Choć nerki pełnią równie kluczową funkcję co serce czy płuca, są jednymi z najmniej docenianych i zaopiekowanych narządów. Może dlatego, że oczyszczając organizm, pracują niezauważone „za kulisami”, a my wydalanie uważamy za wstydliwą czynność? Najwyższy czas to zmienić.
Natura genialnie wymyśliła skomplikowaną strukturę nerek – zbudowane są z miliona mininerek, czyli nefronów. A każdy z nich składa się z kłębuszka i cewek. Działają jak najlepsza stacja filtrująca, codziennie oczyszczając ok. 1800 l krwi. W ciągu doby osocze zostaje w nich przefiltrowane ponad 30 razy.
Nerki wraz z produkowanym i przesyłanym do pęcherza moczem usuwają z organizmu szkodliwe produkty przemiany materii, a ważne substancje odzyskują i wpuszczają z powrotem do krwi. Regulują gospodarkę hormonalną i elektrolitową, kontrolują poziom wody w organizmie. Od tego, czy pracują prawidłowo, zależy też ciśnienie tętnicze i wytwarzanie witaminy D.
Niezbędne badania
Choć wykonują tak ważną i niezbędną pracę, nie otrzymały odpowiedniej ochrony w postaci systemu wczesnego ostrzegania. Kiedy są przeciążone albo zaczynają chorować, organizm przez długi czas nie daje żadnego sygnału, że coś jest nie tak. Nerki pracują ponad siły miesiącami, latami. Aż do upadłego.
– Nerki bolą rzadko, najczęściej w przypadku kamicy nerkowej – tłumaczy dr hab. n. med. Aleksandra Rymarz, nefrolog i transplantolog. – Silny ból, jaki towarzyszy tej chorobie, skłania pacjenta do szybkiej reakcji i wizyty u lekarza. Natomiast w przewlekłej chorobie nerek dolegliwości bólowe przez długi czas praktycznie nie występują nawet w przypadku grożącej niewydolności i w efekcie śmierci. Dlatego, choć choruje na nią w Polsce 4,2 mln osób, niewiele z nich w ogóle o tym wie. Pacjenci trafiają do nefrologa zwykle w zaawansowanym stadium, gdy nerki są już w bardzo złym stanie. Ogólnopolskie badanie pacjentów nefrologicznych przeprowadzone w 2019 r. wykazało, że 15 proc. chorych objętych badaniem zgłosiło się do nefrologa w stadium 3a i 3b, reszta w 4 i 5. Przy czym w piątym, najbardziej zaawansowanym, musimy włączyć już leczenie nerkozastępcze, czyli dializoterapię, albo wykonać ratujący życie chorego przeszczep.
Jedynym sposobem, dzięki któremu problemy z nerkami można zdiagnozować na wczesnym etapie i zastosować skuteczne leczenie, są proste i tanie badania diagnostyczne. W skład pakietu nefrologicznego powinno wejść badanie ogólne moczu, stężenia kreatyniny, mocznika i potasu oraz USG jamy brzusznej. USG jest nie tylko badaniem przesiewowym w kierunku chorób nerek, ale może też ujawnić patologie związane z innymi narządami w jamie brzusznej.
Tego rodzaju badania każdy powinien zrobić profilaktycznie raz w roku. Ale największą czujność muszą zachować osoby, które znajdują się w grupie ryzyka chorób nerek, czyli z otyłością, cukrzycą, nadciśnieniem czy chorobami sercowo-naczyniowymi. Badania diagnostyczne oraz ich częstotliwość powinien zlecać im w zależności od indywidualnych potrzeb lekarz prowadzący.
