Wcale nie jest pewne, że bakterię wywołującą kiłę przywiózł do Europy Krzysztof Kolumb. Część naukowców uważa, że pochodzenie tej choroby jest zupełnie inne. Zagadkę mają rozstrzygnąć badania genetyczne.

Zaczynała się od niewielkiego guzka. Potem w różnych miejscach ciała pojawiała się nieswędząca wysypka. Powiększone były węzły chłonne, a na całym ciele rozwijały się owrzodzenia. Po pewnym czasie zmianom skórnym towarzyszyły zaburzenia psychiczne. Choroba powodowała też niepłodność. „Ciała chorych od stóp do głów były pokryte kilakami [guzami], a z ich twarzy odpadały całe płaty tkanek” – tak pierwsze przypadki kiły w Europie opisuje Jared Diamond w książce „Strzelby, zarazki, maszyny. Losy ludzkich społeczeństw”.

Powszechnie uważa się, że kiłę, zwaną też syfilisem, którą wywołuje bakteria krętek blady, przywiózł z Ameryki Krzysztof Kolumb wraz z załogą. Ale dowody na poparcie tej hipotezy nie są mocne. Opiera się ona na dokumentach dwóch lekarzy hiszpańskiego pochodzenia. Pierwszy z nich, Fernández de Oviedo, pisze w pamiętnikach, że z tą chorobą spotkał się w Europie po raz pierwszy po powrocie z wyprawy do Ameryki, ale była ona od dawna znana mieszkańcom Nowego Świata.

W tym samym duchu o kile pisze Ruy Díaz de Isla. Przedstawia ją jako „nieznaną chorobę, dotychczas niewidzianą i nigdy nieopisaną”, która rozpoczęła się w Barcelonie w 1493 r., a która pochodzi z wyspy Española w archipelagu Galapagos. Lekarz ten twierdzi, że tuż po powrocie z Nowego Świata zachorowali na nią Martín Alonso Pinzón, dowódca karaweli Pinta, uczestniczącej w pierwszej wyprawie Kolumba do Ameryki, oraz członkowie jego załogi.

Druga hipoteza zakłada, że kiła była obecna w Europie, zanim Kolumb wyruszył w świat. Świadczyć o tym mają ludzkie kości ze zmianami charakterystycznymi dla tej choroby należące do dawno zmarłych osób, a także… dzieła sztuki. W 1933 r. prof. Franciszek Walter, wenerolog i dermatolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, przedstawił pracę, w której przekonywał, że niektóre postacie na Ołtarzu w bazylice Mariackiej w Krakowie mają zmiany typowe dla kiły wrodzonej (na którą chorują dzieci zakażone nią w czasie ciąży). A są to: nos siodełkowaty, deformacje czaszki, zniekształcone zęby. Ołtarz powstał w 1489 r., czyli przed wyruszeniem Kolumba w podróż do Ameryki.

To niejedyne dzieło sztuki powstałe przed 1493 r., które przedstawia postaci zdeformowane przez kiłę. Marylynn Salmon w książce „Medieval Syphilis and Treponemal Disease” pisze, że jedna z najbardziej typowych deformacji, czyli zapadnięty grzbiet nosa, często pojawia się na średniowiecznych wizerunkach mężczyzn dręczących Chrystusa w scenach ukrzyżowania.

Zwolennicy tej hipotezy uważają, że kiła oraz inne choroby wywołane przez krętki blade były szeroko rozpowszechnione zarówno w Starym, jak i Nowym Świecie. Ich zdaniem, najpierw ok. 15 000 r. p.n.e. w strefie afroazjatyckiej pojawiła się bakteria, która wywoływała pintę, chorobę nieweneryczną. Wraz ze zmianami klimatu bakteria zaczęła ulegać mutacjom i rozprzestrzeniać się po świecie. Nie dotarła jednak na kontynent amerykański, bo ten po powstaniu Cieśniny Beringa, ok. 13-11 tys. lat temu, stracił lądowe połączenie z Eurazją i Afryką.

Potwierdzeniem hipotezy mają być niesamowite zdolności adaptacyjne bakterii. – Są mistrzami w modyfikowaniu swojego genomu, co pozwala im dostosować się do zmieniających się warunków środowiska – mówi prof. Anna Philips z Pracowni Bioinformatyki Instytutu Chemii Bioorganicznej PAN w Poznaniu. – Potrafią wymieniać się informacją genetyczną, np. genami odpowiedzialnymi za odporność na antybiotyki. Mogą też pobierać fragmenty DNA z otoczenia, np. z martwych komórek bakterii, a nawet angażować wirusy zwane bakteriofagami do przenoszenia korzystnych genów między bakteriami.

