Prezes PiS Jarosław Kaczyński ugiął się przed buntownikami w Sejmiku Województwa Małopolskiego. I to spektakularnie. Nawet szeregi partyjne są w szoku, gdy widzą układankę w nowym zarządzie.

Najważniejszą rolę w przekonaniu prezesa PiS do zmiany kursu o niemal 180 stopni odegrała posłanka PiS Małgorzata Wassermann, która ma bardzo bliski kontakt z prezesem.

– Oni są tam w stanie pokłócić się nawet o to, kto będzie sekretarką w urzędzie – załamuje ręce jeden z rozmówców „Newsweeka” z obozu PiS, który od środka obserwował batalię o marszałka.

I dodaje: – To gorzej niż bazar.

Uhandlowano jednak ceny za wybór nowego marszałka Małopolski. Jak?

Z naszych rozmów wynika, że pierwszy kandydat – głosowany pięć razy, bez powodzenia – poseł PiS Łukasz Kmita postanowił zrezygnować z walki o fotel marszałka. Mimo że miał poparcie Kaczyńskiego. Poparcie dla niego deklarowali także parlamentarzyści z regionu.

Wedle naszych informacji Kmita miał zadeklarować, że jeśli jest szansa, by jego rezygnacja z walki o stanowisko marszałka uratowała dla PiS Małopolskę, to jest gotów to zrobić. – Sam powiedział, że może się wycofać – słyszymy od działacza z tego obozu.

Rozmowy z Kaczyńskim, który dotychczas forsował Kmitę, jak słyszymy u naszych źródeł bliskich Nowogrodzkiej i w krakowskim PiS, wzięła na siebie głównie Małgorzata Wassermann, posłanka PiS, jednakże nienależąca do partii.

Dla frakcji Ryszarda Terleckiego dotychczasowy marszałek Witold Kozłowski był absolutnie nie do zaakceptowania. A dla frakcji Beaty Szydło to z kolei poseł Łukasz Kmita był skreślony. Kandydaturą kompromisową stał się więc wicemarszałek Łukasz Smółka – najbliżej mu do Szydło (i Andrzeja Adamczyka, byłego ministra infrastruktury), ale dobre relacje ma z każdą z frakcji.

Celem misji Wassermann – mówią nam lokalni działacze PiS – było przede wszystkim uniemożliwienie Kozłowskiemu wyboru na marszałka na kolejną kadencję. – Wassermann osobiście też nie chciała Kozłowskiego jako marszałka – mówi działacz PiS z Małopolski, który zna posłankę.

Kozłowski był gotów na deal z drugą stroną (Koalicją Obywatelską i Trzecią Drogą) w zamian za wybranie go na marszałka. Ale opozycja w sejmiku mu tego nie dała. Ponadto Kozłowski ma opinię aroganta – stąd jego trącąca ironią ksywka „Cysorz”.

Skład zarządu pod wodzą Łukasza Smółki to prawie wyłącznie dotychczasowi członkowie zarządu. To Kozłowski – jego Kaczyński zawieszał za bunt, ale prezes PiS ostatecznie przystał na jego dalsze zasiadanie w zarządzie jako pierwszy „wice”. – Prezes wobec niego wykazał dobrą wolę – słyszymy w PiS. Jednak nawet bez takiego stanowiska Kozłowski mógłby sabotować wybór nowego zarządu.

Jest w zarządzie i Ryszard Pagacz, który akurat jest nowy. To człowiek z frakcji Ryszarda Terleckiego i współpracownik Łukasza Kmity.

Jest też Marta Malec-Lech, która ma opinię „obrotowej”. W zamian za utrzymanie stołka w zarządzie miała być gotowa przejść na stronę opozycji, ale ostatecznie fotel ten jej dało PiS, więc nie miała potrzeby zdradzać. Malec-Lech weszła do sejmiku jako radna z nominacji Suwerennej Polski, ale potem – jak słyszymy w tym obozie – „urwała się” ziobrystom, bo ci chcieli ją wymienić w zarządzie na Piotra Saka. Ostatecznie Suwerenna Polska machnęła rękę na Malec-Lech i pozwoliła jej zostać w zarządzie.

Ostatnia w zarządzie jest Iwona Gibas z frakcji Beaty Szydło.

Z perspektywy polityki ogólnokrajowej jedną rzecz widać dobitnie: Kaczyński wycofał się, i to w sposób spektakularny, z forsowania kandydatury Kmity. Prezes PiS zawieszał i rugał radnych PiS, którzy nie chcieli poprzeć Kmity, a potem najważniejszemu spośród tych „zdrajców” pozwolił zostać wicemarszałkiem.

Prezes ugiął się pod wpływem buntu. Tę batalię wygrała frakcja Beaty, która – co ciekawe – trzymała się z dala od sejmiku. Z naszych rozmów wynika, że celowo, aby nie łączono jej z paraliżem tego organu. Niemniej dla wszystkich było jasne, że była premier stara się zwalczyć Kmitę – człowieka z obozu Terleckiego i byłego premiera Mateusza Morawieckiego.

Nasi rozmówcy z obozu PiS dziwią się, że skala wygranej frakcji Szydło w sejmiku jest tak duża. Marszałkowi Smółce bliżej bowiem do „szydłowców”, Kozłowskiemu i Gibas tym bardziej. Do frakcji przeciwnej – Terleckiego – przyporządkować można tylko Pagacza.

Prezes od początku buntu w Małopolsce był wściekły na Beatę Szydło. Obwiniał ją m.in. o to, że stoi za tą rewoltą. Teraz pozwolił jej wygrać to starcie.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version