Dieta mięsna wcale nie musiała być tak istotna dla ewolucji człowieka, jak się powszechnie uważa. Co więc sprawiło, że ludzki mózg tak gwałtownie się rozwinął?

Żył w środkowo-wschodniej Afryce, na terenach dzisiejszej Kenii, Etiopii i Tanzanii. Chodził wyprostowany. Miał długie nogi i krótkie ramiona, a jego twarz była płaska i w niczym nie przypominała pyska szympansa. Jednak homo erectus, który żył 1,8 miliona lat temu, w istotny sposób odróżniał się od poprzedników – w jego czaszce krył się potężny mózg. Pojemność jego czaszki wynosiła średnio 1000 cm sześć. i była zdecydowanie większa od czaszek jego przodków, które miały zaledwie 600-750 cm sześć.

Naukowców przez lata intrygowało, co takiego się zdarzyło, że mózg homo erectus tak bardzo się rozwinął. Dotychczas byli przekonani, że stało się to dzięki temu, iż nasz przodek włączył do swojej diety mięso, bogate źródło kalorii, białka i całej masy cennych składników odżywczych. Dr W. Andrew Barr, antropolog z George Washington University, uważa jednak, że przyczyna rozwoju mózgu wcale nie tkwi w mięsie, bo człowiek już wcześniej je jadał, lecz wpłynęło na to kilka różnych czynników. Szczegóły swojej teorii uczony opisał w cenionym czasopiśmie „Proceedings of the National Academy of Sciences”.

„Mięso zrobiło z nas ludzi” – stwierdził przed laty Henry T. Bunn, antropolog z University of Wisconsin-Madison. Wielu jego kolegów po fachu zgadzało się z tą tezą, bo już od lat 80. archeolodzy, którzy prowadzili badania w Afryce Wschodniej, dostarczali dowodów, że mięso było istotnym składnikiem diety homo erectus lub jego bliskich przodków. Natrafiali na całe sterty skamieniałych kości zwierząt ze śladami nacięć i oddzielania od nich mięsa. Zaobserwowano też, że wiele małp człekokształtnych żywi się mięsem, a szympansy używają prostych narzędzi do polowania.

Ale skoro mięsem zajadają się zwierzęta, to samo jego jedzenie nie mogło przyczynić się do tak gwałtownego rozwoju mózgu, jak to miało miejsce u homo erectus, uznał Richard Wrangham, profesor antropologii biologicznej na Harvard University i autor słynnej książki „Walka o ogień. Jak gotowanie stworzyło człowieka”. Jego zdaniem dopiero poddanie mięsa obróbce cieplnej doprowadziło do zmiany wielkości ludzkiego mózgu. W swojej książce Wrangham przypomina, że nasi przodkowie polowali na zwierzęta już 2,5 mln lat temu, ale ich mózgi zaczęły się rozrastać dopiero kilkaset tysięcy lat później.

Obróbka cieplna pozbawia mięso wielu pasożytów, a ono samo staje się łatwiej przyswajalne i bardziej sycące. Dostarcza też więcej kalorii. „Można z niego uzyskać około 50 proc. więcej składników odżywczych niż z mięsa surowego” – twierdzi Robin Dunbar w książce „Człowiek. Biografia”. Mięso zawiera jednak nie tylko dużo kalorii, lecz także cenne substancje odżywcze – od białka i tłuszczu, po cynk, sód, żelazo, wapń oraz witaminy A, K i z grupy B. Zdaniem Wranghama, dzięki bardziej kalorycznym i wartościowym posiłkom zaczął rozwijać się mózg naszego przodka.

„Gotowane jedzenie jest łatwiejsze do strawienia niż surowe, co sprawia, że szybciej przybieramy na wadze. A ponieważ trawienie to proces energochłonny – aby uzyskać kalorie z pożywienia, musimy też kalorie spalić, a im szybciej jesteśmy w stanie to zrobić, tym więcej energii dostarczymy naszemu organizmowi. Z eksperymentów Wranghama wynika, że myszy karmione gotowanym mięsem zyskują więcej na wadze niż ich pobratymcy będący na surowej diecie” – pisze Marta Zaraska w książce „Mięsoholicy. 2,5 miliona lat mięsożerczej obsesji człowieka”.

Robin Dunbar wyliczył, że gdyby nasz przodek żyjący 1,8 mln lat temu nie zmienił diety, musiałby spędzać ponad 60 proc. czasu na zdobywaniu pożywienia, by zaspokoić potrzeby swojego mózgu. Oznacza to, że pieczenie pozwoliło zaoszczędzić sporo czasu. Obserwacje szympansów, naszych najbliższych zwierzęcych krewnych, które żyją w tanzańskim lesie Gombe, pokazują, że zwierzęta te przeznaczają średnio sześć godzin dziennie na zbieranie i przeżuwanie roślin. Gdy w porze suchej roślin zaczyna brakować, szympansy wybierają się wspólnie na polowanie. Wtedy czas przeznaczany na zdobywanie pożywienia i jedzenie skraca się średnio o połowę. Współczesny człowiek poświęca na posiłki niecałą godzinę dziennie.

