Aktywność fizyczna, zabiegi medycyny estetycznej, macierzyństwo. Co zrobić, aby żyć długo w dobrej formie i młodo wyglądać?
Ponad pięć lat. Średnio tyle dłużej żyją mieszkanki Unii Europejskiej niż mieszkańcy. W Polsce różnica ta jest większa i wynosi ponad siedem lat. I wszędzie na świecie w tej konkurencji panie bezapelacyjnie wygrywają z mężczyznami. Naukowcy tłumaczą to stylem życia – kobiety bardziej niż panowie dbają o siebie, jedzą zdrowsze posiłki, częściej poddają się badaniom profilaktycznym, a jeśli już zachorują, to bardziej słuchają się lekarzy.
Jest jeszcze jeden istotny czynnik, który decyduje o długości życia — genetyka. Kobiety mają dwa chromosomy X, co z punktu widzenia długości życia jest bardziej korzystne niż posiadanie X i Y, jak u mężczyzn. Różnice w długości życia między dwoma płciami naukowcy tłumaczą też różną aktywnością genów regulujących procesy zapalne. Zgodnie z jedną z teorii to właśnie procesy zapalne, jakie toczą się w organizmie, przyspieszają starzenie. U kobiet te prozapalne geny są mniej aktywne, dlatego żyją one dłużej niż mężczyźni.
Ruch to życie
O długości życia bez wątpienia decydują też hormony. Testosteron, którego więcej jest u mężczyzn, sprzyja przewlekłemu stresowi, co przyspiesza starzenie i zwiększa ryzyko przedwczesnej śmierci. Dlatego oni żyją krócej. One zaś są chronione przez estrogeny. — Jednak wraz z wiekiem, a zwłaszcza w okresie menopauzy i po menopauzie, wygasa nam ochrona estrogenowa, która przez wiele lat sprawia, że praktycznie u młodych kobiet nie występują zawał czy inne problemy kardiologiczne. Jednak ok. 50. roku życia statystyki kobiet i mężczyzn w tym obszarze medycyny się zrównują, a potem częściej chorują kobiety – mówi prof. Agnieszka Mastalerz-Migas, konsultant krajowa w dziedzinie medycyny rodzinnej. – Dlatego bardzo ważne jest, aby kobiety w tym wieku przyjmowały leki, wg zaleceń lekarzy, kontrolowały ciśnienie tętnicze, poddawały się regularnym badaniom, ale też wprowadziły zmiany w dotychczasowym stylu życia – najważniejszy jest ruch, bo ruch to życie, a będąc aktywnymi fizycznie, możemy sobie wybaczyć pewne grzeszki w diecie.
Wraz z wiekiem kobiety potrzebują więcej ruchu niż za młodu, a nawet więcej niż mężczyźni. — Powinny pamiętać o treningu siłowym, bo zanikają nam mięśnie. Kobiety mają zawsze mniej mięśni niż mężczyźni, a więcej tkanki tłuszczowej, a w okresie menopauzalnym dodatkowo tracimy mięśnie, jeśli do tego dołączamy restrykcyjne diety czy leki na otyłość, to tracimy masę, ale też masę mięśniową. Dlatego tak ważna jest aktywność fizyczna – mówi prof. Mastalerz-Migas.
Rok temu naukowcy z Uniwersytetu w Qingdao w Chinach wykazali, że kobiety odnoszą większe korzyści z takiej samej ilości regularnych ćwiczeń niż mężczyźni. Eksperci zalecają, aby kobiety przeznaczały co najmniej 150 minut tygodniowo na umiarkowane ćwiczenia lub 75 minut na intensywne ćwiczenia, a co najmniej dwa razy w tygodniu wykonywały ćwiczenia wzmacniające mięśnie. Już 140 minut umiarkowanych ćwiczeń tygodniowo zmniejsza ryzyko przedwczesnej śmierci, m.in. z powodu zdarzeń sercowo-naczyniowych, o 18 proc. Aby podobny efekty osiągnęli mężczyźni, powinni ćwiczyć 300 minut tygodniowo.
Kolejne zagrożenie to choroby nowotworowe. — Ich ryzyko wzrasta wraz z wiekiem. Kobiety chorują wtedy częściej nie tylko na raka piersi, ale też płuca i jelita grubego, który jest w dużej mierze powiązany z dietą – mówi prof. Mastalerz-Migas, ale przyznaje, że nie można się przed nimi całkowicie ochronić. — Nie jesteśmy bowiem w stanie wyeliminować wszystkich kancerogennych składników. A są one nie tylko w wysoko przetworzonej żywności i czerwonym mięsie, ale też w innych produktach – dodaje prof. Mastalerz-Migas.
