Jaja oznaczone cyfrą „3” pochodzą z formy hodowli kur uważanej za bezlitosną – chowu klatkowego. Na fermie klatkowej kury nioski spędzają całe swoje życie w małej, zamkniętej klatce, nigdy nie widzą słońca i nie czują zapachu świeżego powietrza. Specjalne lampy mają ograniczać ataki agresji wywołane dyskomfortem.

Na takich fermach często spotyka się poranione lub nawet martwe kury. Ciągła, a zarazem wyniszczająca eksploatacja sprawia, że kury z ferm klatkowych żyją zwykle tylko 1,5 roku. Czy w Polsce promuje się inną i bardziej etyczną hodowlę kur?

Zobacz też: na każdego Polaka przypada jedna klatka

– Od 10 lat w polskiej strukturze systemu hodowli kur sukcesywnie rośnie udział alternatywnych systemów chowu. Największy procentowy wzrost notowany jest w liczbie niosek utrzymywanych w systemie ekologicznym (o 538%), wolnowybiegowym (272%) i ściółkowym (184%) – mówi Interii Anna Iżyńska-Tymoniuk ze Stowarzyszenia Otwarte Klatki

Specjalistka nadmienia, że nadal jednak nioski utrzymywane w systemie klatkowym stanowią większość hodowanych kur – w lutym 2024 maksymalna pojemność zarejestrowanych zakładów pod względem ilości kur przebywających w nich jednocześnie wynosiła 37,7 mln sztuk (GIW, 2024). Niewykluczone jednak, że rzeczywista obsada kur w chowie klatkowym jest niższa.

Obecnie ok. 160 działających w Polsce przedsiębiorstw wydało oficjalne polityki, w ramach których zobowiązały się do wycofania jaj klatkowych z produkcji najpóźniej do końca 2025 r. (38 proc. firm wdrożyło te zobowiązania w życie do 2023 r.).

Sklepy odpowiadają na potrzeby konsumentów, a w tym wzrost świadomości na temat warunków zwierząt w przemysłowej hodowli. 

Tegoroczne badania pokazują, że konsumentom zależy na transparentności. Aż 74,2 proc. respondentów uważa, że firmy powinny publicznie informować o postępach w wycofywaniu jaj klatkowych (Biostat, 2024). 

– Wymóg raportowania jest obecnie standardem globalnym, w którym uczestniczą zarówno lokalne firmy, jak i międzynarodowe korporacje. Publiczne dzielenie się postępami polega na udostępnianiu danych liczbowych w ramach corocznego raportu „Wycofanie jaj z chowu klatkowego” – dodaje Anna Iżyńska-Tymoniuk.

Specjalistka wymienia, że m.in. w sklepach sieci Biedronka, Kaufland, Netto, Makro, Żabka czy Frisco.pl już teraz nie kupimy świeżych jaj z chowu klatkowego. Dodatkowo Biedronka jako pierwsza wycofała jaja klatkowe ze składu produktów marek własnych. Kilka sieci posiada ponadto niepełne deklaracje, które nie obejmują produktów gotowych marki własnej: to Netto, Intermarche, Dino czy Stokrotka. 

– Z wymienionymi spółkami prowadzony jest dialog – podkreśla ekspertka i dodaje, że opieszałość w implementacji wykazuje Dino Polska. – Spółka nie udostępnia danych dotyczących swoich postępów, mimo posiadania polityki wycofania jaj klatkowych – zaznacza Anna Iżyńska Tymoniuk.

We wrześniu 2023 r. Stowarzyszenie Otwarte Klatki przeprowadziło śledztwo na fermie kur niosek największego producenta jaj w Unii Europejskiej – Ferm Drobiu Woźniak. Materiał wywołał szerokie poruszenie publiczne i pokazał, jak realia odbiegają od wykreowanego przez branżę obrazu. Równocześnie producent wyraził swoją dezaprobatę w odpowiedzi na opublikowany materiał.

– Większość naszego społeczeństwa, niezależnie od przekonań politycznych, sprzeciwia się okrucieństwu wobec zwierząt, podobnie jak większość polityków reprezentujących społeczność – mówi ekspertka z Otwartych Klatek. 

Ważnym krokiem w dotarciu do decydentów, którzy będę mieć realny wpływ na zmiany, jest zwiększenie świadomości problemów związanych z dobrostanem zwierząt i dialog z politykami – na poziomie krajowym, ale także Europarlamentu. Odejście od stosowania klatek w hodowli kur niosek w ostatnich wyborach parlamentarnych poparła większość znaczących partii politycznych w Polsce.

Wpływ hodowli przemysłowej na środowisko jest ogromny, a w ciągu ostatnich kilku dekad nastąpiła intensyfikacja chowu zwierząt gospodarskich. Koncentracja hodowli jest często związana z protestami mieszkańców wsi, którzy nie zgadzają się na pogorszenie jakości życia oraz obawiają się szeregu zagrożeń związanych z  funkcjonowaniem tego typu zakładów w  swoim sąsiedztwie. 

– Negatywne skutki zdrowotne, związane z działalnością dużych ferm, dotykają nie tylko mieszkańców wsi żyjących w pobliżu takich instalacji. Temat emisji odorów przez wielkie fermy dotyczy wprawdzie głównie bezpośredniego sąsiedztwa obiektów hodowlanych, ale rosnący na całym świecie problem antybiotykoopornych bakterii odzwierzęcych czy ogniska zoonoz mogą znacząco wpłynąć na życie nas wszystkich – bez względu na miejsce zamieszkania – podsumowuje Anna Iżyńska-Tymoniuk.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version