Jako prezes IPN Karol Nawrocki zjeździł kawał świata. Wszystko to miało służyć promocji działań instytutu. Tyle że sens takich działań budzi wątpliwości. – Tego typu kosztowne inicjatywy nie przekładają się na masowego odbiorcę. Byłam w Jerozolimie, kiedy otwierano jedną z wystaw IPN i śledziłam lokalne media. Tylko w nielicznych o tym wzmiankowano – wyjaśnia doktor Magdalena Semczyszyn, była pracownica IPN-u.

13 lutego 2025 roku. W Centralnym Przystanku Historia IPN organizuje konferencję o szumnym tytule „Dementujemy kłamstwa”. Na sali jest cały dwór Karola Nawrockiego, który opisujemy w najnowszym, okładkowym tekście, między innymi dr Karol Polejowski oraz dr Mateusz Szpytma. Konferencję prowadzi zaufany prezesa, rzecznik prasowy dr Rafał Leśkiewicz. Dziennikarzy zapraszają do siebie, bo ich zdaniem „w ciągu ostatnich kilku tygodni manipulacje, kłamstwa i niedomówienia dotyczące IPN przybrały na sile”.

Jedną z takich spraw – w ich opinii – ma być kwestia zagranicznych podróży Karola Nawrockiego. Jak informowała w ostatnich dniach „Gazeta Wyborcza”, pełniąc funkcje wiceprezesa oraz prezesa IPN Nawrocki odwiedzał wszystkie kontynenty, koszt podróży wyniósł 326 tys. zł. Jednym z głównych przedmiotów zainteresowania dziennikarzy była wystawa „Szlaki nadziei. Odyseja wolności” poświęcona żołnierzom armii Andersa.

IPN kocha cyfry. Organizatorzy konferencji w Centralnym Przystanku Historia bronią się, że wspomniana wystawa miała „objąć zasięgiem pięć kontynentów w ramach 91 wernisaży”. Przygotowano „250 plansz z wątkami regionalnymi w 30 językach”. – Udało nam się pozyskać setki zdjęć ukazujących szlak bojowy Armii gen. Andersa oraz ludności cywilnej z zagranicznych placówek. Zasięg informacji o projekcie to ok. 830 mln odbiorców – przekonuje na konferencji zastępca prezesa IPN.

Pytanie tylko czemu te wyliczanki służą. Kiedy przyjrzeć się im dokładniej, okazuje się, że prezes Nawrocki najchętniej przekonuje już dawno przekonanych.

– Wiedzą państwo, gdzie w Nowym Jorku została zaprezentowana słynna wystawa „Szlaki nadziei. Odyseja wolności” o żołnierzach Andersa? W siedzibie Fundacji Kościuszkowskiej w Nowym Jorku. Nie wydaje mi się, aby amerykańską Polonię trzeba było szczególnie edukować z zakresu polskiej historii – zwraca uwagę jeden z naszych rozmówców, ciągle pracujący w centrali.

Inny przykład? Izrael. 6 czerwca 2023 r. ta sama wystawa zostaje zaprezentowana w jerozolimskim Centrum Dziedzictwa Menachema Begina. Prezes Nawrocki zabiera ze sobą całą świtę, otwarcie uświetniają obecnością przedstawiciele polskiej ambasady.

– Sęk w tym, że tego typu kosztowne inicjatywy nie przekładają się na masowego odbiorcę. Byłam wówczas w Jerozolimie i śledziłam lokalne media. Tylko w nielicznych wzmiankowano o otwarciu wystawy. Przed wybuchem konfliktu izraelsko-palestyńskiego inicjatywy IPN na terenie Izraela wspierały głównie Instytut Polski w Tel Awiwie (podległy MSZ), Polska Fundacja Narodowa czy Fundacja Hatikva z Łodzi. To pokazuje, że z jakiś powodów IPN-owi trudno znaleźć partnerów w obszarze edukacji i nauki za granicą. Szkoda, bo z takim budżetem to niewykorzystane szanse – wyjaśnia doktor Magdalena Semczyszyn, która z IPN-u odeszła dwa lata temu.

W sprawozdaniach rocznych, do których przedstawiania zobowiązany jest IPN, wszystko wygląda świetnie – IPN kontynuuje projekty badawcze, wydaje książki, organizuje wystawy, z którymi prezes objeżdża świat. Tyle że zdaniem specjalistów to wieś potiomkinowska. Każde działanie ma służyć jednemu: promocji prezesa Nawrockiego. Wydajemy książkę? Może niech prezes napisze do niej wstęp. Organizujemy wystawę? Niech będzie taka, żeby prezes zjeździł przy niej świat.

Według naszych rozmówców informacje „Gazety Wyborczej” o 326 tys. wydanych na podróże prezesa, to tylko ułamek podróżniczych wydatków kierownictwa IPN. „Newsweek” ciągle czeka na odpowiedzi IPN dotyczące tej sprawy. Więcej o IPN-owskich tajemnicach Karola Nawrockiego przeczytacie w najnowszym numerze tygodnika „Newsweek Polska”.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version