Przyjęte trójstronne porozumienia nie wpłyną znacząco na przebieg działań wojennych na lądzie. Dadzą jedynie nieco oddechu ukraińskim cywilom i pozwolą Kremlowi na zdobycie kolejnej dobrej pozycji negocjacyjnej. Na razie droga do całkowitego zawieszenia broni jest daleka.

Prezydent Władimir Putin nadal odrzuca proponowane przez Donalda Trumpa i Wołodymyra Zełenskiego tymczasowe zawieszenie broni na linii frontu mimo zgody na zawieszenie ataków na infrastrukturę energetyczną i powstrzymanie się od działań na Morzu Czarnym. Szczegóły porozumienia nie są do końca jasne. Nie wydano wspólnego komunikatu, każda ze stolic wydała własne oświadczenie.

Wydaje się, że zawieszenie ataków lotniczych domyślnie wygaśnie 17 kwietnia 2025 r., chyba że zarówno Rosja jak i Ukraina zgodzą się je odnowić. Wiadomo także, że Rosja i Ukraina mają prawo uważać się za wolne od zobowiązań wynikających z umowy, jeśli jedna ze stron ją naruszy.

Z oświadczenia Kremla wiadomo, że lista celów objętych zakazem atakowania obejmuje rafinerie ropy naftowej, ropociągi i gazociągi oraz obiekty magazynowe, w tym stacje pomp, oraz infrastrukturę wytwarzania i przesyłu energii elektrycznej, w tym elektrownie, podstacje, transformatory i dystrybutory, elektrownie jądrowe i zapory hydroelektryczne.

Pozwoli to odpocząć ukraińskim cywilom i niewiarygodnie obciążonej sieci elektrycznej, której wydolność spadła od początku wojny aż o 60 proc. Z drugiej strony przerwa pozwoli Rosjanom uzupełnić zapasy pocisków manewrujących i bezzałogowców, a także przenieść ciężar uderzeń na linie komunikacyjne, poligony, magazyny i punkty etapowe ukraińskiej armii.

Mniej jasne jest porozumienie ws. zawieszenia działań zbrojnych na Morzu Czarnym. Wszystkie strony „zgodziły się zapewnić bezpieczną żeglugę, wyeliminować użycie siły i zapobiec używaniu statków handlowych do celów wojskowych na Morzu Czarnym”. Problemem jest jednak termin obowiązywania porozumienia. Kijów oświadczył, że rozumie, iż zawieszenie broni weszło w życie natychmiast po ogłoszeniu decyzji przez USA, jednak Moskwa stwierdziła, że nastąpi to dopiero po zniesieniu zachodnich sankcji wobec firm zajmujących się eksportem żywności i nawozów.

Dzieje się tak, ponieważ Waszyngton oświadczył, że zgodził się „pomóc w przywróceniu Rosji dostępu do światowego rynku eksportu produktów rolnych i nawozów, obniżyć koszty ubezpieczeń morskich oraz ułatwić dostęp do portów i systemów płatności dla tego typu transakcji”. Kreml domaga się ponadto ponownego podłączenia z systemem płatności SWIFT i wznowienia dostaw maszyn rolniczych do Rosji.

Ukraiński minister obrony Rustem Umerow, podkreślił, że wszelkie przemieszczanie się rosyjskich okrętów „poza wschodnią częścią Morza Czarnego będzie stanowić naruszenie ducha tej umowy”. Dodał, że Ukraina będzie traktować takie przemieszczanie się jako naruszenie zobowiązania do zapewnienia bezpiecznej żeglugi na Morzu Czarnym i zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego Ukrainy. Umerow dodał, że Ukraina będzie mogła skorzystać ze swojego prawa do samoobrony w przypadku takich naruszeń.

Już następnego dnia Ukraina poinformowała o zestrzeleniu siedmiu rosyjskich bezzałogowców nad portem w Mikołajowie. Niedługo później Kreml oświadczył, że obrona przeciwlotnicza zniszczyła dziewięć ukraińskich dronów nad Morzem Czarnym. W obu przypadkach nie jest pewne, czy były one wymierzone w cele na Morzu Czarnym, czy po prostu przelatywały nad akwenem w drodze nad cele w głębi lądu.

Administracja Donalda Trumpa ogłosiła wielki sukces w rozmowach z Kremlem, jednak kiedy przyjrzymy się porozumieniom bliżej, jest to raczej (umiarkowany) sukces Kremla. W atakach powietrznych ciężar zostanie przeniesiony na inne cele, a jedynym problemem może być ograniczenie możliwości uderzeń lotniczych znad Morza Czarnego, których skala tak w ostatnim czasie była niewielka.

Podobnie w przypadku operacji okrętów wojennych, które od roku są prowadzone w bardzo małej skali — Rosjanie niemal nie wychodzą poza wschodnią część Morza Czarnego. Ukraińcy wygonili Flotę Czarnomorską daleko od obszaru operacyjnego i głównej bazy w Sewastopolu. Rosjanie schronili się w Noworosyjsku, który nie jest przystosowany do przyjęcia dużej ilości okrętów.

