„Ale przecież jak twoi kumple skoczą do kanału, ty tego nie zrobisz?”. Odpowiedź wielu nastolatków na to pytanie będzie równie otrzeźwiająca jak niepokojąca: „Oczywiście, że skoczę”. Publikujemy fragment książki Raymonda Kluuna pt. „Pomocy, mam w domu nastolatka!”.

Jeszcze jakieś piętnaście lat temu naukowcy uważali, że ludzki mózg rozwija się najmocniej w pierwszych latach naszego życia. Mylili się: to w okresie dojrzewania przechodzi on gigantyczną transformację. Wiemy o tym dzięki technologii rezonansu magnetycznego, która pozwala nam zaglądać do głów żywych ludzi, oczywiście pod warunkiem, że przez chwilę się nie ruszają. A właśnie w tym nastolatki są cholernie dobre. Obecnie naukowcy wiedzą o wiele więcej na temat młodzieńczego mózgu. Ich nowe spostrzeżenia są bardzo pouczające.

No to zaczynamy!

(…)

Nastolatki działają bez zastanowienia. Nie tylko tak to wygląda, ale tak jest.

Wyjaśnię wam, dlaczego młodzież często zachowuje się nierozważnie. Najstarsza część naszego mózgu, mózg gadzi, znajduje się głęboko w czaszce. Ta część mózgu szuka wrażeń, pozwala nam odczuwać emocje, pragnie natychmiastowych nagród. To centrum przyjemności, które rozświetla się podczas wizyty na festiwalach, podczas mistrzostw świata w piłce nożnej, na koncercie Post Malone, na świątecznym jarmarku i – jak już się domyślacie – podczas seksu lub myślenia o seksie. Nastolatek chce odwiedzać to centrum przyjemności tak często, jak to tylko możliwe.

W czołowym obszarze mózgu znajduje się zupełnie inna część, tak zwany mózg sterujący (oficjalnie nazywany korą przedczołową). Dzięki niemu potrafimy rozważać argumenty za i przeciw czemuś, oceniać ryzyko i podejmować przemyślane decyzje. Można go porównać do centrum ruchu drogowego, które ostrzega nas o remontach dróg, mgle, gołoledzi, śniegu i silnych porywach wiatru, które informuje nas, że na autostradzie A2 jeden z pojazdów jedzie pod prąd, które decyduje, że powinniśmy zwolnić, aby uniknąć zderzenia ze znajdującym się przed nami pojazdem w niespodziewanym korku na autostradzie A4. Ten „mózg sterujący” w okresie dojrzewania nie jest jeszcze całkowicie rozwinięty, podczas gdy nasz mózg pierwotny – sprawiający, że odczuwamy przyjemność, kiedy podejmujemy ryzyko – w okresie dojrzewania pracuje na pełnych obrotach. To połączenie jest dla zamartwiających się rodziców dość niefortunne.

To, że wasz nastolatek uwielbia adrenalinę i nie zastanawia się nad możliwymi konsekwencjami swoich nierozważnych działań, wynika z niezakończonego rozwoju jego mózgu. Nastolatek dostrzega zagrożenie, ale nie odnosi go do siebie. Zdaje sobie sprawę z tego, że założenie plastikowego worka na głowę (po prostu dlatego, że inni tak robią w internecie) i sprawdzanie, jak długo można w nim wytrzymać, jest dość ryzykowne, nie odczuwa jednak strachu, nie myśli o tym, że mógłby być osobą, która się udusi.

„Ale przecież jak twoi kumple skoczą do kanału, ty tego nie zrobisz?”. Odpowiedź wielu nastolatków na to pytanie będzie równie otrzeźwiająca jak niepokojąca: „Oczywiście, że skoczę”. Zapytajcie szesnastolatka, który leży w szpitalu z podwójnym złamaniem kończyn, jak mogło mu przyjść do głowy, żeby wziąć zakręt na swoim podrasowanym skuterze z prędkością 60 km/h, a on odpowie coś w rodzaju: „Bo to było zajebiste”. Spytajcie piętnastolatkę, jak wpadła na pomysł wysłania zupełnie obcej osobie zdjęcia swojego głębokiego dekoltu, a ona odpowie: „Pomyślałam, że nie ma w tym nic złego”.