Oprócz badań profilaktycznych, które wykonujemy co roku, najważniejsze jest to, co robimy dla nerek na co dzień. To nasze codzienne nawyki i zwyczaje decydują o ich zdrowiu. Przede wszystkim nerki do prawidłowego działania i produkowania moczu potrzebują odpowiedniej ilości wody, a więc pilnujmy, żeby przyjmować ok. 2 litrów płynu dziennie. Tymczasem, jak wynika z obserwacji lekarzy, pijemy zbyt mało. W upalne dni albo kiedy pochłania nas praca, zupełnie zapominamy o odpowiednim nawodnieniu. Kiedy mocz traci swoją jasną, słomkową barwę, ciemnieje, oddajemy go mniej niż zwykle, to sygnał, że nerki pracują w systemie alarmowym – są przeciążone. Starajmy się do tego nie doprowadzać i popijajmy regularnie w ciągu dnia wodę, herbatę czy inne napoje niesłodzone i niegazowane.
Za dużo soli
Ograniczmy w diecie ilość soli. Nie powinno się przekraczać 2000 mg soli na dobę – to zawartość małej, płaskiej łyżeczki. Tymczasem używamy jej o wiele więcej. I nie chodzi tylko o sól z solniczki, ale o ogromne ilości „ukrytej soli” znajdującej się w potrawach wysoko przetworzonych. Spożywana na co dzień w nadmiarze może doprowadzić do powstania kamicy układu moczowego. Nerki, usuwając z organizmu nadmiar soli, jednocześnie zaczynają wydalać wraz z moczem wapń. A przeładowanie moczu wapniem prowadzi do wytrącania się kamieni wapniowych w drogach moczowych.
Nasza dieta jest przeładowana solą. – Podczas ostatniego kongresu nefrologicznego w USA przedstawiono badania, pokazujące ogromny wzrost zachorowania na kamicę wśród dzieci. Uznano ją wręcz za chorobę cywilizacyjną – mówi dr Rymarz. Doprowadziło do tego regularne spożywanie wysoko przetworzonego, śmieciowego jedzenia, takiego jak hamburgery, czipsy, zapiekanki, peklowane wędliny, konserwy etc.
W tego typu produktach spożywczych znajdziemy oprócz soli także duże ilości cukru oraz substancji dodatkowych: konserwantów, barwników, wzmacniaczy smaku, spulchniaczy itd. Wszystkie te syntetyczne dodatki muszą zostać przez nerki podczas procesu oczyszczania wychwycone i wydalone z organizmu. Jednymi z substancji, które najbardziej szkodzą nerkom, są fosforany używane jako stabilizatory, emulgatory, regulatory kwasowości i przeciwutleniacze. Prawdziwą bombą fosforanową jest cola, zawierająca w składzie ogromne ilości kwasu fosforanowego. Ale fosforany znajdziemy także w wielu innych produktach żywnościowych, ponieważ ich dodatek przedłuża termin przydatności do spożycia. Warto więc czytać etykiety.
Ostrożnie z białkami
W poradnikach znajdziemy zalecenia dotyczące diety chroniącej nerki. Można tam przeczytać, że należy ograniczyć podaż białka. Jest to jednak rada dobra dla osób, które już zmagają się z przewlekłą chorobą nerek. Im bardziej jest ona zaawansowana, tym mniej białka powinno się spożywać.
Osobom z przewlekłą chorobą nerek zaleca się wręcz dietę wegetariańską lub wegańską, którą należy uzupełniać o tzw. ketoanalogi, które pomagają zapobiegać niedoborom białkowym w organizmie. Dzięki ograniczeniu białka w diecie można spowolnić, a nawet zatrzymać rozwój choroby.
Ludziom, którzy mają osłabione nerki, białko szkodzi, ponieważ aminokwasy (z których białka się składają) powodują nadmierną filtrację w kłębuszkach nerkowych. – Doprowadza to do tzw. hiperfiltracji, czyli nadmiernej pracy i przeciążenia nerek, a w efekcie sklerotyzacji, czyli włóknienia kłębuszków i zmniejszenia ilości czynnego miąższu nerkowego. Obserwujemy czasami takie zjawisko u zdrowych, młodych mężczyzn ćwiczących regularnie na siłowni i przyjmujących w nadmiarze suplementy wysokobiałkowe. Zdarza się, że osoby te trafiają do szpitala z bardzo zniszczonymi nerkami – tłumaczy dr Rymarz.
