Partia Koalicji Narodowej, z której wywodzi się premier Petteri Orpo, rządzi w koalicji z antyemigrancka Partią Finów, więc aby utrzymać koalicję, musiała zawiesić prawo do azylu. Tusk takiej presji nie miał – mówi autor książki o fińskim model polityczno-kulturowym

Dr hab. Wojciech Woźniak: Ostatni raz w Finlandii byłem we wrześniu. Rozmawiałem wtedy m.in. na ten temat z kolegami, z socjologami, badaczami migracji i politykami. Wygląda na to, że temat właściwie zniknął z fińskiej przestrzeni publicznej. Prawo, zdaje się, jeszcze nie weszło w życie, więc nie było okazji do jego zastosowania, ale okoliczności wprowadzenia nowych rozwiązań są dosyć podobne jak w Polsce. Różnica polega na tym, że na granicy fińsko-rosyjskiej nie dochodziło do tak dramatycznych wydarzeń jak na granicy polsko-białoruskiej, no i skala zjawiska jest w Polsce znacznie większa.

— Zgadza się, nie dochodziło też do prób zorganizowanego, masowego przerzucania przez granicę imigrantów przez rosyjskie służby, oczywiście, zanim jeszcze Finlandia zamknęła przejścia graniczne z Rosją w listopadzie 2023 r. Zresztą decyzja ta była w Finlandii bardzo głośna i szeroko komentowana z racji różnego rodzaju powiązań.

Przejścia graniczne są zamknięte do dzisiaj z niewielkimi wyjątkami. Bardzo ograniczony został też ruch przygraniczny. Z sondaży i tekstów w fińskich mediach wynika, że zamknięcie granicy cieszy się wysokim poparciem społecznym, również wśród mieszkańców terenów przygranicznych, których taka polityka dotyka najbardziej. Dwie trzecie Finów popiera też decyzję o zalegalizowaniu tego, co w zasadzie nie jest legalne, czyli wprowadzenie przepisów umożliwiających odmowę przyjmowania wniosków azylowych. Przeciwko tego typu rozwiązaniu było tylko kilkanaście procent ankietowanych. Krytycy odwołują się zarówno do praw człowieka i fińskiej konstytucji, która zdaniem przeciwników ustawy, została po prostu nagięta.

Decyzja oczywiście podzieliła partie polityczne zgodnie z klasyczną linią podziałów — Partia Zielonych i najbardziej lewicowa w Finlandii partia Unia Lewicy przeciwstawiły się legalizacji pushbacków i to politycy z tych ugrupowań najgłośniej krytykowali zaostrzenie przepisów. Ale już Partia Socjaldemokratyczna się podzieliła, większość jej polityków wsparła rząd. Przeciw tej polityce wypowiadali się też bardzo uznani fińscy prawnicy. W Finlandii nie ma sądu konstytucyjnego, więc organem oceniającym ustawy pod względem zgodności z konstytucją jest specjalna parlamentarna komisja konstytucyjna.

Prawnicy czy byli sędziowie związani z międzynarodowymi ciałami, takimi jak np. Komisja Wenecka, np. Kaarlo Tuori krytykowali ustawę, argumentując, że dochodzi do naginania konstytucji, takie tworzenie prawa porównywano zresztą do rozwiązań wprowadzanych w Polsce czasów PiS i na Węgrzech. Zwracano też uwagę na niezgodność tych przepisów z ponadnarodowymi traktatami, których częścią jest Finlandia. To samo ma zresztą miejsce teraz w Polsce. Z kolei politycy z partii tworzącej koalicję, a w szczególności, związani z MSZ, MSW czy Ministerstwem Sprawiedliwości tłumaczą, że falandyzują — przepraszam za określenie typowe dla naszej sceny politycznej — prawo po to, żeby zapewnić większe bezpieczeństwo kraju. Mówili, że to nie zmiana, a „nowa interpretacja” istniejących przepisów.