Mieszkam przy placu, na którym znajduje się skatepark z rampą. Rzadko widuję trzydziestolatka na deskorolce wylatującego na niej wysoko do góry. Mieszkam przy drodze, na której, jeśli dociśnie się gaz na podrasowanym skuterze, można przejechać pod prąd i ominąć korek samochodów stojących przed światłami. Nigdy nie widziałem, żeby tak robił czterdziestolatek. Podczas wyjazdów na narty spotykam niewielu pięćdziesięciolatków, którzy po długim dniu spędzonym na stoku zjeżdżają jeszcze na deser oblodzoną czarną trasą. Takie akcje są zarezerwowane wyłącznie dla nastolatków.

Na wszystko jednak przychodzi kres: mniej więcej do szesnastego roku życia mózgi nastolatków są skupione na wszystkim, co wiąże się z emocjami, potem stopniowo włącza się do pracy mózg sterujący, który zdążył już zgromadzić sporo danych dotyczących ruchu drogowego, dzięki czemu zaczyna prognozować. Ocenia, gdzie jest ślisko, gdzie może wystąpić mgła, jak dobra jest widoczność, gdzie istnieje ryzyko karambolu z powodu 122 opóźnień w ruchu spowodowanych wypadkiem i lepiej wybrać inną trasę. Centrum ruchu drogowego zaczyna przekazywać waszemu nastolatkowi te potencjalnie ratujące życie informacje coraz wcześniej i za pośrednictwem odpowiednich kanałów. A to nie wszystko: nastolatek metodą prób i błędów zdobył już więcej doświadczenia za kierownicą, dzięki czemu stał się mniej lekkomyślny. Zaczyna zdawać sobie sprawę, że przekraczanie dozwolonej prędkości nie ma sensu, ponieważ wcale nie zaoszczędzi przez to czasu – przeciwnie: istnieje duże ryzyko, że zostanie zatrzymany przez policję, dostanie mandat i dotrze do celu jeszcze później.

Dla nastolatka nie istnieje jutro, nie wspominając o dalszej przyszłości.

Mózg sterujący, czyli obszar naszego mózgu, który waży argumenty za i przeciw, dopiero w okresie dojrzewania przechodzi proces rozwoju. Nie jest więc jeszcze całkiem wykształcony, co tłumaczy, dlaczego dla nastolatka liczy się tylko teraźniejszość. Odczuwanie, co jest korzystne w dłuższej perspektywie, to umiejętność, której nastolatek jeszcze nie opanował, podobnie jak nie może jeszcze przewidzieć drogi przed sobą. Jeśli chcecie przekazać swojemu nastolatkowi znaczenie projektów długoterminowych, takich jak oszczędzanie, cierpliwość czy planowanie prac szkolnych, może zrozumieć zasadę, ale zastosowanie jej z perspektywy mózgu będzie zbyt trudne. Nastolatek może rozumieć, że na drodze lepiej nie wjeżdżać w jadące przed nim auto, ale odpowiednie dostosowanie się do tego, utrzymanie odpowiedniego dystansu, to już wyzwanie ponad jego możliwości.

Nastolatek jest zbyt zajęty samym sobą, żeby się martwić o resztę świata.

Jedną z pierwszych rzeczy, której uczycie się na lekcjach jazdy, jest częste patrzenie w lusterka. Pamiętacie jeszcze? Rzut oka w lusterko przed wyjazdem z miejsca parkingowego, przy włączaniu się do ruchu, przy skręcaniu i wyprzedzaniu: „Sprawdzaj zawsze, co robią użytkownicy drogi przed tobą, a także za tobą i obok ciebie, żeby móc odpowiednio zareagować”.