Wrangham uważa, że dzięki jedzeniu pokarmów poddanych obróbce termicznej, dużo bardziej miękkich niż surowe, nasi przodkowie zyskali cztery lub pięć godzin wolnego czasu. Mogli je przeznaczyć na doskonalenie technik polowania, wytwarzanie narzędzi czy nawet ich zdobienie. Rozwijali więc kreatywność, inteligencję i umiejętności społeczne. Polowanie trzeba było przecież zorganizować, łupem się podzielić. Nasi przodkowie potrzebowali zatem coraz większego mózgu, aby ogarnąć całą złożoność ówczesnego życia społecznego, opartego na współpracy i przyjaźni, ale też rywalizacji, nieuczciwości i oszustwie.

W teorii Wranghama i jego poprzedników dotyczącej wpływu mięsa na nasz mózg początkowo wszystko się zgadzało. Zmiana diety odcisnęła także piętno na wyglądzie twarzy naszych przodków. Twarde, łykowate pokarmy wymagające mocnego gryzienia i długiego żucia zostały zastąpione produktami miękkimi. To spowodowało, że wyraźnie zmniejszyły się zęby oraz mięśnie szczęki i żuchwy. Zmienił się też układ trawienny – zmniejszyła się powierzchnia jelit. W efekcie cały układ pokarmowy stawał się coraz bardziej podobny do naszego.

Ta teoria miała jednak istotną wadę – nie natrafiono na ślady ognia w miejscach, gdzie żył homo erectus. Z dotychczasowych badań wynikało, że ludzie nauczyli się posługiwać ogniem 790 tys. lat temu, czyli na długo po tym, jak ich mózg uległ znacznemu powiększeniu. Wrangham przekonywał, że brak dowodu nie jest dowodem negującym teorię. Jego zdaniem prędzej czy później archeolodzy natrafią na znaleziska świadczące o tym, że homo erectus korzystał z ognisk. Pisał w swojej książce, że nasi przodkowie ujarzmili ogień już ok. 2 mln lat temu.

Od 2009 r., kiedy Wrangham opublikował swoją teorię, minęło 13 lat. Jednak nadal nikt nie odkrył śladów ognisk datowanych na 2-1,8 mln lat temu, czyli okres, kiedy u jednego z naszych przodków nastąpił istotny rozwój mózgu. A na brak poszukiwań narzekać nie można. Całe rzesze paleoantropologów udawały się do słynnych, dobrze zachowanych stanowisk archeologicznych, takich jak choćby wąwóz Olduvai. To tam odkryto ślady obecności i szczątki naszych przodków datowane na 2,6-1,7 mln lat. Znaleziono też kości zwierząt z tamtego okresu oraz kamienne narzędzia. – Znajdowali zapierające dech w piersiach dowody świadczące o tym, że pierwsi ludzie jedli zwierzęta. Potwierdzali zatem pogląd, że jakieś 2 mln lat temu nasi przodkowie rozkochali się w mięsiwie. Jednak teoria ta zaczyna się rozpadać, gdy podda się analizie dane z wielu stanowisk archeologicznych we wschodniej Afryce, aby zweryfikować hipotezę „mięso uczyniło nas ludźmi”, tak jak my to zrobiliśmy – uważa dr W. Andrew Barr z George Washington University.

Dr Barr i jego zespół zebrali dane z dziewięciu głównych obszarów badawczych we wschodniej Afryce, w tym z 59 stanowisk datowanych na okres od 2,6 do 1,2 miliona lat temu. Analizowali miejsca, w których zachowały się kości zwierząt, badali te kości i zliczali ślady nacięć wykonanych kamiennymi narzędziami. Odkryli, że wraz z pojawieniem się homo erectus wzrosła liczba stanowisk archeologicznych i antropologicznych i tym samym wzrosła liczba badanych próbek. Nic nie wskazuje jednak na to, aby radykalnie zmienił się styl życia naszego przodka. Nie ma bowiem żadnych dowodów, aby w diecie Homo erectus mięsa było dużo więcej niż w menu naszych wcześniejszych przodków.

– Od ponad 20 lat wykopuję i badam kości i nacięcia na nich, ale odkrycie to było dla mnie dużym zaskoczeniem. Zmienia ono bowiem nasz pogląd na temat jedzenia mięsa przez naszych przodków – przyznała Briana Pobiner, paleoantropolożka z Human Origins Program w Narodowym Muzeum Historii Naturalnej Smithsonian, która zajmuje się śledzeniem ewolucji ludzkiej diety.