Gdy warunki do życia stają się trudne, wiele bakterii tworzy formy przetrwalnikowe. – Tej cechy krętki nie mają, ale wypracowały inny sposób radzenia sobie z niesprzyjającymi okolicznościami – potrafią się ukrywać, przechodząc w stan utajenia. Wtedy znacznie spada u nich tempo przemian metabolicznych. W takiej formie mogą przetrwać wiele lat w organizmie człowieka – mówi prof. Philips. – Bardzo często jest tak, że osoba zaraża się krętkami. Ma typowe objawy kiły, a potem kiła, nawet nieleczona, może przejść w formę utajoną – tłumaczy prof. Philips. Człowiek nie ma żadnych objawów czasem przez kilka lat, a niekiedy do końca życia, ale cały czas zaraża innych.

Przez lata hipotezy dotyczące pochodzenia kiły bazowały na poszlakach lub opisach dawnych lekarzy. Dopiero od kilkudziesięciu lat dzięki badaniom genetycznym wiadomo, że istnieją trzy podgatunki bakterii Treponema pallidum, które wywołują trzy różne choroby – kiłę przenoszoną drogą płciową oraz malinicę i kiłę endemiczną, którymi można się zarazić przez dotyk i które występują głównie w klimacie tropikalnym.

Aby rozwiązać zagadkę pochodzenia kiły, naukowcy zaczęli szukać ludzkich kości, które mają zmiany typowe dla kiły, i poddawać je badaniom DNA. Pierwsi informacji na ten temat dostarczyli naukowcy z Université d’Aix-Marseille we Francji. W 2023 r. zbadali kość udową, na którą archeolodzy natrafili już w 1987 r., a która należała do osoby zmarłej w VII lub VIII w. n.e. Badacze znaleźli w niej ślady zakażenia bakterią wywołującą kiłę oraz fragmenty DNA potencjalnego szczepu przodków krętka bladego. W czasopiśmie „The Journal of Infectious Diseases” napisali, że krętek blady lub blisko spokrewnione z nim szczepy mogły krążyć po Europie na długo przed powrotem Kolumba z jego pierwszej podróży w 1493 r.

Słabością tego badania jest to, że znalezione fragmenty DNA są bardzo zniszczone. Nie można zatem jednoznacznie stwierdzić, że badana kość należy do osoby, która chorowała na kiłę.

Rok po publikacji naukowców z Francji inne dowody przedstawiła na łamach „Nature” prof. Verena J. Schünemann z uniwersytetu w Bazylei. Uczona przeprowadziła badania genetyczne kości należących do osób, które zmarły w Brazylii 2 tys. lat temu. Ustaliła, że już wtedy, czyli na długo przed wyprawami Kolumba do Ameryki, mieszkańcy Nowego Świata cierpieli na choroby podobne do kiły. Hiszpańscy konkwistadorzy mogli zatem zakazić się kiłą podczas podróży i przywlec zarazki do Europy, ale badanie to nie dowodzi, że bakterii tych nie było na Starym Kontynencie przed wyprawami Kolumba.

– Rozwiązanie zagadki pochodzenia kiły może być trudne, bo bardzo rzadko udaje się znaleźć genom bakterii, który przetrwał kilkaset lat w formie nadającej się do badań. Prof. Schünemann przebadała sto szkieletów, wytypowała do badań genetycznych cztery, a tylko z DNA jednego z nich złożyła cały genom krętka – mówi prof. Philips. – Badamy co prawda genomy ludzi sprzed kilkunastu tysięcy lat, ale z człowiekiem jest o tyle łatwiej, że ludzkie DNA dobrze zachowuje się w twardych strukturach, takich jak zęby czy kość szklista w czaszce, a tam może nie być bakterii powodującej kiłę. Krętka najczęściej szuka się w kościach długich, na których są widoczne zmiany charakterystyczne dla tej choroby, a tam DNA trudniej się zachowuje.