No więc – ta-dam! – lusterka w mózgu naszego nastolatka nie są jeszcze, delikatnie mówiąc, zbyt dobrze ustawione. Możecie wziąć to bardzo dosłownie, bo mam tu na myśli neurony lustrzane waszego dziecka. Neurony lustrzane to cegiełki tworzące komórki mózgowe. To dzięki nim ziewamy, kiedy inne osoby ziewają, a kiedy byliśmy niemowlętami uśmiechaliśmy się, gdy nasi rodzice się uśmiechali i wystawialiśmy język, kiedy oni demonstrowali nam, jak to robić. Dzięki neuronom lustrzanym wiemy, kiedy inni ludzie są zdenerwowani, smutni albo zadowoleni. I jak myślicie? No właśnie. W wypadku nastolatków w wieku od trzynastu do siedemnastu lat neurony te wykazują mniejszą aktywność.

Badacze z University College London Institute of Cognitive Neuroscience (nie połamaliście sobie jeszcze języka?) chcieli sprawdzić, co powoduje, że nastolatki są znacznie mniej empatyczne niż dorośli. Postanowili skonfrontować dorosłych i młodzież z szeregiem sytuacji i spytać, jak by się zachowali, gdyby rzeczywiście znaleźli się w takich okolicznościach. Podczas gdy nastolatki i dorośli się nad tym zastanawiali, naukowcy za pomocą tomografu obserwowali, co dzieje się w mózgach badanych.

W wypadku dorosłych przedni obszar mózgu, czyli mózg sterujący (centrum ruchu drogowego), był wykorzystywany do wczuwania się w przedstawiane sytuacje, natomiast nastolatki korzystały głównie z tylnych obszarów mózgu, tych, które przechowują nasze doświadczenia. Dzięki mózgowi sterującemu dorośli umieli wyobrazić sobie dane okoliczności i jakby to było, gdyby sami przeżyli coś podobnego. Potrafili okazać empatię, nawet jeśli sami nigdy nie znaleźli się w podobnej sytuacji. W przeciwieństwie do nich młodzież czerpie głównie z własnych doświadczeń. Jeśli nastolatki same czegoś nie przeżyły, okazywanie empatii okazywało się skomplikowane. Ta „kognitywna empatia”, czyli zdolność zrozumienia, co czuje inna osoba, zaczyna się zwiększać u dziewcząt około trzynastego roku życia. Chłopcy – z powodu wyrzutu testosteronu, który pochłania całą ich energię – zaczynają rozumieć, co czują inni, których dokuczaniem doprowadzają do płaczu, dopiero około piętnastego roku życia.

Okres pokwitania to czas, w którym wasze dziecko zwraca największą uwagę na to, co myślą o nim inni, a konkretnie – co sądzą o nim jego rówieśnicy. Dowodzą tego badania, które pokazują, że małe dzieci wytwarzają oksytocynę, gdy w pobliżu są ich rodzice. Ten hormon redukuje stres i sprawia, że dziecko się odpręża. Jednak w wypadku nastolatków w wieku około czternastu lat ten efekt obecności rodziców przestaje działać. Dzieci uspokajają się wówczas, gdy są wspierane przez swoich rówieśników.

Naukowcy badający mózg poprosili nastolatków o to, żeby ocenili ubrania, sztukę i muzykę jako „fajne” lub „niefajne”. Następnie pokazali nastolatkom, co o tym samym myślą ich rówieśnicy. Co się okazało: jeśli badany nastolatek miał nietypowy gust, w jego mózgu włączał się system alarmowy i przy kolejnych pytaniach odpowiednio dostosowywał swoją ocenę. To nieprzypadkowe, że popularne wśród młodzieży moda i muzyka oraz sposób mówienia młodych ludzi są o wiele bardziej jednorodne niż wśród dorosłych. Wszystko to pokazuje, do jakiej grupy się należy. Dla nastolatka nie ma nic bardziej przerażającego niż wypadnięcie z własnej grupy.

Przynależność do grupy staje się sprawą życia i śmierci. Do tego należy noszenie odpowiednich ubrań, lajkowanie odpowiednich postów, słuchanie odpowiedniej muzyki i uzyskanie akceptacji najpopularniejszych dzieci w grupie. Dla młodszych nastolatków (punkt zwrotny to mniej więcej szesnaście lat) ta akceptacja jest nawet ważniejsza niż własna tożsamość.