Zaburzona odporność
Kobiety częściej niż mężczyźni chorują na choroby autoimmunologiczne, czyli schorzenia, w których układ odpornościowy błędnie rozpoznaje komórki organizmu jako zagrożenie i zaczyna je atakować. Szacuje się, że nawet 80 proc. tych chorób dotyczy kobiet, np. na toczeń rumieniowaty układowy choruje dziewięć razy więcej kobiet niż mężczyzn, a w przypadku zespołu Sjogrena na 19 kobiet choruje jeden mężczyzna.
— Przyczyny chorób autoimmunologicznych są złożone i nie do końca poznane. Wiadomo na pewno, że układ odpornościowy kobiet działa nieco inaczej niż mężczyzn. Uważa się, że u kobiet pewną rolę odgrywa wadliwa regulacja genów na chromosomie X, hormony płciowe, a także predyspozycja genetyczna i liczne ciąże. Ale to nie tłumaczy wszystkiego, bo np. na łuszczycę czy łuszczycowe zapalenie stawów kobiety chorują równie często, jak mężczyźni — mówi prof. dr hab. n med. i n. o zdr. Irena Walecka, kierownik Kliniki Dermatologii CMKP, konsultant wojewódzki w dziedzinie dermatologii i wenerologii.
Nie wiadomo jednak, jak macierzyństwo wpływa na długość życia kobiet. Sześć lat temu naukowcy z Columbia Aging Center w Nowym Jorku stwierdzili, że w czasie ciąży dochodzi do wyczerpania organizmu, co sprawia, że kobiety, które przynajmniej raz zaszły w ciążę, są biologicznie starsze — od czterech miesięcy do ponad roku — niż ich rówieśniczki, które w ciąży nie były, a im więcej razy były w ciąży, tym szybsze było ich biologiczne starzenie. Szczegóły badania uczeni opisali na łamach „Proceedings of the National Academy of Sciences”.
Jednak wyczerpanie, do jakiego dochodzi w ciąży, prawdopodobnie z czasem mija, uważają naukowcy z Yale School of Medicine. W „Cell Metabolism” opublikowali wyniki badania, które sugerują, że sama ciąża co prawda przyspiesza starzenie — od wczesnej do późnej ciąży, czyli przez ok. 20 tygodni, wiek biologiczny wzrasta o ok. dwa lata. Jednak po porodzie następuje znaczące odwrócenie niekorzystnych zmian. Gdy bowiem trzy miesiące później uczeni zbadali te same kobiet, stwierdzili niezwykle duży spadek wieku biologicznego, u niektórych pań nawet o osiem lat. Nie są jednak w stanie wyjaśnić, czy obniżenie wieku biologicznego po porodzie jest po prostu powrotem organizmu do wieku biologicznego sprzed ciąży, czy może jednak ciąża ma efekt odmładzający.
A może znaczenie ma wiek, w którym kobieta spodziewa się dziecka, sugerują naukowcy z Boston University School of Medicine. Wykazali oni, że im późniejsze macierzyństwo, tym dłuższe życie. W lipcu ubiegłego roku w czasopiśmie „Menopause” opublikowali wyniki badania, z którego wynika, że kobiety, które zaszły w ciążę w sposób naturalny i urodziły dziecko po 33. roku życia, mają większe szanse dożyć sędziwego wieku niż panie, które ostatnie dziecko urodziły przed trzydziestką.
Uznali, że urodzenie dziecka w późniejszym wieku nie przedłuża życia samo z siebie, ale oznacza, że układ rozrodczy, jak i cały organizm tych mam wolniej się starzeje. A zawdzięczają to prawdopodobnie pewnym wariantom genetycznym, które sprzyjają dłuższym zdolnościom rozrodczym i dłuższemu życiu, uważają badacze. Uzyskane przez nich wyniki potwierdzają wnioski z kilku wcześniejszych badań, m.in. New England Centenarian Study, które w 1994 r. rozpoczęli naukowcy z Harvard University w Bostonie, a podsumowali w 2010 r. Wykazali oni, że kobiety, które urodziły dziecko po czterdziestce, mają cztery razy większe szanse dożyć stu lat niż ich rówieśniczki, które urodziły ostatnie dziecko w młodszym wieku.
Związek między stanem zdrowia a zdrowiem reprodukcyjnym kobiet badał także Niels van den Berg z Universiteit Leiden w Niderlandach. Wykazał on, że każdy dodatkowy rok przed urodzeniem ostatniego dziecka wiąże się z dodatkowymi 22 dniami życia. Z jego obliczeń wynika, że kobiety, które urodziły ostatnie dziecko przed 40. żyły średnio o 17 miesięcy krócej, niż te, które urodziły je po 45. roku życia.
Z kolei naukowcy z Karolinska Institutet w Sztokholmie uważają, że posiadanie choćby jednego dziecka może wydłużyć życie kobiet o 1,5 roku, a mężczyzn nawet o dwa lata. Jak twierdzi główna autorka badania, dr Karin Modig, nie jest to jednak zasługa genów, ale wsparciu, jakie rodzice otrzymują od dzieci. Dzięki dzieciom są też bardziej aktywni społecznie do późnej starości. Ma to istotny wpływ nie tylko na samą długość życia, ale też na samopoczucie i ogólny stan zdrowia.