W zasadzie zgoda na to, że rosyjskie okręty pozostaną we wschodniej części morza w zamian za ustępstwa handlowe, jest sukcesem Kremla. I tak ich tam nie było, a ograniczenie ataków lotniczych z tego obszaru nie zrobi wielkiej różnicy pod względem planowania i prowadzenia uderzeń. Pozwoli za to wznowić eksport rosyjskich produktów drogą morską, co było praktycznie niemożliwe ze względu na działania wojenne. Ustępując Kremlowi, Waszyngton może wpaść w pułapkę. Rosjanie wielokrotnie udowadniali, że każde ustępstwo traktują jako słabość.

Największą wadą obu porozumień jest brak uszczegółowienia. Kreml wydał oświadczenie, w którym napisał, że USA i Rosja zorganizują „odpowiednie środki kontroli poprzez inspekcję takich statków” nie precyzując jednak, na czym miałyby te środki polegać.

Na lądzie Rosjanie nadal ograniczają skalę ataków na ukraińskie pozycje jedynie do kluczowych odcinków frontu. Miejscami Ukraińcy uzyskali inicjatywę na poziomie taktycznym. Rosjanie zostali zmuszeni do przejścia do obrony na południowy wschód od Pokrowska i Torecka oraz wzdłuż rzeki Oskoł.

Wokół Pokrowska sytuacja rosyjskich oddziałów stała się dość trudna. Ukraińskie wojska atakują przeciwnika z trzech stron. Przeprowadziły kontratak na północny wschód od Pokrowska w pobliżu Tarasiwki, na południe od miasta w pobliżu Szewczenkowego i na południowy zachód w pobliżu Udacznego i Kotłynego. Najgorsza sytuacja dla Rosjan jest w rejonie Udacznego, na zachód od Pokrowska, gdzie miejscami pododdziały zostały oskrzydlone i rozbite.

Pod Toreckiem toczą się walki manewrowe wokół miasta, a sytuacja jest bardzo zmienna. Rosjanie najpierw utracili teren w północno-zachodnim Torecku, a potem go odzyskali. Podobna sytuacja miała miejsce w centrum Ołeksandropolu. Jednak na północ od Torecka, w pobliżu Dylijiwki i Dacznego oraz na wschód od miasta w pobliżu Krymskiego sytuacja była odmienna.

W samym mieście od dwóch tygodni toczą się walki uliczne, a ustalenie jakiejkolwiek linii frontu jest niemożliwe. Pojedynczy żołnierze przenikają linie rozgraniczenia, a walki toczą się o pojedyncze piętra budynków.

Rosjanie z kolei nadal zdobywają teren wokół Wełykej Nowosiłki, gdzie najcięższe walki toczą się w pobliżu osiedli Wsiele i Wileńskiego Pola, pod którymi Ukraińcy kilkukrotnie bezskutecznie kontratakowali. Pod Czasiw Jarem Rosjanie posunęli się w kierunku Predteczyna i Dylijiwki. W obu przypadkach postępy nie są oszałamiające. Na podstawie geolokalizacji można stwierdzić, że zdobyli zaledwie od 50 do niespełna 100 metrów terenu.

Na razie Rosjanie w Donbasie ograniczyli działania zaczepne, co może wskazywać na chwilowy brak zasobów. Kreml ewidentnie nie jest w stanie prowadzić już dwóch operacji zaczepnych na poziomie operacyjnym w tym samym czasie i stanął przed dylematem, czy odbijać obwód kurski, czy prowadzić atak w Donbasie.

Wybrali obwód kurski, dlatego tam radzą sobie znacznie lepiej. Rosyjskie oddziały starają się obejść ukraińskie linie, wkraczając do obwodu sumskiego do wsi Żurawki i na wschód od niej. Próbują w ten sposób obejść ukraińskie pozycje pod Gogolewką, leżącą na zachód od Sudży, aby dotrzeć do przejścia granicznego, leżącego na południowy zachód od Sudży.

Ukraińcy próbowali uderzyć na terytorium Federacji na północny zachód od Biełgorodu, przekraczając granicę na zachód od Demidówki i na północny zachód od Popówki. Wydaje się jednak, że nie jest to ofensywa, a raczej próba odciągnięcia uwagi Rosjan od Sudży. Ukraińcy nie osiągnęli znaczących sukcesów, a próba zdobycia Demidówki skończyła się stratą kilku pojazdów rozbitych w ataku dronów.

Wątpliwe jest, aby Kreml zgodził się na zawieszenie ognia na lądzie, choć wciąż Rosjanom brakuje odpowiednich sił na froncie. Putin nadal oczekuje, że Ukraińcy wycofają się z obwodów, które Rosja uznała za swoje terytorium w wyniku sfałszowanych referendów. Z drugiej strony obecna sytuacja chwilowo jest na rękę Kijowowi, którego armia również jest wyczerpana. Od niemal dwóch lat obie strony są zbyt słabe, aby wygrać wojnę i zbyt silne, aby ją przegrać.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version