Poczucie przynależności do grupy może sięgać daleko. Jeśli umrze chomik kogoś z grupy, nastolatek może nawet zaproponować tydzień żałoby dla wszystkich. A jeśli grupa wspólnie postanowi zaangażować się w sprawę niedotyczącą jej bezpośrednio, na przykład pogotowie ratunkowe dla zwierząt, będzie wam bardzo trudno powstrzymać waszego nastolatka przed wypłaceniem wszystkich oszczędności i przekazaniem ich na ten cel.

I odwrotnie: kto nie należy do grupy, może spadać. Bezdomnego nastolatki całkowicie zignorują, bo to przegryw, a oni nie są przegrywami. Grupa jest bezlitosna w swoim zachowaniu. Pewnie pamiętacie ze szkoły średniej przypadki znęcania się psychicznego nad słabszym nauczycielem, które okupił on wypaleniem zawodowym, lub zatruwania życia niepopularnym kolegom z klasy. Bez skrupułów, ponieważ wyśmiewanie i znęcanie się nad „obcymi” umacniało pozycję w obrębie grupy. Nastoletni mózg z pewnością potrafi sobie wyobrazić, że bycie ofiarą znęcania się nie jest przyjemne, jednak ratowanie własnej pozycji w grupie jest ważniejsze, dlatego nastolatek zrobi wszystko, aby uniknąć immediate social death. Dopiero około dwudziestego roku życia rozwija się zarówno nasza empatia afektywna (współodczuwanie), jak i poznawcza (rozumienie tego, co czuje druga osoba). Dla dorosłych kolegów z korporacji, którzy nękają współpracowników, nie ma zatem usprawiedliwienia. To zwykłe draństwo.

Przecenianie swoich intelektualnych możliwości.

Mózg nastolatka nadal jest w trakcie rozwoju, ale sam nastolatek uważa siebie za filozofa. Jakie to szczęście przypadło wam w udziale, że macie przyjemność mieszkać pod jednym dachem z tak oświeconą osobą, moralnym przywódcą rodziny, hybrydą Alberta Einsteina i Barucha Spinozy, młodym homo universalis, który nie ma wątpliwości co do tego, że jego życiowe doświadczenie i szkolna wiedza są wystarczające do stworzenia spójnej wizji praw wszechświata i stosunków międzyludzkich, do rozwiązania kwestii palestyńskiej, problemów klimatycznych i energetycznych oraz ubóstwa na świecie. A wszystkie te perły intelektu nastolatek serwuje wam z przemądrzalstwem równym elokwencji niejednego gościa w talk-show. Samokrytyka dla nastolatka jest tak naturalna, jak dla krowy wspinaczka po linie.

Mózg waszego nastolatka to półprodukt – mam nadzieję, że teraz to już jasne. Wiele z tego, co robi, czego nie robi, co mówi, myśli, uważa lub wie z pewnością, to bezpośredni rezultat prac drogowych, które odbywają się w jego głowie. A prace drogowe – chyba nie muszę was przekonywać – są frustrujące dla każdego, kto ma z nimi do czynienia. I nie w ostatniej kolejności dla samego robotnika drogowego, czyli nastolatka.

Sytuacja staje się dla niego jeszcze bardziej frustrująca, jeśli zaczniecie się wtrącać w jego pracę, trąbić, przeklinać, krzyczeć, rzucać na niego rozgniewane spojrzenia i jednocześnie nie będziecie zwalniać tempa, tylko nadal pędzić, jakby nic się nie działo, zupełnie nie rozumiejąc biedaka, który pracuje dzień i noc, w deszczu i na wietrze, nad siecią dróg w swojej głowie. Nie pomoże, jeśli na autostradzie będziecie zachować się jak struś („Jakie utrudnienia na trasie? Nie widzę!”), nosorożec („Jak mi teraz nie zejdziesz z drogi, to cię przejadę!”) lub torbacz („Uważaj, ostrożnie!”). U robotnika budzi to jedynie niechęć. Zachowujcie się jak rodzice dojrzali: zwalniajcie podczas remontu dróg.

Fragment książki „Pomocy, mam w domu nastolatka!” Raymonda Kluuna wydanej przez Buchmann. Tytuł, lead i skróty od redakcji „Newsweeka”. Książkę można kupić tutaj.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version