Rodzice tego zazwyczaj nie wiedzą i są zaskoczeni, gdy przy okazji wizyty u lekarza z dzieckiem, które złapało jakąś infekcję, dowiadują się, że syn lub córka nie tylko mają zapalenie oskrzeli, ale także nadciśnienie, problemy z postawą i stawami, początki cukrzycy, alergię czy inne powikłania. Wszystkie są skutkiem otyłości.

Dr n. med. Michał Brzeziński: Jeśli rodzice zauważają, że ich dziecko ma nadwagę lub jest otyłe, postrzegają to jako problem i decydują się szukać pomocy, to zrobili już pierwszy i decydujący krok, dzięki któremu ich pociecha będzie miała szansę na powrót do zdrowia. Wiele osób bowiem uważa, że okrąglutki kilkulatek wygląda uroczo, wręcz zdrowo. Cały czas pokutuje też w społeczeństwie przekonanie, że dziecko wyrośnie z nadwagi, że podczas dojrzewania zrzuci nadmiarowe kilogramy. Często rodzice patrzą więc z przymrużeniem oka na to, że ich pociecha waży zbyt dużo. Ewentualnie widzą w tym tylko problem estetyczny. Niestety większość nie wyrośnie z otyłości, bo w czasach, w których żyjemy, najmłodsi cierpią z powodu braku ruchu, spędzają wiele godzin przed komputerem lub telefonem, promowana jest niezdrowa dieta, państwo nie organizuje, lub robi to nieudolnie, edukacyjnych kampanii prozdrowotnych zachowań. Wszystko wokół nas sprzyja powstawaniu otyłości. Więc dziecko z otyłością będzie wchodziło z tym problemem w dorosłość i coraz bardziej odczuwało negatywne jej skutki. Nadal wielu osobom trudno jest zaakceptować to, że otyłość jest chorobą, ma swój numer w międzynarodowej klasyfikacji chorób. Jest tak niebezpieczna, że wręcz nazywa się ją matką innych chorób. Rodzice tego zazwyczaj nie wiedzą i są zaskoczeni, gdy przy okazji wizyty u lekarza z dzieckiem, które złapało jakąś infekcję, dowiadują się, że syn lub córka nie tylko mają zapalenie oskrzeli, ale także nadciśnienie, problemy z postawą i stawami, początki cukrzycy, alergię czy inne powikłania. Wszystkie są skutkiem otyłości.

– Absolutnie nie straszę, przekazuję tylko fakty, które wiele osób bagatelizuje. Zresztą to jeszcze nie wszystko – nadwaga doprowadza do ruiny nie tylko zdrowie fizyczne, ale i psychiczne. Wiele dzieci z otyłością jest wyśmiewanych przez rówieśników, jest załamanych tym, że odstają od swoich kolegów na lekcjach WF, nie są tak zwinne i szybkie, szybko się męczą i nawet najładniejsze ubrania źle na nich leżą. To są naprawdę poważne problemy, które prowadzą do zaniżonej samooceny, izolowania się od grupy, wreszcie depresji czy innych problemów psychicznych.

– Odpowiedź nie jest prosta. Bo otyłość jest chorobą złożoną i wymaga szerokiego zakresu działań na wielu poziomach. Bezdyskusyjnie wszystkie dowody wskazują, że wizyta z dzieckiem z nadwagą u lekarza to świetny początek, ale to za mało. Pielęgniarka to też dobry początek, ale to także za mało. Podobnie dietetyk, fizjoterapeuta, trener czy psycholog. Żeby leczenie choroby otyłościowej było skuteczne i przyniosło efekty, dziecko musi zostać otoczone opieką wszystkich tych specjalistów. Żaden, nawet najlepszy ekspert nie osiągnie tak dobrego efektu jak wielu z nich, współpracując razem. Fachową opieką powinno zostać otoczone nie tylko dziecko, ale także jego rodzice i najbliższa rodzina.

