Rak piersi wcześnie wykryty daje szansę na całkowite wyleczenie. Taką diagnozę usłyszała Monika Olejnik i namawia kobiety do badań profilaktycznych.

— Usłyszałam diagnozę — nowotwór piersi — napisała w mediach społecznościowych Monika Olejnik. Z jej wpisu wynika, że nowotwór został wykryty na wczesnym etapie. Dziennikarka jest już po operacji i namawia wszystkich, aby się nie bali badań profilaktycznych.

Nowotwór wykryty na wczesnym etapie jest często całkowicie uleczalny. Przypominamy zatem procedury.

Eksperci zalecają, aby kobiety raz w miesiącu samodzielnie badały piersi. Będą mogły wykryć guzek wielkości ziarnka grochu. Natomiast raz w roku takie badanie powinien wykonać lekarz. To jednak nie wystarczy. Kobiety, które mają 20-40 lat, powinny co roku lub co dwa lata wykonać USG piersi. Paniom, które są już po czterdziestce, specjaliści zalecają mammografię. Dzięki tym badaniom można wykryć bardzo małe zmiany, których w badaniu palcami nie wyczuje ani kobieta, ani lekarz. Po 50. badanie mammograficzne powinno się wykonywać co dwa lata.

Dr Jacek Tulimowski, znany warszawski ginekolog, uważa, że pierwsze USG piersi powinno się wykonać przed 18. rokiem życia. Częstotliwość badań zależy od tego, czy kobieta stosuje hormonalną antykoncepcję. Jeśli nie, na badania kontrolne powinna przychodzić co dwa lata. Jeśli zaś ją stosuje, badania powinna przeprowadzać każdego roku, ale potem jeszcze co rok przez pięć lat po jej odstawieniu.

Specjalny reżim badań profilaktycznych lekarze proponują kobietom przyjmującym hormonalną terapię zastępczą (HTZ). Powinny one w jednym roku wykonywać USG piersi, a w drugim mammografię. I tak przez cały czas. Zdaniem dr Tulimowskiego, badaniom tym powinny się poddawać pacjentki nie tylko do 65. roku życia, jak przekonuje NFZ.

Natomiast osoby, w których rodzinie ktoś chorował na raka piersi lub na raka chorowały co najmniej dwie najbliższe osoby (mama, siostra, babcia ze strony matki lub córka), powinny wykonać testy genetyczne na obecność mutacji genów BRCA1/BRCA2. W razie wykrycia wadliwych genów kobiety takie zostaną objęte opieką poradni genetycznej.

Stosunkowo częste badania diagnostyczne są niezbędne, bo rak rośnie niekiedy dość szybko. Od pojedynczej komórki raka do powstania guza o średnicy 1 cm może minąć od 2 do 7 lat. Dlatego, jeśli jedna mammografia nie wykryje raka, to zostanie zauważona podczas kolejnej. Wtedy kobieta ma wciąż szanse na wyleczenie. Są jednak nowotwory, które rosną dużo szybciej – nawet w ciągu dwóch tygodni mogą podwoić swoją objętość. W takim przypadku szanse na całkowite wyleczenie są mniejsze, ale wzrosną, gdy terapia zostanie szybko wdrożona.

Zanim jednak lekarze rozpoczną leczenie, muszą wiedzieć, jaki podtyp raka piersi rozwinął się u pacjentki. Do tego niezbędna jest biopsja gruboigłowa. Od wyniku tego badania zależy rodzaj terapii. Leczenie na podstawie wyniku biopsji cienkoigłowej w świetle współczesnej wiedzy jest uznawane za błąd. Obniża ono szanse na całkowite wyleczenie o kilka procent.

Monika Olejnik nie napisała, czy czeka ją dalsze leczenie, ani jaki ma rodzaj nowotworu.

Onkolodzy dzielą raki piersi na podtypy w zależności od tego, jakie receptory, czyli wypustki, znajdują się na powierzchni komórki nowotworowej. Mogą być tam receptory hormonalne i wtedy taki nowotwór nazywają luminalnym lub hormonowrażliwym, receptory HER2 (nowotwór HER2 dodatni), albo receptory steroidowe (nowotwór potrójnie ujemny). Raki luminalne rosną zdecydowanie wolniej niż potrójnie ujemne i HER2-dodatnie, które w ciągu tygodnia mogą podwoić swoją objętość.