— Dokładnie tak, premier zajął bardzo bezpieczną pozycję jeśli chodzi o instytucje europejskie. Naraził się co najwyżej na słuszną zresztą krytykę ze strony ekspertów od prawa międzynarodowego i humanitarystów, którzy wskazują, że Polska powinna przestrzegać umów międzynarodowych przyznających uchodźcom prawo do azylu. W przypadku Finlandii było podobnie, ale zupełnie inny był kontekst polityczny. Partia Koalicji Narodowej Kokoomus, czyli partia, z której wywodzi się premier Petteri Orpo, rządzi w koalicji z Partią Finów, kiedyś zwaną partią Prawdziwych Finów. To ugrupowanie radykalnie antyimigranckie i antyuchodźcze. Nie licząc oczywiście uchodźców z Ukrainy, w stosunku do których zachowuje się porządnie, to jedna z najbardziej ksenofobicznych partii, które współrządzą krajem UE. Zaostrzenie polityki migracyjnej to był dla tej partii priorytet w czasie negocjacji koalicyjnych, warunek wejścia do rządu. Nic dziwnego, że ugrupowanie to parło do takich rozwiązań.

W skład rządzącej w Polsce koalicji nie wchodzi żadna partia otwarcie ksenofobiczna czy antyimigrancka, jest za to np. Lewica. I to jest zasadnicza różnica między Warszawą a Helsinkami.

— Tak bym powiedział. Centroprawicowy Kokoomus zdecydował się na takie rozwiązanie w momencie, kiedy z sondaży wynikało jasno, że na tym nie straci, gdyż jego wyborcy nie mają problemu z legalizacją pushbacków. W Finlandii komentowano to jako działanie prewencyjne, tym bardziej że zostało wprowadzone w momencie, kiedy na fińsko-rosyjskiej granicy nic specjalnego się nie działo. I to jest druga zasadnicza różnica z Polską.

— Premierzy na pewno na ten temat rozmawiali, tym bardziej że relacje między Koalicją Obywatelską a Koalicją Narodową są bardzo dobre. W czerwcu w Finlandii był minister Sikorski, więc trudno mi sobie wyobrazić, żeby nie poruszył wówczas tematu uszczelnienia granicy.

Notabene fińskie media szeroko cytowały ostre wypowiedzi Sikorskiego dotyczące bezpieczeństwa i relacji z Rosją. Stanowisko Polski i Finlandii jest w tych kwestiach bardzo podobne. KO i Kokoomus są w jednej rodzinie politycznej w PE – w Europejskie Partii Ludowej i ściśle za sobą współpracują. Polsko-fińskie konsultacje w sprawie walki z nielegalną imigracją na pewno miały miejsce. Od naukowców współpracujących przy tworzeniu nowej strategii migracyjnej Polski, która ma być ogłoszona we wtorek, słyszałem, że takie inspiracje są. Być może odwołanie do modelu fińskiego znajdzie się w tym dokumencie. Patrząc z polskiej perspektyw to, że Finlandia, mając 1341 kilometrów wspólnej granicy z Rosją, zdecydowała się wejść do NATO, działa bardzo na wyobraźnię.

— Zgadza się, poziom zaufania do instytucji publicznych, a w szczególności służb mundurowych, jest w Finlandii na jednym z najwyższych poziomów w Europie. Pogranicznicy musieliby się dopuścić potężnych niegodziwości, żeby to się zmieniło, a na to się nie zanosi. Fińska Straż Graniczna była konsultowana przed wprowadzeniem nowego prawa, na pewno była też w jakimś stopniu zaangażowana w jego tworzenie. Podejrzewam, że w tej kwestii to politycy grali zaufaniem do mundurowych.

Wojciech Woźniak — socjolog związany z Uniwersytetem Łódzkim, zajmuje się m.in. fińskim modelem polityczno-kulturowym, autor książki „Państwo, które działa. O fińskich politykach publicznych”.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version