Peelingi, lasery i wypełniacze
Dla kobiet ważne jest jednak nie tylko długie życie, bez bólu i choroby, ale także młody wygląd. — Podstawą młodego wyglądu jest kompleksowe podejście do pielęgnacji skóry, zdrowa dieta i ćwiczenia fizyczne – mówi prof. Walecka i dodaje, że skóra wymaga codziennego oczyszczania z makijażu, zwłaszcza z fluidu i pudrów mineralnych. – Co kilka dni warto zrobić kawitację, czyli oczyścić skórę za pomocą ultradźwięków, a raz na dwa tygodnie, czy raz na miesiąc w zależności, od tego jaką mamy skórę, poddać się zabiegowi biostymulacji, np. peelingowi chemicznemu. Zabiegi te możemy łączyć z mezoterapią, osoczem bogato płytkowym czy zabiegami laserowymi – radzi prof. Walecka.
Mezoterapia i osocze bogato płytkowe służą przede wszystkim stymulacji fibroblastów do produkcji kolagenu i elastyny, pobudzają metabolizm i poprawiają mikrokrążenie. — Zdecydowanie silniejszą biostymulację i regenerację tkanek oraz poprawę jędrności, elastyczności i ogólnej kondycji cery można uzyskać po zastosowaniu stymulatorów, które nie są klasycznymi wypełniaczami, choć zawierają stabilizowany kwas hialuronowy – dodaje prof. Walecka.
Odmładzaniu służą też zabiegi laserowe. – Należy tylko pamiętać, że nie ma laserów uniwersalnych i każdy laser ma inne przeznaczenie. Jedne służą do likwidacji naczynek na twarzy czy nogach, inne do depilacji włosów, a jeszcze inne do złuszczenia i regeneracji oraz odnowy skóry. Po tych ostatnich zabiegach, wykonywanych z reguły laserem frakcyjnym pacjent, musi kilka dni przebywać w domu, bo po zabiegu często skóra jest czerwona, obrzęknięta, mogą pojawić się pęcherze, a na dalszym etapie się złuszczanie – wymienia prof. Walecka. Czy zatem warto poddawać się takiemu zabiegowi? – Z pewnością można go polecić pacjentkom, które mają wiotką skórę, dużo drobnych zmarszczek, przebarwienia, czy odbarwienia – mówi prof. Walecka.
Młody wygląd mają zapewnić też wypełniacze, np. kwas hialuronowy, które stosuje się głównie do korekcji, nadawania objętości, modelowania konturów twarzy czy wypełniania zmarszczek. — Ale nie jest to metoda dla każdego i nie na każdym etapie życia. Wypełniacz to substancja, którą podajemy pod skórę. Nie powinno się go podawać osobom, które mają choroby autoimmunologiczne, bo może dojść do ich zaostrzenia. Uważa się, że wypełniacz to jednak jest ciało obce, a każde ciało obce może w ten czy inny sposób wywołać chorobę autoimmunologiczną – mówi prof. Walecka.
Przeciwwskazania ma też toksyna botulinowa. — Nie powinny jej stosować pacjentki, które biorą niektóre leki (np. aminoglikozydy, aminochinolony, cyklosporynę), czy chorują na określone choroby autoimmunologiczne, np. miastenię czy zespół Lamberta Eatona. Nie wykonujemy też zabiegów z toksyną botulinową u kobiet w ciąży czy osób starszych z bardzo wiotką skórą, bo efekt nie będzie taki, jakiego by pacjent oczekiwał. Szkoda zatem pieniędzy, a poza tym są inne metody, które zdecydowanie lepiej poprawią wygląd. W takich przypadkach rekomendujemy lifting chirurgiczny, po którym efekt będzie widoczny i długotrwały – mówi prof. Walecka.
Niektóre leki i infekcje mogą też zainicjować chorobę autoimmunologiczną lub ją zaostrzyć. — Na przykład do pierwszego rzutu łuszczycy często dochodzi po infekcji górnych dróg oddechowych zwłaszcza paciorkowcowej — mówi prof. Walecka i zaleca — w miarę możliwości — szczepienia. – Osoby dorosłe często zarażają się od dzieci. Jeśli zatem osoba po 50. roku życia ma kontakt z dziećmi, osobami chorymi, czy przebywa w dużych skupiskach ludzkich, to z pewnością powinna zaszczepić się przeciwko grypie, RSV, krztuścowi, półpaścowi, pneumokokom i meningokokom, które wywołują wiele chorób, w tym zapalenie opon mózgowych, płuc lub mięśnia sercowego – mówi prof. Walecka.