Komisja Wenecka opublikowała swoją opinię na temat przygotowywanej w Ministerstwie Sprawiedliwości ustawy, mającej rozwiązać problem z neo-sędziami, uderzającą w zgłoszony wcześniej przez ministra Bodnara pomysł: cofnięcia neo-sędziów, powołanych przez upolitycznioną neo-KRS na stanowiska, które powołali poprzednio.

Komisja uznała, że cofnięcie ich bez umożliwienia im odwołania, mocą ustawy, byłoby niezgodne ze standardami europejskimi. Opinie Komisji – ciała doradczego Rady Europy – nie są dla wiążące. Rząd Tuska obiecał jednak wyborcom, że przywróci w Polsce europejskie standardy praworządności i nie może tego robić przy pomocy działań negatywnie ocenianych przez europejskie instytucje.

Z pewnością opinia Komisji zwiększa poczucie zamieszania wokół sytuacji praworządności w Polsce, wśród części wyborców opozycji wzmocni pewnie frustracje, że przywracanie normalności w tym obszarze idzie tak wolno i z tak wielkimi oporami. Jednocześnie zawarte w niej propozycje mogą pozwolić na takie rozwiązanie problemu neo-sędziów, które zyska szerszą społeczną legitymację i będzie w stanie długotrwale się utrzymać.

Wokół interpretacji opinii Komisji toczy się też oczywiście polityczny spór, warto więc przyjrzeć się temu, co dokładnie się w niej znalazło. Z pewnością nie stwierdza ona – wbrew temu co można usłyszeć od polityków PiS – że „nie ma żadnych neo-sędziów” i wszyscy sędziowie powołani przez powołaną w czasach PiS, upolitycznioną KRS są po prostu normalnymi sędziami.

Nie, opinia Komisji wskazuje na konieczność rozwiązania problemu sędziów powołanych w wadliwej procedurze przez neo-KRS. Do uregulowania statusu wadliwie powołanych sędziów zobowiązuje Polskę zresztą wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka z grudnia 2023 r. w sprawie „Wałęsa przeciwko Polsce”. Orzecznictwo ETPCz i Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej wielokrotnie stwierdzało, że sędziowie powołani wadliwie przez upolitycznioną KRS nie dają gwarancji niezawisłości.

Jednocześnie Komisja Wenecka stwierdziła, że masowe unieważnienie wszystkich uchwał neo-KRS nie wpisywałoby się – jako środek naruszający zasadę proporcjonalności – w koncepcję rządów prawa. Trzymając się reguł, praworządności nie można też, w opinii Komisji, ustawowo uznać nieważności wszystkich powołań sędziów przez neo-KRS, a wydanych przez nich orzeczeń za nieważne. Weryfikacją neo-sędziów powinna zdaniem Komisji zająć się działająca na podstawie jasnych kryteriów niezależna od rządu instytucja, a poddani jej sędziowie muszą mieć możliwość odwołania.

Czy to oznacza, że teraz trzeba będzie osobno rozpatrywać sprawę każdego neo-sędziego? Biorąc pod uwagę, że ich liczbę ocenia się na około 2,5 tys. – co stanowi miej więcej jedną czwartą wszystkich aktywnych w Polsce sędziów – mogłoby to grozić paraliżem wymiaru sprawiedliwości na długie miesiące. Rekomendacje Komisji zawierają jednak wskazówki, pozwalając uchronić się Polsce przed podobnym scenariuszem. Jej opinia zaleca bowiem, by weryfikacja dokonała się szybko, miała systemowy charakter, dopuszcza też rozpatrywanie przypadków poszczególnych sędziów w grupach.

W swoim wpisie na portalu X, jeden z założycieli inicjatywy Wolne Sądy, dziś europoseł Michał Wawrykiewicz zinterpretował to w ten sposób: można podzielić neo-sędziów na kilka grup i wydać decyzję weryfikacyjną co do całej grupy. Zająć by się tym mogła np. już prawidłowo powołana KRS. Jednocześnie każdemu sędziemu przysługiwałoby indywidualne odwołanie od tej decyzji przed Sądem Najwyższym – oczywiście w składach bez neo-sędziów.