– Poza typowymi spotkaniami z lekarzem, wykonaniem badań diagnostycznych w kierunku cukrzycy czy nadciśnienia i leczenia ewentualnie wykrytej choroby, z dietetykiem, psychologiem, którzy będą wspierać rodziców w dokonywaniu zmian, ważne jest także np. umożliwianie rodzinie uczestnictwa w warsztatach dotyczących przygotowywania zdrowych posiłków, tworzenie przestrzeni do wspólnego uprawiania aktywności fizycznej. Dziecko, które choruje na otyłość, może mieć ogromny problem z podjęciem aktywności fizycznej w grupie rówieśników. Ważne jest więc, żeby zaczęło się ruszać w środowisku bezpiecznym, gdzie nikt nie będzie go oceniał, gdzie będą inne dzieci z podobnym problemem i rodzice. Czasem kluczowe może okazać się wsparcie pracowników socjalnych, którzy pomogą rodzinie uzyskać różnego rodzaju pomoc w instytucjach socjalnych.

Leczenie dziecka z chorobą otyłościową to leczenie całego środowiska, w jakim żyje dziecko. Mam na myśli także sklepiki szkolne, w których zwykle królują słodycze i żywność przetworzona, sklepy w najbliższym otoczeniu szkoły, gdzie najtańsze i najłatwiej dostępne są hot dogi czy pizza z mikrofalówki, reklamy w telewizji promujące czipsy itd.

– To prawda, ale nie możemy ustawać w wysiłkach, które systemowo będą promowały działania prozdrowotne i ograniczały te, które rujnują zdrowie dzieci. Nasza cywilizacja wciąż będzie stwarzała warunki do rozwoju choroby otyłościowej i jeśli świadomie nie podejmiemy działań na wielu poziomach: mikro, czyli pojedynczej osoby, średniego szczebla, czyli gminy, powiatu czy miasta, i makro, czyli kraju, to wydaje się, że żadna z tych interwencji nie będzie skuteczna.

Dotychczasowe działania i pomysły na walkę z otyłością dzieci nie przyniosły efektu. Doskonale wiemy, co nie działa. Na pewno nie pomoże w dbaniu o prawidłową masę ciała zrzucanie winy na dziecko i mówienie mu: „Gdybyś się nie objadał słodyczami i więcej ruszał, to nie byłbyś taki gruby”. Nie pomogą też zrzucanie winy na rodziców i „dobre rady”, jakie słyszą często w gabinecie lekarza czy w szkole: „Niech państwo coś zrobią, żeby schudł/a”. To jest bardzo krzywdzące, oceniające i niewspierające rodziny.

Otyłość dziecka nie jest jego winą ani winą rodziców. Pięcio— czy nawet 11-latek realnie ma bardzo niewielki wpływ na to, jaką podejmuje aktywność fizyczną ani w jaki sposób jest żywiony. Rodzice nie zadbali o optymalną aktywność i dietę dla dziecka z jakiegoś powodu: może nie mają środków finansowych albo czasu, może nie mają kompetencji rodzicielskich, by podjąć takie wyzwania. Są bombardowani reklamami promującymi niezdrową żywność, mają tyle zajęć, że wszędzie jeżdżą samochodem, i dziecko kilkanaście godzin na dobę spędza na fotelach, w domu, w samochodzie w szkole. Powinniśmy efektywnie ich wspierać, dążyć do zmiany tego typu zachowań, zrobić wszystko, żeby dbanie o zdrowie stało się trendem, modą. Inaczej będziemy tylko udawać, że próbujemy coś robić.

– Zmiana nawyków takich jak wielokrotne sięganie po przekąski w ciągu dnia, świętowanie, które nie może obyć się bez tortu, pocieszanie w smutkach czekoladą i wdrożenie nowych, prozdrowotnych działań, to długi proces. Często na początku jest dobry efekt. Z czasem ta stymulacja przestaje być wystarczająca. Poprzednio wyrobione nawyki zostają w naszej podświadomości i w sytuacji niepewności, kryzysu, problemów często do nich wracamy. Stąd wsparcie musi być długoterminowe. Dziecku potrzebny jest okres wsparcia co najmniej roku i dosyć intensywne działania w tym czasie, często z możliwością powrotu po pewnym okresie. Żeby nowe nawyki utrwalić, potwierdzić, raz jeszcze sobie przypomnieć.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version