Czy to oznacza, że zagadka pochodzenia kiły nigdy nie zostanie rozwiązana? – Sądzę, że kiedyś się to uda. Istnieją inne metody pozwalające ustalić, gdzie występowały krętki kiły. Gdyby udało się odkryć kilka genomów bakterii kopalnych z Ameryki i Europy, to będzie można określić, gdzie i kiedy pojawiła się postać bakterii, która zaczęła ewoluować do obecnej formy. A na podstawie analizy „drzewa genealogicznego” krętka można będzie ustalić, na ile podgatunki z Europy i Ameryki są do siebie podobne, a to może pomóc w ustaleniu, czy krętki kiły były w Europie przed Kolumbem – wyjaśnia prof. Philips.

Jedno nie ulega wątpliwości – pod koniec XV w. kiła zaczęła błyskawicznie rozprzestrzeniać się po Europie. W 1493 r. pojawiła się w Hiszpanii, w 1495 r. była we Włoszech, Francji i Niemczech, w 1496 r. w Holandii i Grecji. W 1497 r. choroba dotarła do Londynu, a dwa lata później była w Rosji. Około 1495 r. kiła pojawiła się w Polsce, pisze Janusz Kubicki, emerytowany profesor Państwowej Medycznej Wyższej Szkoły Zawodowej w Opolu. Ponoć została przywleczona przez „pewną białogłowę”, która wróciła z pielgrzymki do Rzymu.

W szybkim rozprzestrzenianiu się choroby pomogły wojny, które toczyły się na Starym Kontynencie. Pod koniec 1494 r., rok po powrocie Kolumba z pierwszej wyprawy do Ameryki, król Francji Karol VIII wkroczył do Włoch. Jego armia liczyła 25 tys. ludzi, głównie najemników z Flamandów (zamieszkujących część obecnej Belgii i północno-wschodnią Francję), Szwajcarów, Hiszpanów. Wkroczyli do Rzymu, a potem zawędrowali do Neapolu. Dopuszczali się licznych gwałtów. W lipcu 1495 r. stoczyli z armią Ligi Weneckiej bitwę pod Fornovo. To wtedy włoscy lekarze opisali dziwną chorobę, z którą zetknęli się po raz pierwszy. „Widzieliśmy na ciałach francuskich żołnierzy wysypkę bardziej przerażającą niż trąd i słoniowatość, która może być śmiertelna i jest przenoszona poprzez stosunek płciowy” – pisał jeden z nich. Wkrótce armię francuską oskarżono o rozniesienie kiły po całych Włoszech, a ponieważ składała się ona z najemników z całej Europy, epidemia mogła rozprzestrzeniać się po kontynencie.

Na początku ludzie bardzo ciężko chorowali na kiłę. „Ale już w 1546 r. syfilis występował we współczesnej formie, o dobrze dziś znanych objawach. Najwyraźniej krętki kiły ewoluowały w taki sposób, aby chorzy pozostawali dłużej przy życiu. Dzięki temu dochodziło do przenoszenia zarazków na większą liczbę ofiar” – pisze w swojej książce Jared Diamond.

– Cechą charakterystyczną bakterii, podobnie jak wirusów, jest to, że zmieniają się tak, aby nie doprowadzać do śmierci gospodarza, bo to pozwala im dłużej przetrwać. To argument wspierający teorię mówiącą o tym, że kiła dotarła do Europy wraz z Kolumbem. Bakteria, która doprowadziła w Europie na przełomie XV i XVI w. do wybuchu epidemii, była bardzo agresywna, a objawy, które wywoływała, były bardziej wyniszczające niż u osób, które obecnie chorują. Może to świadczyć o tym, że mieszkańcy Europy nie mieli odporności na tę infekcję, co sugeruje, że wtedy zetknęli się z nią po raz pierwszy – mówi prof. Philips.

Na kiłę chorowali m.in. król Francji Ludwik XIV i car Rosji Iwan IV Groźny, a w Polsce Jan Olbracht i Zygmunt August. Prawdopodobnie z powodu powikłań kiły zmarła Barbara Radziwiłłówna. Chorował też król Jan III Sobieski, który zaraził się od swojej żony, Marysieńki.

Na początku chorym proponowano kurację maściami rtęciowymi, które należało wcierać w całe ciało, oraz inhalacje z oparów rtęci. Terapia przynosiła pewne efekty, bo np. leczeni w ten sposób Jan III Sobieski i Marysieńka doczekali się licznego potomstwa, ale powodowała uszkodzenie nerek oraz wypadanie zębów i włosów. Przełom w leczeniu kiły nastąpił dopiero w II połowie XX w., kiedy pojawiły się antybiotyki.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version