków KO, 63 proc. Nowej Lewicy, połowa wyborców Trzeciej Drogi) wymieniają prezydenta Warszawy jako najlepszego kandydata na głowę państwa. Czynią to także dlatego, że Trzaskowski funkcjonuje jako murowany kandydat — przez jego zasiedzenie w fotelu dyżurnego kandydata.

Można jednak zaryzykować tezę, że ankietowani kłamią w badaniach, gdy wskazują na absolutnie najważniejsze kompetencje ws. obronności i bezpieczeństwa. Przecież Sikorski w tym się specjalizuje, a dla Trzaskowskiego to grunt wręcz obcy. A mimo to lud woli prezydenta Warszawy. Podobnie jest z badaniami, w których ankietowani wskazują, że rząd powinien się przede wszystkim zająć służbą zdrowia, a potem temat ten i tak jest drugorzędny w kampaniach i polityce rządu.

To jak, mimo nieformalnego statusu rezerwowego kandydata KO, Sikorski buduje swój prezydencki potencjał, widać w sondażach zaufania. W najnowszym badaniu IBRiS dla Onetu jest już tuż za podium. IBRiS umieścił z powrotem jego nazwisko w sondażu po ponad półrocznej przerwie. Teraz zajmuje czwarte miejsce dzięki zaufaniu na poziomie 39 proc. To więcej o 5,1 pkt proc. w porównaniu do pomiaru z lutego br. W listopadzie 2023 r. miał raptem 27,5 proc. Sikorski w tym badaniu de facto wypada podobnie jak Trzaskowski.

Sikorski może wciąż marzyć o Pałacu Prezydenckim i robi wszystko, by w razie potrzeby z marszu wejść w buty kandydata. Nawet jeśli szansę ma na to znikomą. Trzaskowski — mimo ogromnego postępu Sikorskiego — pozostaje faworytem. I do nominacji na kandydata PO. I do wygrania wyborów w 2025 r.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version