Co z tego wszystkiego zrozumie przeciętny obserwator polskiego życia publicznego? Najpewniej głównie to, że proces przywracania praworządności okazuje się jeszcze bardziej skomplikowany i pełen przeszkód, niż mogłoby się to wcześniej wydawać. Co nie jest dobrą polityczną wiadomością dla koalicji 15 października.

Rok temu jej wyborcy zdawali sobie oczywiście sprawę, że nie będzie łatwo. Że nowy rząd obozu demokratycznego będzie oparty aż o cztery kluby parlamentarne – w tym jeden, Lewicy, nie w całości – że będzie musiał mierzyć się z ciągle silną i totalną opozycją ze strony PiS i z nie mniej populistyczną Konfederacją. Że skala destrukcji państwa prawa, jaką zostawiło w spadku osiem lat rządów Zjednoczonej Prawicy, jest gigantyczna, a prace naprawcze może sabotować prezydent Duda.

Jednocześnie jesienią 2023 r. mogło się wydawać, że tak jak udało się pokonać PiS – mimo całej przewagi, jaką partia ta dysponowała w kampanii – tak uda się w końcu „posprzątać” po jej rządach. Przez 12 miesięcy od wyborów te nadzieje wielokrotnie zostały wystawione na ciężką próbę. Proces przywracania praworządności idzie wolno, a rząd napotyka na drodze ku temu celowi wiele przeszkód, z którymi nie bardzo potrafi sobie poradzić, przynajmniej nie do czasu wyboru nowego, sprzyjającego mu prezydenta.

W sprawie Trybunału Konstytucyjnego Sejm przyjął uchwały dające podstawy do uznania nieważności wyroków Trybunału Przyłębskiej, ale na horyzoncie nawet nie widać odbudowy efektywnego sądownictwa konstytucyjnego. Udało się co prawda rozbić układ, jaki Zbigniew Ziobro i prezydent Duda próbowali zainstalować w prokuraturze, ale zmiany te są podważane jako bezprawne przez PiS. Jak dotąd praktycznie nie posunęliśmy się też do przodu w sprawie neo-sędziów. Teraz opinia Komisji Weneckiej po raz kolejny przypomina, że trudno to będzie zrobić w szybki, efektywny i niebudzący prawnych wątpliwości sposób.

Jednocześnie rekomendacja, by weryfikowanym sędziom przysługiwało indywidualne odwołanie, wydaje się rozsądna i zgodna z ogólnym poczuciem sprawiedliwości – niezależnie od tego jak moralnie czy politycznie oceniamy decyzje osób, które zdecydowały się przyjąć nominacje od neo-KRS. Rząd nie może też dopuścić do sytuacji, w których zdegradowani neo-sędziowie będą skarżyć decyzje o swojej degradacji przed europejskimi trybunałami i wygrywać – byłoby to bardzo politycznie bolesne dla obozu demokratycznego.

Byłoby też wskazane, by weryfikacja neo-sędziów zyskała możliwie szeroką akceptację środowiska sędziowskiego. Oczywiście, nigdy nie zaakceptują jej najbardziej upolitycznieni sędziowie, którzy otwarcie związali swoje kariery z poprzednim rządem. Wielu z nich pewnie grozić będzie nie tylko cofnięcie nominacji, ale nawet postępowania dyscyplinarne. Pytanie, czy da się tak przygotować weryfikację, by jedna czwarta orzekających sędziów nie czuła się przez nią niesprawiedliwie potraktowana, by nie wpychać ich w objęcia PiS.

Priorytetem działań państwa w sprawie neo-sędziów musi być przy tym możliwie szybkie usunięcie wadliwych powołań sędziowskich z polskiego wymiaru sprawiedliwości. Jest to bowiem konieczne, by zapewnić obywatelom prawo do sądu przed sędzią dającym elementarne gwarancje niezawisłości, zdolnym wydać wyrok, który później nie będzie podważany ze względu wadliwe powołanie wydającego go sędziego. Jak nie byłoby to trudne, trzeba znaleźć sposób, by pogodzić to z europejskimi państwa prawa – nawet jeśli nie przewidywały one nigdy sytuacji, do jakiej w polskim sądownictwie doprowadziła poprzednia władza.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version