Słowo „terror” nie jest tu zarazem żadnym chwytem retorycznym, bowiem tego typu ptaki nazywa się w języku angielskim „terror-birds”, jako że ich wygląd, rozmiary i prawdopodobnie znaczenie w dawnych ekosystemach uzasadniają tezę, że taki terror siały. Mówimy o epoce krótko po wymarciu dinozaurów o wielu innych mezozoicznych zwierząt, gdy natura ponownie tasowała karty, by je rozdać.

Wtedy, około 60-50 milionów lat temu trudno było wciąż mówić o dominacji ssaków. One przejęły Ziemię we władanie później, a w tym okresie przejściowym między ich erą a erą dinozaurów dominującą grupą na zwierząt były właśnie ptaki, które zasiedliły wiele nisz i środowisk. Niektóre z nich stały się ogromne, zajmując miejsce drapieżników alfa. Tak przynajmniej zakładamy, biorąc pod uwagę ich rozmiary, siłę, potężne dzioby i szpony.

„Terror-birds” to chociażby fororaki, czyli grupa potężnych ptaków, których pochodzenie i pozycja w drabince ewolucji długo były tajemnicą. Dzisiaj wiemy, że należy je łączyć z żyjącymi wciąż na kontynencie południowoamerykańskim kariamami. Kariama to ptak niezbyt duży, ma niecały metr wysokości. Żywi się gadami, płazami, gryzoniami i na długich nogach przemierza otwarte tereny Brazylii, Argentyny, Urugwaju czy Paragwaju. Łączy się ją z żurawiami, a przodkowie kariam żyli kiedyś w Ameryce Południowej jako element jej megafauny i osiągali ogromne rozmiary.

Niektóre z tych ptaków, takie jak brontornis były gigantyczne. Ważył zapewne 400 kg, a głowę mógł wznosić na niemal 3 metry. Jeżeli byłby to ptak mięsożerny, mamy do czynienia z przerażającym stworzeniem. Nie ma jednak jasności ani co do jego diety, ani innych fororaków żyjących w dawnej Ameryce Południowej. Uważa się, że budowa ich ciał, potężny i ostry dziób oraz szpony sugerują dietę mięsną. Być może fororaki polowały, być może zjadały padlinę. Nie ulega wątpliwości, że dominowały w faunie dawnej Ameryki.

Do tej pory znajdowano je w Ameryce Południowej, skąd niektóre z nich przeszły także do Ameryki Północnej po pojawieniu się Przesmyku Panamskiego i połączeniu obu lądów. Wyspa Seymour leżąca na Morzu Weddella w pobliżu północnego krańca Półwyspu Antarktycznego to natomiast punkt Antarktyki leżący najbliżej Ameryki Południowej. To niemal jej styk z sąsiednim i najbliższym jej kontynentem. I to właśnie tutaj argentyńscy paleontologowie znaleźli szczątki ogromnych ptaków, które zapewne należały do fororaków.

Carolina Acosta Hospitaleche z Narodowego Uniwersytetu w La Plata w Argentynie wspomina, że udało się odnaleźć w zmarzlinie dwa ogromne pazury o długości ośmiu centymetrów. Tak wielkie ptasie pazury wskazują na obecność ogromnych ptaków na terenie Antarktyki przed milionami lat. Co więcej, badane skały liczą 50 milionów lat, a zatem pochodzą z samego początku ery kenozoicznej, gdy dopiero ptaki rozwijały formy tak ogromne i groźne jak fororaki. Mamy zatem do czynienia z chwilą, gdy te „terror-ptaki” dopiero ewoluują i powstają. Jak widać, działo się to nie tylko w Ameryce Południowej, ale i na Antarktydzie.

Antarktyda wchodziła niegdyś w skład większych kontynentów, np. Gondwany. Około 160 milionów lat temu odpadła od niej Afryka, a z początkiem kredy 125 milionów lat temu oddzieliły się Indie. Już po wymarciu dinozaurów, 40 milionów lat temu doszło do rozdzielenia Antarktydy i Australii i jako ostatnia, około 23 miliony lat temu odpadła Ameryka Południowa. To wyjaśnia wspólny mianownik kopalnej fauny obu tych lądów, a na dodatek aż do początków kenozoiku na Antarktydzie panował tropikalny wręcz klimat. Dopiero powstanie Antarktycznego Prądu Oceanicznego po rozdzieleniu tego kontynentu od Ameryki Południowej spowodował ochłodzenie i skucie krainy lodem.

Znalezione na wyspie Seymour pazury wielkiego ptaka pochodzą sprzed tego ochłodzenia, gdy podobne wielkie istoty mogły zamieszkiwać także ten kontynent. To pozwala nam ocenić, że o dawnym życiu Antarktydy wiemy wciąż zaskakująco mało.

 

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version