Dla osoby zdrowej, ze sprawnie funkcjonującymi nerkami białko jest niezbędnym i bardzo potrzebnym elementem diety. Choć w naszej tradycyjnej polskiej kuchni bogatej w mięso i nabiał zjadamy go niejednokrotnie za dużo. Optymalną radą dla wszystkich będzie więc stosowanie diety śródziemnomorskiej opartej na świeżych warzywach, owocach, oliwie (lub innych tłuszczach nienasyconych) oraz rybach i niewielkiej ilości mięsa. To dieta uznana za najzdrowszą na świecie, więc warto wziąć sobie do serca jej zasady. A duża ilość antyoksydantów obecnych w warzywach zadziała korzystnie i ochronnie na pracę wielu wewnętrznych narządów, w tym nerek.
Cukier nie krzepi
W ramach profilaktyki powinno się ograniczyć w diecie spożycie cukru, czyli węglowodanów prostych. Nie dlatego, że szkodzą one nerkom, ale dlatego, że dieta wysokowęglowodanowa odpowiada za powstanie otyłości. Otyłość z kolei sprzyja rozwojowi cukrzycy typu 2 i chorobom sercowo-naczyniowym. Osoby z tymi schorzeniami z kolei znajdują się w grupie ryzyka chorób nerek. Jak tłumaczy dr Rymarz, procesy zachodzące w naszym organizmie są ze sobą ściśle związane i zależne od siebie. Utrzymując zdrowy styl życia, czyli dbając o dobrą dietę, prawidłową masę ciała, zapewniając sobie regularną aktywność fizyczną i odpowiednio długi i regenerujący sen oraz unikając alkoholu (który dosłownie dewastuje nasze organy wewnętrzne), dbamy pośrednio także o nerki. Pamiętajmy, że to one muszę „posprzątać” wszystkie szkodliwe „odpadki”, czyli produkty przemiany materii, „hormony stresu” i inne toksyny, które dostały się do krwiobiegu. Lepiej więc wspierajmy je w pracy, bo kiedy nerki nie nadążą z oczyszczaniem, nasz organizm po prostu ulegnie zatruciu.
Obserwujmy też nasze ciało, bo choć zwykle nerki chorują w milczeniu, zdarza się, że dają sygnały, na które warto zwrócić uwagę. Takimi niepokojącymi objawami są:
- obrzęki podudzi i obrzęki powiek – to sygnał, że gospodarka wodno-elektrolitowa jest zaburzona. Warto zrobić badania moczu – ogólne, poziom kreatyniny, potasu, mocznik;
- nadciśnienie tętnicze – wszystkie osoby z podwyższonym ciśnieniem znajdują się nie tylko w grupie ryzyka chorób sercowo-naczyniowych, ale także przewlekłej choroby nerek. Chore nerki mogą być przyczyną nadciśnienia. Ale może też być na odwrót – nieleczone nadciśnienie może uszkodzić nerki;
- zmiana zabarwienia moczu na różową lub krwistą, pienienie się moczu – to objawy wymagające pilnej konsultacji z nefrologiem i przeprowadzenia pełnej diagnostyki.
– Im wcześniej zaobserwujemy problemy z nerkami albo regularnie będziemy je badać, tym większa szansa na zdiagnozowanie choroby i włączenie skutecznego leczenia, które ochroni je przed dalszymi uszkodzeniami. W ostatnim czasie zwiększyły się znacznie możliwości leczenia przewlekłej choroby nerek, ponieważ pojawiło się sporo nowych programów lekowych z nowoczesnymi terapiami, które zatrzymują postęp choroby – mówi dr Rymarz. Warto się przebadać, bo tylko zdrowe lub prawidłowo leczone nerki zapewnią nam normalne funkcjonowanie i dobre samopoczucie.