Kilkanaście lat temu schemat leczenia raka piersi był prosty: najpierw operacja, a potem leczenie uzupełniające, czyli chemio- lub radioterapia. Obecnie jest on bardziej skomplikowany. Raki hormonozależne są najczęściej rozpoznawane, mają lepsze rokowania niż pozostałe raki piersi. Jest też więcej metod leczenia, a metody te są stosunkowo mało inwazyjne. Pozwalają pacjentkom normalnie żyć, pracować i cały czas kontrolować chorobę. A dopóki rak piersi jest kontrolowany, dopóty można z nim żyć.

Kolejnymi pod względem występowania są raki potrójnie ujemne. Przebiegają one bardziej agresywnie niż hormonozależne. Wybór terapii jest mniejszy, a metody leczenia bardziej agresywne. Ostatni rodzaj to raki HER2 pozytywne. Tu lekarze mają do dyspozycji kilka metod leczenia, które dają szansę na długie życie nawet w przypadku choroby zaawansowanej.

W przypadku raków luminalnych lekarze rozpoczynają leczenie zazwyczaj od usunięcia guza. Gdy guz jest mały, nie usuwają całej piersi, lecz wykonują operację oszczędzającą, czyli wyłuskują tylko guz z otaczającą tkanką, oraz wycinają węzeł wartownika. Nawet 90 proc. kobiet, które mają wcześnie rozpoznanego raka, zostaje poddanych operacji oszczędzającej, która nie okalecza.

W przypadku guzów szybkorosnących pierwszym etapem leczenia jest chemioterapia, a u chorych z rakiem HER2-pozytywnym leczenie zaczyna się od chemioterapii i leczenia celowanego anty-HER2.

Wybór terapii zależy też od stanu zdrowia pacjentki. Chorym w dobrej kondycji lekarze proponują bardziej toksyczną lub wydłużoną chemioterapię. Dzięki niej może zyskać kilka dodatkowych procent szans na całkowite wyleczenie, ale takie leczenie zwiększa ryzyko działań niepożądanych. Szczęśliwie z większością z nich lekarze umieją sobie radzić na tyle dobrze, że nie stanowią one zagrożenia dla życia pacjentów.

Lekarze namawiają do regularnych badań, bo gdy dojdzie do przerzutów i komórki nowotworowe są rozsiane w różnych miejscach organizmu, pacjentka nie ma szans na wyleczenie. Jest poddawana terapii, której celem jest doprowadzenie do sytuacji, kiedy rak staje się chorobą przewlekłą. Leczenie ma redukować objawy choroby i poprawić jakość życia, a także przedłużyć życie, ale to wszystko zależy od podtypu raka, umiejscowienia przerzutów i chorób towarzyszących.

W Polsce jedynie u 41 proc. pacjentek rak piersi diagnozowany jest na wczesnym etapie, podczas gdy średnia unijna wynosi 51 proc. U nas nowotwór ten jest częściej niż w innych krajach Europy wykrywany w późnych stadiach. Dzieje się tak nie tylko dlatego, że kobiety zgłaszają się zbyt późno do lekarzy. Powodem jest też zła organizacja opieki nad chorymi. Eksperci namawiają zatem do jak najszybszego wprowadzenia zmian systemowych, bo liczba pacjentek z rakiem piersi od lat rośnie. W 2019 r. na ten nowotwór zachorowało 19 tys. kobiet w Polsce, a rok później — ponad 24 tys. I nic nie wskazuje na to, aby ten trend udało się zahamować.

Brak rozwiązań systemowych, które ułatwiłyby pacjentkom z podejrzeniem choroby dotarcie do lekarza i rozpoczęcie optymalnego leczenia, powoduje, że Polska jest jedynym krajem rozwiniętym, w którym rośnie śmiertelność z powodu raka piersi. U nas nie wszystkie pacjentki trafiają do wyspecjalizowanych ośrodków, tzw. breast cancer unitów, które są w stanie kompleksowo przeprowadzić je przez ścieżkę diagnostyczno-terapeutyczną.

W Polsce jest zaledwie 11 ośrodków akredytowanych przez międzynarodowe instytucje i uznane jako breast cancer unity. Dzięki akredytacji wiadomo, jaki sprzęt znajduje się w danym ośrodku, jakie są kompetencje pracującego tam personelu, a także jak te osoby komunikują się między sobą i z pacjentkami. Prof. Tadeusz Pieńkowski, onkolog, uważa, że powinna zostać opublikowana oficjalna lista ośrodków będących breast cancer unitami. Dzięki temu pacjentki wiedziałyby, gdzie otrzymają właściwą pomoc. Analizy wykazały, że leczenie w takich placówkach jest o 30 proc. bardziej skuteczne niż w pozostałych, gdzie leczenie jest rozproszone.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version