Skoro zatem mięso nie było tak powszechnym daniem naszych przodków, jak dotychczas sądzili uczeni, to co doprowadziło u homo erectus do zmiany cech anatomicznych? Może jednak stoi zatem ujarzmienie ognia, jak twierdzi Richard Wrangham. Może pieczono nie tylko upolowane zwierzęta, ale także najróżniejsze bulwy? Ale gdyby tak było, to dlaczego na stanowiskach z czasów homo erectus nie ma śladów popiołu?

Rozwiązanie tej zagadki zaproponowali osiem lat temu Katherine Zink i Daniel Lieberman, antropolodzy ewolucyjni z Uniwersytetu Harvarda. Na łamach „Nature” opublikowali wyniki swojej pracy, w której przekonują, że zanim człowiek zaczął korzystać z ognia – krzesać go lub podtrzymywać żar z naturalnych pożarów i piec na nim mięso – nauczył się je siekać i miażdżyć. Od lat paleoarcheolodzy znajdują bowiem liczne ślady nacięć na kościach w różnych stanowiskach z czasów naszych przodków. Wiadomo, że drobnych kawałków mięsa nie trzeba było tak pracowicie przeżuwać, jak wielkich. Duże zęby i masywne szczęki nie były już potrzebne. Taka wstępna obróbka mięsa i zapewne także fragmentów roślin, które po tylu latach nie zachowały się w materiale kopalnym, sprawiła, że homo erectus nie tracił już tyle czasu na jedzenie i mógł zająć się czymś bardziej twórczym.

Ale i ta teoria ma istotną wadę – kości ze śladami nacięć uczeni znajdują na stanowiskach liczących 3,5 mln lat. To oznacza, że już wczesne hominidy za pomocą kamiennych narzędzi oskrobywały i kruszyły kości. Nasi dawni przodkowie wydobywali z nich szpik kostny, który jest niezwykle pożywny oraz bogaty w białko, tłuszcz i witaminy. I zapewne potrafili dzielić mięso na kawałki. Dlaczego zatem ich szczęka i żuchwa były równie masywne jak u zwierząt naczelnych?

Na to pytanie naukowcy na razie nie mają odpowiedzi. Niektórzy sądzą, że delikatna budowa twarzy to efekt jakiejś przypadkowej mutacji. Inni są zdania, że rozwiązania tej zagadki należy szukać w zmianach społecznych i związanych z nimi modyfikacjach diety. Ciekawą teorię dziesięć lat temu zaproponowała prof. Kristen Hawkes, antropolożka z University of Utah. Jej zdaniem siłą napędową ewolucji naszego gatunku były babcie, a dokładnie kobiety w wieku menopauzalnym. Babcie nie tylko pomagały opiekować się wnukiem, kiedy matka dziecka odstawiła je już od piersi, ale także zdobywały dla wnuka jedzenie.

Na hipotezę babć naprowadziły prof. Hawkes obserwacje ludu Hadza w Tanzanii, który należy do myśliwych-zbieraczy i żyje nadal niemal tak samo jak ich przodkowie przed tysiącami lat. Uczona zauważyła, że starsze kobiety w tej społeczności z dużo większą wprawą niż młode znajdują i wykopują jadalne bulwy. Uznała zatem, że jedzenie zdobyte przez babcie zwiększa szanse na przeżycie wnuków, ale także jest cennym urozmaiceniem diety. A im bardziej różnorodna i bogata w składniki odżywcze jest nasza dieta, tym jesteśmy zdrowsi.

Właśnie w zmianach menu dr Peter Ungar, antropolog z University of Arkansas, upatruje sukcesu ewolucyjnego naszych przodków i nas samych. Uczony, który w swoich badaniach skupia się na znaczeniu diety w ewolucji człowieka, przekonuje na łamach „Science”, że historia ewolucji człowieka jest zbyt złożona, aby można było w prosty sposób wyjaśnić, co uczyniło nas ludźmi. Uważa, że nie ma jednej teorii, która odpowiada na pytanie, czemu zawdzięczamy skokowy rozwój naszego mózgu. – Nie można powiedzieć, że to ogień czy kamienne narzędzia uczyniły nas ludźmi – uważa dr Ungar. – Obie te rzeczy i zapewne jeszcze kilka innych sprawiły, że nasi przodkowie mieli coraz lepszy dostęp do szerokiej gamy produktów spożywczych. Dzięki temu nie tylko rozwijał się mózg homo erectus, ale cały ich organizm coraz lepiej przystosowywał się do zmieniających się warunków otoczenia. Mógł zatem opuścić Afrykę, opanować niemal całą Europę Zachodnią i dotrzeć aż na wschodni kraniec Azji.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version